Ostatnimi czasy kupowanie gier zacząłem traktować jak wzbogacanie kolekcji. Wcześniej do tego tematu nie podchodziłem w ten sposób, ale zauważyłem, że kolekcjonowanie gier potrafi sprawić sporą frajdę (piszę tutaj z punktu widzenia osoby, która jeszcze nie przekonała się do cyfrowej dystrybucji – moje gry są jedynie w wersjach pudełkowych. Nie twierdzę jednak, że kolekcjonowanie gier na Steam, GOG, Origin, PSN, czy Xbox Live Arcade nie sprawia frajdy – po prostu nie doświadczam tego organoleptycznie).
Nie chodzi nawet o samą przyjemność pójścia do sklepu, wybrania pudełka, rozpakowania go w domu z folii, zainstalowania gry, przejrzenia instrukcji. Nie, ten temat dziś pomijamy. Skupmy się na samym zbieraniu kolekcji, dbaniu o jej kompletność i stan.
Każda dziedzina szeroko pojętego zbieractwa i kolekcjonerstwa ma swoje białe kruki – mityczne okazy, które nie dość, że niezwykle rzadkie, to jeszcze zazwyczaj kosztujące małe fortunki. Spore sumy trzeba zapłacić za pierwsze numery komiksów o superbohaterach, karty do Magic: The Gathering (sławny Black Lotus), ale również i za gry wideo, które zostały wyprodukowane w bardzo ograniczonych nakładach i są smakowitym kąskiem dla kolekcjonerów z zasobniejszymi portfelami. To, ile pieniędzy trzeba wysupłać na najbardziej pożądane tytuły, czasami wręcz szokuje. Dlatego też postanowiłem przybliżyć Wam krótką listę najbardziej pożądanych okazów z dziedziny kolekcjonowania gier wideo.
Moja kolekcja gier. Oldshoolowe retro-rarytasy w BigBoxach i gablotka przysmaków w ubrankach DVD. Istotny kawałek mojego świata, ważny etap mojego życia. Kocham go i mam na to dowody. Każda gra to jakieś wspomnienia...
Nowy element: "Przerwa na reklamę!"
Moje uRojenia: