Materiały promocyjne trzeciej kinowej adaptacji jednego z najbardziej campowatych seriali telewizyjnych wszech czasów nastawiły mnie na jedną z dwóch rzeczy. Z jednej strony spodziewałem się, że będzie to film nieudany do szpiku kości, jeden z przedstawicieli gatunku „tak złych, że aż dobrych”. Z drugiej, kilka rzeczy ze zwiastunów pokazywało, że to się może jednak udać – i to, bardzo, bardzo mocno, serwując nam naprawdę niesamowicie miodną mieszankę. Koniec końców rzeczywistość okazała się dużo bardziej szarawa i Power Rangers znaleźli się w rozkroku między jednym a drugim. Rozkrok zresztą nie dotyczy tylko jakości produkcji, ale też niezdecydowania w kwestii atmosfery i klimatu dzieła.
Premiera "Pacific Rim" już tuż za rogiem. Niedawno pisałem o genezie "monster movie", zaś teraz chciałbym Wam przedstawić kilka gigantycznych robotów, które musicie zobaczyć w akcji, o ile nie mieliście jeszcze okazji.
Zastanawialiście się nad tym jak mogą dziś wyglądać aktorzy grający pierwszych strażników mocy? W tym wątku będziecie mieli okazję przekonać się na własne oczy! Zapraszam zatem do obejrzenia oraz komentowania.
Dawno, dawno temu, gdy byłem jeszcze szczęśliwym uczniem pierwszej, czy też drugiej klasy, do polskiej telewizji zawitał nowy amerykański serial. W sumie to do samej premiery nie bardzo było wiadomo o co chodzi - jakieś roboty, jakieś potwory... To chyba te, no... Transformary (7-latek najczęściej bardzo daleki jest od poprawnego nazewnictwa, choć tu akurat trafiłem całkiem blisko)! Cóż, trzeba przyznać: sporo się pomyliliśmy. Transformers od Power Rangers różni się całkiem sporo, ale jako dzieciaki nie zwracaliśmy na to specjalnie uwagi. Szczególnie, że to, co liczyło się najbardziej - olbrzymie roboty - było w każdym odcinku.