Warhammer 40 000: Gladius – Relics of War - Danteveli - 18 lipca 2018

Warhammer 40,000: Gladius – Relics of War

Warhammer 40K i gry wideo. Czy muszę napisać coś więcej? Tak przyszła pora na kolejny tytuł wykorzystujący fakt, że Games Workshop lubi dolce znacznie bardziej od szacunku dla swojego tytułu. Oczywiście nie każda gierka z Warhammer skazana jest na bycie crapem. Czy przydługawy podtytuł Gladius – Relics of War przełoży się na wyższą jakość produkcji?

 

Warhammer 40,000: Gladius – Relics of War to strategia typu 4X (czyli gra w stylu cyklu Civilization) osadzona w uniwersum Warhammer 40K. Nie tak dawno otrzymaliśmy całkiem udane połączenie Total War z Warhammer a studio Relic pokazało, że 40K i RTS może być świetną kombinacją. Więc może i z tej mieszanki wyjdzie coś dobrego? Tak mniej więcej przebiegał mój tok myślenia podczas szybciutkiej instalacji tej zaledwie 1,3 GB gierki. Na szczęście mały rozmiar produkcji nie oznaczał, że czeka mnie lipna gra.

Od razu na wstępie powiem, że 40K i 4X to dziwne połączanie, które nie do końca do siebie pasuje. Wynika to z tego, że dla uniwersum Warhammer siła jest jedyna metodą zwycięstwa podczas gdy wiele gier 4X opiera się na sojuszach, negocjacjach i zwycięstwach poprzez przewagę kulturową czy technologiczną. Ten fakt sprawia, że Warhammer 40,000: Gladius – Relics of War może się wydawać trochę ubogim tytułem dla osób, które zjadły zęby na Civilization.

W grze mamy dostęp do 4 frakcji jakimi są space marines, imperial guard, necrons i zwariowane orki. Każda z grup posiada swoje charakterystyczne cechy jak to przystało na grę tego typu. Konkretne jednostki, które fani figurowej wersji rozpoznają z łatwością pełnią określone role i naszym zadaniem jest opracowanie strategi, która najlepiej wykorzystuje ich unikatowe cechy. Dzięki temu walki, gdzie na jednym polu może znajdować się tylko jedna jednostka lub jeden bohater są ciekawe. Jako że nigdy nie grałem w figurkowy oryginał to nie wiem jak tam to wszystko wygląda ale zakładam, że turowe bitwy z Warhammer 40,000: Gladius – Relics of War przypominają to co dzieje się w papierowej wersji 40K. Potyczki z wrogami są zdecydowanie najfajniejszym elementem gry i w przeciwieństwie do innych gier 4X to właśnie one przyciągały mnie do dalszej zabawy.

Nie żeby chciał jakoś bardzo narzekać na rozbudowę miasta i rozwój naszej cywilizacji. Co turę mamy możliwość rozbudowy naszej bazy, tworzenia nowych struktur na podbitym przez nas terenie itp. Te elementy są poprawne i działają tak jak powinny. Niestety nic ponadto i brakuje tutaj głębi czy mnogości opcji. Ten element gry sprowadza się tak naprawdę do sprawdzenia, który surowiec jest nam w danej chwili najbardziej potrzebny i budowy struktury ułatwiającej zdobywanie go. Drzewko rozwoju technologicznego jest bardzo uproszczone i tak naprawdę nigdy nie stajemy przed jakimś trudnym wyborem, który może zadecydować o naszym zwycięstwie lub porażce.

Wybrana przez nas frakcja lekko modyfikuje warstwę strategiczną. W przypadku space marines możemy postawić tylko jedną dużą bazę i musimy posiłkować się mniejszymi budowlami, które trudniej bronić przed wrogimi atakami. Necron z kolei mogą budować swoje miasta tylko na określonych polach powiązanych z ich cywilizacją. Jest to jakieś urozmaicenie rozgrywki ale nie powoduje ono kolosalnych zmian.

Z jednej strony może to i dobrze, że Warhammer 40,000: Gladius – Relics of War stawia na wojnę i nie bawi się w inne elementy charakterystyczne dla 4X. To sprawia, że gra jest bardziej przystępna dla nowicjuszy plus osoby nie zainteresowane negocjowaniem, handlem i dominacja kulturalną mogą skupić się na walce. Z drugiej strony to sprawia, że cała gra jest dość płytka i takie Civilization Revolution z konsol jest bardziej rozbudowaną strategią 4X. Tutaj mamy tak naprawdę tylko 2X odpowiadające za eksplorację i eksterminację. Mi to wystarczyło ale obawiam się, że gra nie będzie miała tak dużej żywotności jak inne produkcje należące do tego samego gatunku.

Miałem pewne obawy, że gierka będzie totalną budżetówką skierowaną do najbardziej zagorzałych fanów Warhammer. Na szczęście tak nie jest i całość prezentuje się nieźle i wypada całkiem dobrze. Nie jest to może poziom AAA ale wszystko jest ok i wygląda znacznie lepiej niż inne gierki studia Slitherine, które miałem okazję przetestować w przeciągu ostatnich lat. Wspominam o tym po części dla tego, że znośna oprawa audiowizualna sprawia, ze gra jest zdecydowanie bardziej przystępna. Dodatkowo całkiem niezłe wprowadzenie pozwalające nam na opanowanie podstaw gry sprawia, że nawet nowicjusz może przyjemnie spędzić kilka godzin z tą produkcją.

Moim największym problemem z Relics of War jest to, że gra wypada tak sobie jako przedstawiciel 4X. Może gdyby traktować ten tytuł jako coś innego to moje finalne wrażenie byłoby lepsze? W końcu jest to niezły tytuł, który po prostu tak sobie spełnia oczekiwania jakie mam od gatunku do którego przynależy. Dużo więc zależy od naszego podejścia i tego jak bardzo cenimy sobie walkę a jak bardzo kręci nas planowanie długofalowej strategii i zabawa w dyplomacje czy dominacje kulturową i technologiczną. Jeśli to pierwsze jest priorytetem to Gladius zasługuje na uwagę. W drugim przypadku może być kiepsko.

Warhammer 40,000: Gladius – Relics of War to solidna produkcja, która całkiem udanie łączy 40K ze strategią typu 4X. Nie jest to może poziom rozbudowania jaki oferuje nam Civilization ale fani genetycznie zmutowanych ludzi i kosmicznych orków powinni być zadowoleni z tego co tutaj jest.

Danteveli
18 lipca 2018 - 15:17