Na przestrzeni całego naszego dotychczasowego życia, gry komputerowe często inspirowały nas do podjęcia jakichś aktywności, z których spora część miała na nas pozytywny wpływ. Weźmy choćby pod uwagę naukę języka, rozpoczęcie uprawiania jakiegoś sportu czy zainteresowanie się jakąś dziedziną nauki - za wszystko to, z perspektywy czasu, możemy sobie raczej jedynie dziękować. Niech jednak pierwszy rzuci kamieniem ten, kto nie nabawił się co najmniej siniaków (o skręconych kostkach nie wspominając), próbując być jak ten gość. Jak Tony Hawk.
Nie tak dawno przeczytałem w rodzimej prasie growej, że seria Tony Hawk zaczęła się kończyć od trzeciej części. Czy aby na pewno?
Jeśli mnie pamięć nie myli to na często chybione eksperymenty twórców przeszedł czas sporo później. Spokojnie możemy jeszcze zaliczyć mało oryginalną „czwórkę” i pierwszego Undergrounda za solidne tytuły, które wcale nie zaszkodziły marce. I na pewno spodobały się fanom. Potem dopiero zaczęło się robić gorzej, bo niepotrzebne próby nawiązania do szaleństw Jackass, czy problemy z przeskoczeniem na kolejną generację sprzętu rzeczywiście postawiły pod znakiem zapytania przyszłość „Jastrzębia” na konsolach. Jej brak ostatecznie przypieczętowała spektakularnie nieudana premiera „Ride”.
Czym różni się pesymista od optymisty? Gdy pierwszy mówi „gorzej już być nie może”, drugi pociesza go słowami „oj może, może!”. Pesymiści z Activision zakładali więc, że wraz z wyjątkowo słabo sprzedającą się grąRIDE seria sygnowana nazwiskiem Tony'ego Hawka sięgnęła dna. Najnowsza odsłona cyklu – SHRED udowadnia jednak, że były to tylko pobożne życzenia.
Kolejna odsłona niezwykle popularnej serii traktującej o deskorolkowej demolce została zapowiedziana już w kwietniu tego roku, ale z miesiąca na miesiąc wycieka coraz więcej wiadomości na temat SHRED'a. I w sumie bym się z tego faktu ucieszył, gdyby nie kilka zgrzytów. Po pierwsze, SHRED nie zostanie wydany na PC. Po drugie, Tony Hawk - absolutny master tej dyscypliny - prawdopodobnie nie wie czym SHRED będzie, ale przyjął od Activision czek z pokaźną sumką. Po trzecie, po katastrofalnym Ride szansa na wydźwignięcie tego kultowego arcade z marazmu graniczy z cudem. Bądźmy szczerzy, moda na skateboarding w Polsce minęła jakieś 5-6 lat temu. W USA dzieciarnia zamiast zasuwać na rolkach i deskach woli odpalić na konsoli Gears of War 2 i przesiedzieć upalne popołudnie przed TV stołując się udkami z panierką Colonela Sandersa. Ludzi, których widać na pobudowanych na dziko lub legalnie skateparkach śmiało można nazwać fanatykami, bo tylko oni sie ostali. Reszta w tym czasie żłopie piwsko, pali blanty i chwali się przed "szmulką" telefonem z aparatem o rozdzielczości dwajściaaa megapikseli.