Powstanie Warszawkie to temat, który do dziś intryguje i dzieli Polaków. Niektórzy zryw ten uważają za wielki bohaterski czyn Armii Krajowej, inni za bezmyślne samobójstwo dla stolicy i jej mieszkańców. Prawda jak zwykle leży gdzieś pośrodku, gdyż zarówno nie można odmówić odwagi i bohaterstwa powstańcom, przy czym jednocześnie trzeba dostrzec, iż walki te były wyrokiem śmierci dla prawie 200 tysięcy mieszkańców miasta. Historycznie - Powstanie Warszawskie rozpoczęło się 1 sierpnia 1944 roku o godzinie „W” 17:00 i zakończyło się totalną klęską 3 października, po 63 dniach - początkowej nadziei, a następnie koszmaru, upokorzenia i walki o przetrwanie. Motyw ten doskonale pasuje do archetypu polskości - bohaterskiej walki mimo przewagi silnego wroga. Stąd też jest on do dziś niezwykle popularny, a rozmaici twórcy podejmują właśnie ten temat w swoich dziełach. W filmie przykładowo opowiadał o nim Andrzej Wajda za sprawą słynnego „Kanału” (i to już w 1957 roku), a ostatnią głośną produkcją w tej tematyce było „Miasto 44” Jana Komasy. No właśnie - ale jak plasują się przy tym gry komputerowe?
To miał być polski film wojenny z przyzwoitym budżetem, którego nie będziemy się wstydzić na zachodzie. Produkcja, co do której tak urosły oczekiwania, że nie było szans, by ktokolwiek im sprostał. Wstydu nie ma, ale jest dubstep, slow motion i Czesław Niemen.
Nie lubię polskiego kina historycznego. Po prostu. Uważam je za słabe, nadęte, nieumiejące sobie radzić z naszą historią, a nade wszystko nieposiadające odpowiedniego budżetu do sfilmowania ogromnych bitew itd. Kolejne produkcje tylko pogłębiają moje odczucia, a obecnie gdy w rozmowach dotyczących filmów słyszę „Katyń”, „Potop”, „1920. Bitwa warszawska” czy „Popiełuszko. Wolność jest w nas”, to włosy stają mi dęba. Na „Miasto 44” wybrałem się mając nadzieję, że tym razem będzie inaczej. Pieniądze na film się znalazły, reżyser (Jan Komasa) był młody i nieobciążony bezpośrednio dziedzictwem historii, także podejście do tematu (reklamowane przez hasło „Miłość w czasach apokalipsy”) obiecywało coś wyjątkowego. A wszyło…
„Powstanie Warszawskie” to film złożony z fragmentów archiwalnych zdjęć, które zostały poddane skomplikowanej obróbce – pokolorowano je i udźwiękowiono. W tym procesie pomagali między innymi biegli sądowi, specjalizujący się w odczytywaniu słów z ruchu warg. Ten aspekt rzeczywiście robi wrażenie, bo pozwala spojrzeć na trudny dla nas moment historyczny w nowy sposób. Podejrzeć, jak ludzie żyli w wojennych warunkach. Posłuchać, co mieli do powiedzenia, gdy na moment zapominali o odgłosach strzałów.
Niestety to jedyne naprawdę pozytywne słowa, jakie mogę powiedzieć o tym obrazie. Za każdym razem, gdy człowiek daje się wciągnąć w poetykę archiwalnych obrazów dokumentalnych, powracają Karol i Witek. To właśnie ta dwójka przegrała „Powstanie Warszawskie”.
Do Uprising44 podchodziłem z bardzo negatywnym nastawieniem, bo publikowane do tej pory recenzje bardzo surowo się z nim obeszły. Wystarczyło pół godziny gry, żebym zrozumiał, jak bardzo niesłuszne były wszystkie oceny poniżej przynajmniej siódemki i jak bardzo myli się większość recenzentów. Uprising44 spotkał się po prostu z niesamowitą dawką niezrozumienia.
Zazwyczaj, kiedy docierają do mnie informacje o powstawaniu gier lub filmów poświęconych tematom znanym głównie z książek historycznych, cieszę się. Wychodzę z założenia, że nawet banalna historia, jeśli zachęci odbiorców do pogłębienia wiedzy, staje się wówczas wartościowa. Są jednak tematy zbyt grząskie, niejednoznaczne i ponure, by je próbować przekazać w formie rozrywki. Dlatego też z ulgą odetchnąłem, gdy dowiedziałem się, że najnowocześniejsza ekranizacja dziejów Powstania Warszawskiego realizowana przez Tomasza Bagińskiego, będzie totalną historyczną fikcją, widzowi przekazując jedynie zarys sytuacji. Tymczasem kilka dni temu polskie serwisy poświęcone grom wideo obiegła wieść, jakoby debiutujące polskie studio DMD Enterprise miało popełnić produkcję, a dokładniej strategię czasu rzeczywistego, poruszającą tematykę najbardziej dramatycznych 63 dni w historii mojego miasta. Powinienem się cieszyć, że być może młodzi gracze zainteresują się dzięki temu tematem, lecz mam dziwne przeczucie, że to się może nie udać. Powodów jest kilka, zatem zapraszam Was do zapoznania się z moimi przemyśleniami.