Jak co roku w okresie przed Halloween ( Straszdziernik – staram się żeby nazwa się przyjęła) rynek zalany jest masą filmów i gier o tematyce grozy. Większość z tych produkcji to szybki skok na kasę ludzi spragnionych odrobiny strachu. Czasem jednak pomiędzy kiepskimi tytułami można natrafić na coś godnego uwagi. Może nawet dojść, że w okresie tym na rynku pojawi się gra godna wpisania w poczet kanonu gatunku. Czy wydane ostatnio Syndrome jest właśnie taką produkcją?
Zatrzymajcie mnie jeśli już to gdzieś słyszeliście. W przyszłości ludzie opanują podróż w kosmosie i dzięki hibernacji pokonywać oni będą niewyobrażalne odległości. Zdarzyć się może jednak, że w trakcie krionicznego snu jednostki na pokładzie jej statku dojdzie do jakiegoś przerażającego wydarzenia. Wtedy to bohater wybudzi się w opustoszałym miejscu i nie będzie wiedział co się dookoła niego dzieje i dlaczego obok zamordowanych członków załogi widzi potwory. Takie jest właśnie wprowadzenie do gry Syndrome. Mamy motyw statku kosmicznego, gdzie coś się stało. My nie wiemy co dokładnie sprawiło, że wszędzie walą się trupy. Co gorsze nie wiemy komu zaufać bo co jakiś czas kontaktują się z nami kolejne osoby ostrzegające nas przed porozumiewaniem się z wcześniejszymi rozmówcami. Brzmi to trochę jak znana od lat klisza pojawiająca się w przeróżnych książkach filmach i grach wideo. Tutaj znane motywy są wykorzystywane na każdym kroku. Prowadzi to do solidnej ale w miarę sztampowej fabuły, która ma swoje momenty ale nie powali nas na kolana. Oczywiście takie wrażenie mogę mieć w wyniku ostatniego obcowania z fabularnie wgniatającym w fotel The Silver Case. Gdybym pogrywał w coś znacznie gorszego to historia z Syndrome w porównaniu wydawałaby mi się czymś bardziej interesującym. Jednak jako że ten survival horror nie ma na imię Silent Hill 2 to nie należy oczekiwać poruszającej fabuły, którą zapamiętamy na zawsze. Produkcja niezależnego studia Camel 101 pasuje do tego co można spodziewać się po większości tytułów tego typu.
Syndrome to pierwszoosobowy survival horror, gdzie mamy walczyć o przetrwanie na pokładzie statku kosmicznego pełnego potworów. Rozgrywka sprowadza się do chodzenia po pustych korytarzach i zbieraniu przedmiotów jak apteczki, jedzenie, naboje i baterie. Wksploracja kolejnych pięter i pomieszczeń pozwala nam na poznanie co stało się z załogą. Z początku po porstu chodzimy i podziwiamy nasze otoczenie. Póżniej dochodzi element uciekania i walki z przeciwnikami a także takie bajery jak hackowanie terminali. Syndrome stara się iść wytycznymi starej szkoły survival horrorów, gdzie mamy dostęp do pukawek ale ograniczona ilość aminicji prowadzi nas do unikania niepotrzebnych starć.
Trudno mi wytłumaczyć dlaczego nie czuję najmniejszej sympatii do Syndrome. Jest to poprawnie wykonana gra, która trzyma się założeni wypracowanych przez pecetowe indie survival horrory. Mamy inspirację najlepszymi przedstawicielami gatunku. Widać, że twórcy mieli kontakt z takimi tytułami jak System Shock 2, SOMA czy Alien: Isolation. Prowadzi to do w wielu miejscach solidnej gry. Niestety Syndrome pozostaje w cieniu tamtych tytułów i w najlepszych momentach przypominamy sobie o tych bardziej interesujących tytułach. Działa to na niekorzyść recenzowanej gry. W pewnym sensie brakuje jej własnej tożsamości. Jest to bolączka wielu niezależnych survival horrorów wydanych w ostatnich latach na pecetowym rynku. Produkcja ta jednak kilkukrotnie ociera się o coś dobrego, przez co pozostaje w zawieszeniu pomiędzy znacznie lepszymi tytułami a szmelcem wypluwanym na Steam przez „developerów” takich jak panowie z nieistniejącego już Digital Homicide. Jest to sytuacja nie do pozazdroszczenia bo takie tytuły popadają w zapomnienie w chwilę po swojej premierze i nigdy, nikt o nich nie gada.
Prawdopodobnie największą wadą Syndrome jest masa bugów. Gra zacina się i przywiesza w najróżniejszych momentach. Najgorsze jest jednak kompletne skopanie sterowania. Zarówno w przypadku korzystania z pada jak i przy zabawie z klawiatura i myszką zdarzy się, że gra przestaje odnotowywać wykonywane przez nas czynności. Najczęściej ma to miejsce podczas korzystania z terminali służących do odblokowania kolejnych pomieszczeń. W sytuacji takiej zwiechy jedynym ratunkiem jest wyłączenie gry. Muszę przy tym wspomnieć, że w grze nie ma automatycznego zapisu,więc zdarzy się że przez błąd programistów stracimy kilkadziesiąt minut gry. Sam miałem ten problem kilkukrotnie i w pewnym momencie chciałem odpuścić dalsze granie i zjechać ten tytuł za niedopuszczalne błędy. Przyczepić można się także do mocno ograniczonych opcji. Na dzień dzisiejszy nie mamy nawet możliwości samemu skonfigurować sterowania. Nie jestem też zadowolony z olbrzymiej ilości backtrackingu jaka występuje w tej produkcji. Cały czas chodzimy z jednego pokładu statku kosmicznego na drugi. Z tego powodu cały czas kręcimy się w tych samych miejscach. Na przypadłośc tą cierpi wiele gier ale tutaj jest to zastosowane do przesady. Nieustannie musimy chodzić po tych samych piętrach statku by odpalać jakiś przycisk, cofnąć się do zwiedzonej już sekcji, przełączyć jakąś wajchę i znowu wrócić się w zbadane 4 razy miejsce. Skutecznie zniechęca to do gry, bo eksploracja kompletnie traci na znaczeniu. Jest jeszcze problem elementów skradankowych występjących w Syndrome. Przeciwnicy pojawiają się jedynie w określonych okazjach i nie zawsze mozemy korzystać z umiejętności chowania się w cieniu. Skradanie jest ograniczone jedynie do sekcji, gdzie deweloperzy uznali, że mamy to robić.
Pomijając kwestię błędów technicznych jest jeszcze inny powód dla którego Syndrome nie trafiło w mój gust. Jak już wspominałem produkcja studia Camel 101 czerpie garściami z dorobku innych, lepszych gier. Finalny produkt nie oferuje nam nic nowego i jest po prostu remixem dobrze znanych elementów. Zagorzałym fanom tego typu gier może to nie przeszkadzać. Ja jednak nie potrafię w tej produkcji znaleźć nic interesującego. Nawet jeśli uznać wszystkie elementy tego survival horroru za poprawne to jest to dla mnie zbyt mało by poświęcać czas na ten tytuł. Jasne w starciu z masą straszaków wypluwanych na codziennie na PC Syndrome wypada naprawdę nieźle. Jednak w zestawieniu z dobrymi grami produkt ten nie oferuje nam zupełnie nic. Może zalew tanich indie horrorów na siłę stających się skopiować sukces P.T. zabił w mnie resztki sympatii do gatunku? Nie jestem jednak w stanie znaleźć nawet odrobiny dobrej woli w stosunku do tej gry.
Syndrome zdjae się być czymś co nazywam Youtube'owym straszakiem. Pozycja która sprawdza się idealnie w rękach kolesia wyjącego ile sił w płucach z powodu każdego jump scare pojawiającego się w grze. Mnie ten typ horroru specjalnie nie kręci ale wiem że istnieje na niego popyt. Rozumiem i szanuje to. Nie jestem jednak w stanie przejść obojętnie obok problemów technicznych, które potrafią skutecznie zniechęcić człowieka do dalszej gry. Gdyby nie ten fakt Syndrome byłoby solidnym przedstawicielem tego typu gier.