Jak co roku przychodzi ten moment, gdy wszyscy bawią się w podsumowania, rozliczenia i inne sztampowe pierdoły. Każdy pod koniec roku publikuje listy naj. Postanowiłem zhackować system i wypluć swoje wypociny w pierwszych dniach grudnia. W ten sposób mam przewagę nad resztą paczki. Dlatego też na pierwszy ogień idzie lista gierek z Wii U.
10.Space Hulk
Space Hulk to port liczącej sobie kilka lat pecetowej gry. Całkiem spoko produkcja stara się przenieść zasady planszowej gry do realiów SRPG. Wychodzi z tego niezły tytuł, który jest moim zdaniem trochę zbyt mocno ograniczony przez swój pierwowzór.
9.Severed
Severed to świetny indyk, który w sprawny sposób przeniesiony został z PlayStation Vita na Wii U. DrinkBox Studios oferuje nam przepiękna grafikę i interesujący gameplay wykorzystujący dotykowy ekran padleta. Historia zemsty dziewczyny, która straciła nie tylko rękę ale i całą swoją rodzinę przekłada się na interesującego dungeon crawlera.
8.Star Fox Guard
Smutne to czasy gdy gierka dołączona do Star Fox Zero jest lepsza od tytułu, który ma być głównym daniem. Guard to dobrze przemyślany tower defence, którzy wykorzystuje unikatowe możliwości Wii U. Star Fox Guard wydane zostało jako dodatek, pewnego rodzaju materiał promocyjny zachęcający do zakupu Star Fox Zero. Dlatego też zaskakującym okazuje się, że bonusowy bajer wyceniony na ułamek ceny „dużej” gry jest od niej zdecydowanie lepszy. Nie jest to co prawda produkt dla każdego i część osób może się przy nim dość szybko znudzić. Guard to jednak coś do czego z chęcią powrócę . Tego samego nie mogę powiedzieć o Star Fox Zero.
7.Tumblestone
Tumblestone to najfajniejsza gra typu match 3 w jaką grałem od dobrych paru lat. Proste zasady rozgrywki połączono z poziomami stanowiącymi wyzwanie i masą dodatkowych trybów gry. Produkcja ta sprawdza się naprawdę świetnie zarówno samemu jak i walcząc w gronie znajomych. Zdecydowanie polecam ten tytuł każdemu kto chce odrobinę pogłówkować.
6.Paper Mario: Color Splash
Prawdopodobnie najlepiej wyglądająca gra jaka pojawiła się w tym roku. Stylistyka papierowego Mario sprawia, że gdy dawno już zapomnimy o dzisiejszej „ultra-realistycznej” grafice tytuł ten nadal będzie przepiękny. Niestety w parze z wyglądem nie idzie ciekawy gameplay. Durne decyzje Shigeru Miyamoto sprawiły, że zamiast kontynuacji cyklu RPG dostajemy jakąś popierdółkę. Nie jestem w stanie pojąć po kiego serwować nam system turowych walk rodem z JRPG bez elementu zdobywania punktów doświadczenia i rozwoju postaci?
5.SteamWorld : Heist
SteamWorld: Heist to świetna produkcja, o której mogę wypowiadać się wyłącznie w superlatywach. Prawdę mówiąc tytuł ten znalazł by się na liście trochę wyżej, gdyby nie fakt że zdążyłem ograć tą grę na trzech innych systemach. Z tego powodu cała wspaniałość rabowania statków kosmicznych stała się dla mnie czymś powszechnym. Jeśli ktoś jeszcze nie zaliczył tego tytułu to powinien jak najszybciej zabrać się za SteamWorld Heist. Zwłaszcza, że gra wylądowała już nawet na urządzeniach z iOS.
4.Axiom Verge
Czasem pokazują się tytuły, które sprawiają, że człowiekowi opada szczęka. Gra Toma Happa jednak zdecydowanie przebija to uczucie serwując mi coś rodem z Videodrome. Olschoolowy, hardcoreowy tytuł, który zrobił mi sieczkę z głowy. W Axiom Verge jest coś magicznego co przenosi mnie w dawno minione czasy, kiedy to zaczynałem swoją przygodę z surrealstycznym kinem z Japonii i dziwacznymi gierkami. Do tego jeszcze genialny gameplay, godnie reprezentujący jeden z moich ulubionych podgatunków gier wideo. Czego chcieć więcej?
3.Pokken Tournament
Mijający rok zapamiętam jako okres chwilowego odrodzenia się manii Pokemon. Wakacje zdominowała tematyka Pokemon Go a teraz panuje szał na Sun i Moon. Wielu zapomniało jednak o Pokken Tournament. Całkiem przyjemna bijatyka z Pokemonami w roli głównej nie stała się wielkim hitem. Szkoda bo Bandai Namco stworzyło produkcję z kilkoma interesującymi pomysłami.
2.The Legend of Zelda: Twilight Princess HD
Twilight Princess nie jest moją ulubioną Zeldą. Dlatego też oryginalnie zaliczyłem ten tytuł jeden raz. Męka ze sterowaniem Wiilotem sprawiła, że nie chciałem nigdy do tego tytułu powrócić. Jednak tegoroczny stan Wii U sprawił, że mimo braku chęci musiałem zaopatrzyć się w ten tytuł. Podczas gry w tego remastera zrozumiałem popełniony lata wcześniej błąd. Gdybym tylko zaopatrzył się w wersję gry stworzoną na GameCube to miałbym o Twilight Princess lepsze zdanie. Jest to naprawdę przyjemny tytuł, który w kilku miejscach zyskuje dzięki usprawnieniom wynikającym ze specyfiki Wii U. Fajne jest także to, że możemy zagrać zarówno w wersję gry bazującą na edycji z Game Cube jak i w lustrzanym odbiciu z Wii.
1.Tokyo Mirage Sessions #FE
O tym, że TMS #FE będzie moją ulubioną grą na następcę Wii wiedziałem po pierwszej godzinie gry. Tytuł mocno przypominający najnowsze odsłony cyklu Persona nie jest kompletnie pozbawiony własnej osobowości. Co prawda w całym połączeniu uniwersów mało jest Fire Emblem, ale da się to wybaczyć. Tokyo Mirage Sessions #FE to najlepszy jRPG jaki pojawił się na najnowszą konsolę Nintendo. Może nie jest to zbyt wielki wyczyn patrząc na listę innych gier konkurujących do tego tytułu. Jest to jednocześnie jeden z najfajniejszych przedstawicieli gatunku jaki pojawił się na konsolach w tym roku. TMS #FE jest jedną z kilku gier, które sprawiają, że zakup Wii U nie był pomyłką.
Powyższa lista prezentuje obraz rozpaczy jakim jest Wii U. Konsola Nintendo była w stanie agonalnym praktycznie od pierwszych tygodni po swojej premierze. Jak dotąd przymykałem na to oko i mówiłem, że będzie lepiej. W końcu co roku potrafiłem znaleźć perełki wydane wyłącznie na Wii U. Pośród gier na ten system była masa kandydatów do miana najlepszej gry danego roku. Tym razem nie było jednak tak łatwo. Musiałem się posiłkować grami, które pojawiły się również na inne maszynki do grania. Jest to trochę dziwne w przypadku maszynki z praktycznie zerowym wsparciem third party. Dlatego też na liście mamy kwiatki, gdzie indie gierki sprzed kilku lat dopiero teraz pojawiają się na sprzęcie Nintendo i z braku konkurencji należą do tegorocznej czołówki.
Patrząc na tą listę zrobiło mi się naprawdę smutno. Wii U jest żywym trupem. Mogę pocieszyć się tym, że maszynka odjedzie pewnie w wielkim stylu. Przyszłoroczna Zelda ma potencjał do bycia wyczesaną gierką. Szkoda, że ja w nią będę grał na Nintendo Switch, a moje WiiU wyląduje w szafie obok reszty sprzętów, których rola ogranicza się jedynie do zbierania kurzu.