Mimo młodego wieku, ma już na koncie pokaźną liczbę zagranych ról i zaskakująco mało aktorskich wpadek. Ryan Gosling, bo o nim mowa, jest dziś bożyszczem zarówno kobiet, jak i mężczyzn, niedoścignionym ideałem, a przy tym wszystkim piekielnie utalentowanym aktorem, jednym z niewielu wśród tzw. „młodych zdolnych”, którzy odnieśli sukces pełną gębą, na całego. A wydaje się, że najlepsze dopiero przed nim. Cały czas czekamy na prawdziwą bombę atomową w wykonaniu Goslinga, rolę, która wyniesie go na aktorski Olimp, tam gdzie znajdują się najwięksi. Może już w przypadku „Blade Runnera 2049” Denisa Villeneuve'a, który za kilka dni zagości na polskich ekranach?
Wczoraj na uroczystej gali ogłoszeni zostali zwycięzcy tegorocznych Oscarów. Amerykańska Akademia Sztuki i Wiedzy Filmowej najwięcej statuetek przyznała filmowi La La Land (6 nagród), w tym dla najlepszej aktorki (Emma Stone), reżysera (Damien Chazelle), a także za muzykę, piosenkę, zdjęcia i scenografię. Za najlepszy obraz ubiegłego roku uznano Moonlight, choć początkowo, w związku z wpadką Warrena Beatty’ego i Faye Dunaway, Oscar w tej kategorii trafił w ręce twórców La La Land. Sytuacja została szybko wyjaśniona, ale w Internecie aż szumi. W tym miejscu znajdziecie dłuższy film (właściwa akcja od 5:20).
W końcu się przemogłem i wybrałem na La La Land. Warto na samym początku wspomnieć, że pewnie jak większość z Was, nie jestem fanem musicali. Kilkukrotnie zdarzyło mi się je oglądać i chociaż nie byłem po nich zawiedziony to jakoś nie zakotwiczyły mi w umyśle. Nie ciągnie mnie do nich i kojarzy się głównie z High School Musical, który ma opinię dość... Sami wiecie.
Amerykańska Akademia Sztuki i Wiedzy Filmowej ogłosiła nominacje do tegorocznych Oscarów. Najwięcej szans na statuetkę ma La La Land (14 nominacji – wyrównane rekordowe osiągnięcia filmów Wszystko o Ewie i Titanic). Na kolejnych miejscach uplasowały się: Moonlight i Nowy początek (po 8 nominacji), a następnie Manchester by the Sea, Przełęcz ocalonych i Lion. Droga do domu (po 6 nominacji). Zwycięzców poznamy 26 lutego, podczas uroczystej gali organizowanej w Dolby Theatre w Hollywood.
Piękne widowisko, wspaniały film, hołd złożony kinu i inteligentna gra na motywach. La La Land tanecznym krokiem wskoczył na rodzime ekrany (choć wielu z Was na pewno miało okazję być na pokazach przedpremierowych) i zaczarował. Zatem ostrzegam - to nie będzie recenzja, to będzie laurka.
Damien Chazelle za pazuchą ma scenariusze m.in. do bardzo solidnego muzycznego - a jak! - dreszczowca Wirtuoz i docenionego Cloverfield Lane 10, a w roli reżysera na dystansie pełnego metrażu do tej pory wystąpił dwukrotnie. Przy okazji Whiplash było rewelacyjnie, a przy okazji La La Land nadal jest rewelacyjnie. Strach pomyśleć, jakie cuda stworzy w przyszłości...