Najbardziej niedoceniona polska gra ostatnich lat? Uprising44 - OsK - 29 marca 2013

Najbardziej niedoceniona polska gra ostatnich lat? Uprising44

Do Uprising44 podchodziłem z bardzo negatywnym nastawieniem, bo publikowane do tej pory recenzje bardzo surowo się z nim obeszły. Wystarczyło pół godziny gry, żebym zrozumiał, jak bardzo niesłuszne były wszystkie oceny poniżej przynajmniej siódemki i jak bardzo myli się większość recenzentów. Uprising44 spotkał się po prostu z niesamowitą dawką niezrozumienia.

Zacznijmy od zadania sobie pytania, czym tak właściwie są współczesne gry? Jaki jest ich cel? Często uważa się błędnie, że mają one przede wszystkim dawać chwilową oraz łatwą rozrywkę i zupełnie zapomina się  o tym, że gry mogą być także znakomitym narzędziem narracyjnym. Gry potrafią opowiadać nie tylko samą fabułą, ale także konstrukcją swojego gameplayu.

Nie rozumiem, jak można traktować jako minus na przykład grafikę Uprising44. Przecież w grze zwiedzamy opanowaną przez wojnę Warszawę, gdyby twórcy zdecydowali się użyć ładniejszych tekstur i wkomponować w grę bardziej zaawansowane efekty świetlne, mogliby jeszcze sprawić, że gracz zachwyciłby się przemierzanymi lokacjami, a tak przecież być nie powinno. Warszawa w okresie powstania powinna być brzydka i odpychająca właśnie po to, żeby jak najlepiej oddać jej ówczesny klimat.

Tak samo jest z celowaniem. Jak lepiej pokazać wszechogarniający chaos wymiany ognia, niż sprawiając, że graczowi będzie się po prostu trudno celowało? Możemy niemal na własnej skórze odczuć stres głównego bohatera. Często krytykowane momenty w slow motion nie mają na celu być efektowne, ale właśnie podkreślić, jak długo każda czynność zdaje się trwać, gdy nam się spieszy. Jeżeli musimy przebiec przez opanowany przez Niemców teren, nic dziwnego, że przeskoczenie przez zaporę zdaje się trwać całą wieczność, a każdy nasz ruch wydaje się być nieporadny. Stąd zapewne wynika frustracja wielu recenzentów – oczekiwali łatwej i przyjemnej rozgrywki, a zupełnie zapomnieli o czym tak naprawdę traktuje gra.

Oczywiście, rozumiem, że niektórzy krytykują słabe zaludnienie Warszawy i wykrzywiony obraz cichociemnych, ale czy jest lepsza metoda na sprawienie, żeby gracz podczas rozgrywki odczuwał osamotnienie i niepokój? Nawet "słabe" AI kompanów jest w zupełności uzasadnione, bo dzięki temu nigdy nie wiadomo, czy strzela do nas wróg, czy swój. Ponadto, zbyt inteligentni towarzysze mogliby sprawić, że poczujemy się zbyt pewnie. Twórcom perfekcyjnie udało się oddać nieprzewidywalny czynnik ludzki.

Sekcje strategiczne mogłyby być bardziej rozbudowane? Mogłyby, ale dzięki takiej a nie innej decyzji udało się twórcom ukazać, jak nikłe decyzje mogła podejmować pojedyncza jednostka oraz jak trudno było komunikować się z innymi. Pozornie słaby dubbing to tylko danie graczowi do zrozumienia, że w powstaniu brali udział również ludzie prosto z ulicy, zupełnie nieprzygotowani do swoich nowych zadań.

Wiele recenzji wytyka złe rozmieszczenie hitboxów. Zdaje się, że recenzenci w ogóle nie zauważają faktu, że postrzał w rękę rzeczywiście mógł zakończyć się śmiertelnym krwotokiem lub przynajmniej całkowitym wyeliminowaniem wroga z dalszych działań. Postrzał w pistolet jest natomiast (niezbyt subtelną, ale jednak) metaforą sugerującą, że człowiek, któremu odstrzelono broń był już praktycznie martwy. Uprising44 zrywa także z mitem chowania się za osłonami. Nigdy nie wiadomo, jak gruba jest osłona w danym punkcie, więc sytuacje, że (zupełnie losowo) nabój dosięga nas w pozornie bezpiecznym miejscu są całkiem realistyczne. Nie powinniśmy także krytykować tego, że osobom schowanym wystają zza zasłon ręce, nogi lub nawet całe plecy, bo to tylko świadczy o tym, że twórcy starali się oddać niedoskonałość ludzkiej percepcji, zwłaszcza w amoku bitwy.

Jasne, Uprising44 nie jest grą idealną, można wskazać kilka mniejszych niedociągnięć, ale mimo tego zasługuje na oceny rzędu 7-9. Na gratulacje zasługuje przede wszystkim niezwykła odwaga twórców widoczna w śmiałym i nowatorskim podejściu do tematyki. Dzięki takim grom, nawet najbardziej przeciętny odbiorca zrozumie, że udział w powstaniu był drogą przez mękę.

OsK
29 marca 2013 - 17:22