Sporty wodne są mi tak bliskie, jak tureckie seriale. Znam kilka osób wkręconych w temat, czasem coś o tym usłyszę, ale dla mnie mogłoby to nie istnieć. Dlatego nie wiem co mnie podkusiłoby sprawdzić Kandagawa Jet Girls?
Żyrafy są bardzo fajne i świetnie wypadają w grach. Pojawiły się w grach, które lubię jak Tokyo Jungle i w takich, za którymi nie przepadam. Jednak zawsze, gdy widzę żyrafę, to na twarzy pojawia się uśmiech co w moim wypadku nie dzieje się zbyt często w innych okolicznościach. Dlatego, kiedy usłyszałem o grze z żyrafą w tytule, wiedziałem, że ta produkcja znajdzie się na mojej liście tytułów do ogrania. Trochę się zdziwiłem po odpaleniu Giraffe and Annika, ale przecież nikt by mnie nie wykiwał i umieścił żyrafę tylko w tytule japońskiej indie gierki na Nintendo Switch?
Czasem naprawdę brakuje mi słów na tytuły gier wideo. Myślałem, że widziałem już wszystkie okropne, odrzucające i dziwne kombinacje literek, które mają sprawić, że zainteresujemy się daną produkcją. Byłem jednak w błędzie, bo w mieście jest nowy boss. Is It Wrong to Try to Pick Up Girls in a Dungeon? Infinite Combate. Niech ktoś spróbuje wymówić ten tytuł na głos w jakimś miejscu publicznym.
Pamiętam, jak kilka lat temu miałem nieprzyjemność obejrzenia filmiku o jakimś milionie pająków skrywającym się w domu bohatera nagrania. Pomyślałem sobie wtedy, że jedynym wyjściem z takiej sytuacji jest przeprowadzka. Totalne zniszczenie domu, zburzenie go, spalenie czego się da i zasypanie wszystkiego solą, po czym następuje przeprowadzka. Jak łato się domyślić nie jestem fanem pająków. Dlatego nie mogłem przepuścić okazji, by zemścić się na tych bestiach za lata strachu i upokorzeń. Czy Kill it with Fire to satysfakcjonująca namiastka walki z tymi stawonogami?
Moda na gry retro chyba nigdy się nie skończy. Na nostalgii jedzie się łatwo, stworzenie gry w stylu czegoś sprzed 20 lub 30 lat jest znacznie tańsze niż produkcja „współczesnych” tytułów. W końcu liczy się rozgrywka i pomysł, a nie gra grafika. Dlatego doszliśmy do sytuacji, gdzie na rynek trafiają produkty, z których wcześniej zrezygnowano. Tylko czy opłaca się grać w coś, co wydawcy odpuścili sobie ćwierć wieku temu? Ultracore zdaje się odpowiadać na to pytanie.