Japońska szkoła, stworzenia z różnych wierzeń i tematyka maski skrywającej prawdziwe oblicze człowieka. Te trzy elementy są charakterystyczne dla cyklu Persona. Inną cechą po której można rozpoznać ten spin-off Megami Tensei jest gameplay na najwyższym poziomie. Czy Persona 5 naprawdę jest nie tylko najlepszą odsłoną cyklu ale i najlepszym tytułem JRPG ostatniej dekady?
Persona 5 zaczyna się w dość niezwykły sposób. Przywitani jesteśmy sekwencją zuchwałego napadu i bitwą z potworami. Chwilę później poznajemy przyczyny całej akcji i dowiadujemy się o grupie złodziejów serc. Nie będę wdawał się w szczegóły żeby nie popsuć nikomu zabawy. MegaTen zawsze charakteryzowało się fabuła na najwyższym poziomie. W tym wypadku jest podobnie. Tym co mnie zaskoczyło jest trochę poważniejsze podejście do współczesnych problemów japońskiego społeczeństwa. Najnowszy tytuł Atlus uderza w tony nonkonformizmu, kwestię swobody jednostki w społeczeństwie, robinie tego co słuszne a także relacje pomiędzy pokoleniami. Persona 5 przybliża wiele problemów trapiących Kraj Kwitnącej Wiśni jednak zaprezentowana w grze tematyka jest na tyle uniwersalna, że polski gracz odnajdzie w niej coś dla siebie. Jednak ze względu na poważne zagadnienia mamy też do czynienia z tytułem mroczniejszym niż poprzednie odsłony. Chodzi mi głównie o odsłanianie prawdziwego oblicza ludzi i pokazanie tego co jest skryte głęboko w ich sercu. Nie oznacza to oczywiście, ze w grze nie znalazło się miejsce dla charakterystycznego dla serii humoru. W końcu Persona to pogodniejsze odsłony cyklu Shin Megami Tensei. Nawet jeśli od czasu do czasu musimy walczyć z Hitlerem (Persona 2: Innocent Sin) to możemy liczyć na zabawne interakcje pomiędzy bohaterami.
Głównymi postaciami w grze są licealiści, którzy naznaczeni zostali przez „społeczeństwo” jako problematyczne jednostki. Sam ten fakt prowadzi do wielu zabawnych scenek pomiędzy bohaterami a postaciami pobocznymi. Najzabawniejsze moim zdaniem są interakcje pomiędzy Morganą a jednym z kumpli głównego bohatera. Po kotopoodbnym stworzeniu oczekiwałem zachowań podobnych do tego co odstawiał Teddie w Personie 4. Morgana ma jednak swój własny charakter i dynamika naszej grupy jest kompletnie inna niż miało to miejsce w poprzednich częściach serii. Prowadzi to do masy zabawny ale także wzruszających scen. Całość jest naprawdę dobra i bez wątpienia jest to najlepsza historia jaka pojawiła się w grach JRPG od czasów PlayStation 2. Nie mam jeszcze pewności czy jest to moja ulubiona fabuła w cyklu Persona. Trochę za wcześnie zęby o tym decydować i dopiero kolejne przejście gry pozwoli mi w pełni docenić ten tytuł. W każdym razie mamy tutaj czołówkę gatunku i jedną z najciekawszych gier w jakie miałem okazję zagrać na PlayStation 4.
Rozgrywka w cyklu Persona podzielona jest na dwie fazy. Pierwsza z nich jest życie ucznia. Chodzimy do szkoły, spędzamy czas z przyjaciółmi, pracujemy po zajęciach, chodzimy do biblioteki albo do kina. Gra jest swego rodzaju symulatorem życia japońskiego ucznia liceum. Oczywiście setki godzin wkuwania przed egzaminami do Tōdai zastąpione są przez znacznie ciekawsze rzeczy. Budujemy relacje naszej postaci z jej otoczeniem i w ten sposób kształtujemy nasza przygodę. Każdy dzień podzielony jest na kilka sekcji, które możemy spędzić tak jak chcemy. Jednak prawie każda akcja zajmuje nam cenny czas. Musimy więc wybierać pomiędzy nauką, zabawą a pracą. Każdy z tych elementów ważny jest jednak dla rozwoju naszej postaci. Wynika to z systemu statystyk wpływających na nasze kontakty z otoczeniem. Wiedza wyrozumiałość, charyzma czy pracowitość pozwalają nam na nawiązywanie znajomości z różnymi typami ludzi. Budowa przyjaźni przekłada się na wymierne korzyści podczas pozostałej części gry Każdy z naszych przyjaciół ma przypisany do siebie określony typ persony. Wraz ze wzrostem znajomość otrzymujemy pasywne i aktywne bonusy wykorzystywane na polu bitwy.
Obok życia nastolatka mamy także czas w lochach i grindowanie. Drugą częścią Persony jest bowiem świetna gra role playing. Nasz zespół zwiedza pałace i walczy z wrogami w poszukiwaniu skarbów. Pierwsze co rzuca się w oczy to fakt, ze Persona 5 kończy z generowanym piętrami wieży. Podobne do siebie zlepki pomieszczeń zostają zastąpione przez świetnie zaprojektowane lokacje. Wpływa to bardzo pozytywnie na odbiór całej gry. Twórcy zdecydowali się na lokacje podzielone na kilka sekcji ze skrótami i zagadkami odblokowującymi sekrety. Dodatkowo każdy loch ma jakaś charakterystyczną dla siebie sztuczkę, która urozmaica rozgrywkę. Gra naprawdę wiele zyskuje na tym, że nie czujemy monotonni przedzierania się przez identyczne korytarze. Nie wspomnę już o fajnym wyglądzie pomieszczeń. Drobnemu przemodelowaniu uległy też same walki. Po pierwsze nasze postacie mają dostęp do broni palnej, którą można wykorzystać określoną ilość razy podczas odwiedzania danego lochu. Dzięki temu mamy dostęp do większej ilości ataków. Najciekawszy jest jednak powrót do systemu negocjacji z demonami. Wynika to z tego, że nasi bohaterowi w walce przywołują persony – magiczne stworzenia wywodzące się z różnych mitologii i wierzeń. W trakcie walki mamy możliwość przekabacenia wroga na swoją stronę. Odpowiednio osłabiony przeciwnik zdecyduje się na rozmowę z nami. Możemy wtedy zażądać od niego złota, przedmiotów albo dołączenia do naszej ekipy. Po wybraniu trzeciej opcji mamy zakręcony dialog, podczas którego staramy się przekonać stwora do siebie. System ten jest mniej skomplikowany niż w innych grach z serii MegaTen ale i tak cieszę się na powrót tej opcji do uniwersum Persony.
W ogólnym rozrachunku odwiedzanie innego wymiaru i walki z potworami są lepsze niż kiedykolwiek wcześniej. Dorobek poprzednich gier został dopracowany a odrobina nowości poprawiła wrażenie z tej części zabawy.
Połączenie tych dwóch elementów czyni Personę tak wyjątkową serią. Mamy zwiedzanie lochów i pokonywanie wrogów. Obok tego jest także element wcielania się w młodego człowieka i budowania jego relacji ze światem. Obie części świetnie się uzupełniaj i budują całość, która wciąga znacznie bardziej od innych przedstawicieli gatunku. Olbrzymia swoboda sprawia, że gra nie zdaje się być liniowa mimo tego, że przez cały czas prowadzeni jesteśmy przez główny wątek fabularny. Wpływ na to co czyni główny bohater w czasie wolnym pozwala nam nie tylko budować cechy postaci ale także zżyć się z naszym otoczeniem. Każda z pobocznych postaci ma swoje własne problemy i swoją historię. Często są to błahe sprawy nie mające startu do ratowania świata i odbijania księżniczek z rąk smoków. To sprawia jednak, że nasza przygoda wydaje się prawdziwsza i kradnie nasze serce niczym ekipa Phantom Thieves.
Kiedy ogrywałem w zeszłym roku Tokyo Mirage Sessions to miałem pewne wyobrażenie jak Persona 5 będzie wyglądać. Spodziewałem się poprzednich odsłon serii w wersji high definition. Atlus zaskoczył mnie po raz kolejny. Persona 5 jest najbardziej stylową grą dostępną obecnie na rynku. Każde menu, każda postać, każdy element otoczenia został stworzony tak by powalać na kolana. Można by nawet powiedzieć, że ta gra ociera się o przeciążenie sensoryczne. Każdy drobny element gry jest po prostu tak unikatowy, że człowiek nie wie, gdzie ma patrzeć, żeby mu to wszystko nie umknęło. Nawet głupiutka animacja po wygranej walce z informacja na temat łupów i zdobytego doświadczenia wygląda tutaj jak opening jakiegoś anime.
Nie miałem jeszcze okazji sprawdzić japońskiego voice actingu, więc muszę odnosić się tylko i wyłącznie do angielskich głosów. Te są na najwyższym poziomie chociaż trzeba przyznać, ze nie ustrzegnięto się kilku błędów. Przyczepią się do nich jedynie osoby z pedantycznym nastawieniem do wymowy japońskich słów. Reszta będzie bardzo zadowolona z efektu finalnego. Jak ktos potrzebuje oryginalnych głosów postaci to na PlayStation Store dostępne jest DLC z jerzykiem japońskim. Jeśli chodzi o muzykę to jest ona utrzymana w klimacie poprzednich odsłon serii. Kilka razy wydawało mi się jakbym słyszał piosenki z P4 i P3. Innymi słowy jest świetnie. Przyznam jednak, ze mogę być trochę uprzedzony bo mam w swojej kolekcji soundtrack z Persony 3 i stosunkowo często słucham muzyki z tej gry.
Spin-offy serii Megami Tensei zawsze były wybitnymi grami. Persona 3 oczarowała wielu graczy i otworzyła im oczy na Shin Megami Tensei. P4 nie bez powodu jest tytułem kultowym, który dla wielu jest najlepszym przedstawicielem gatunku. Persona 5 zyskuje jednak przez dopieszczenie każdego elementu. Świetna fabuła, urozmaicona rozgrywka, genialna oprawa graficzna i naprawdę dopieszczone lokacje sprawiają, że Persona 5 ociera się o ideał. Na tytuł tej klasy warto było czekać tyle lat. Oby następna część nadeszła jednak trochę szybciej niż 8 lat po premierze poprzednika.
Brakuje mi słów na wychwalanie najnowszej gry Atlus. Dlatego w końcowych linijkach tekstu skupię się na czymś trochę innym. W całkiem niedawnym tekście na Gry-OnLine wspominałem o rzekomym powrocie japońskiego dewelopingu jaki miał miejsce w ostatnich miesiącach. Persona 5 to koronny dowód na to, że z Kraju Kwitnącej Wiśni nadal wychodzą genialne produkcje. Każdy fan świetnych gier powinien jak najszybciej popędzić do sklepów po ten tytuł. A jak ktoś chce nazywać się miłośnikiem JRPG to po prostu musi mieć Persona 5 w swojej kolekcji.