Disgaea sprawiła, że stałem się wielkim fanem Nippon Ichi Software. Jeden tytuł japońskiej firmy uczynił ze mnie wiernego miłośnika, który z zamkniętymi oczami sprawdzi każdy wydawany przez nich tytuł. W ogólnym rozrachunku wychodzę na tym dobrze. Większość produkcji NIS trafia w mój gust. Czasem trafią się jednak zakalce. Nie jestem też bezkrytyczny i potrafię wskazać, gdy tej firmie coś nie idzie. Dlatego nie będę owijał w bawełnę i ogłoszę, że Prinny Presents NIS Classics Volume 1 to zmarnowana okazja na powrót klasyków w stylu.
Prinny Presents NIS Classics Volume 1 to dwie gry wydane oryginalnie na PlayStation 2 przez Nippon Ichi Software. Klasykami są w tym wypadku gry Phantom Brave i Soul Nomad & the World Eaters. Obie gry to strategie z elementami role playing wizualnie przypominające kultowy cykl Disgaea. Jest to trochę mylące, bo i ile tytuły wyglądają do siebie podobnie, tak rozgrywka jest bardzo różnorodna i niezwykle oryginalna. NIS eksperymentowało z systemamir ozgrywki dając nam w okresie PlayStation 2 masę ciekawych pomysłów. Phantom Brave i Soul Nomad & the World Eaters są świetnymi przykładami na to jak fajnie wywrócić SRPG do góry nogami. Szkoda tylko, że Prinny Presents NIS Classics Volume 1 to bardzo słaby port tych gier.
Phantom Brave opowiada historię nastoletniej dziewczyny o imieniu Marona. Bohaterka żyje w wyspiarskim świecie o nazwie Ivoire, gdzie czuwa nad nią duch o imieniu Ash. Wojownik ten był przyjacielem rodziców Marony, którzy zginęli w walce z potężnym demonem. Ostatkiem sił ojciec dziewczynki starał się przywrócić życie swojemu kompanowi. Udało się to jedynie połowicznie, przez co Ash nie jest ani żywy, ani martwy i przemierza świat jako duch. Marona podobnie jak jej rodzice posiada magiczne moce, które pozwalają dziewczynce widzieć duchy i posługiwać się nimi. Oczywiście taka moc staje się dla nastolatki klątwą, bo szybko zostaje ona uznana za osobę opętaną i niepożądaną w jakikolwiek kręgach towarzyskich. Marona mimo to chce wykorzystywać swoje magiczne umiejętności dla dobra i pomagać tym, którzy są w potrzebie. Główną osią historii jest próba uratowania świata przed powrotem potwora znanego jako Sulphur. Opowiadana historia jest dość interesująca i jak przystało na gry od Nippon Ichi mamy mieszankę humoru i poważnych elementów.
Najbardziej interesującym aspektem całej produkcji jest to jak daleko odchodzi ona od standardowych elementów gier SRPG. Po pierwsze nie mamy tu poruszania się po polach, tylko system swobodnego ruchu w obrębie danej przestrzeni. Dzięki temu gra przypomina trochę Valkyria Chronicles. Phantom Brave wyróżnia się jednak głównie dzięki umiejętnościom posiadanym przez Maronę. Dziewczyna nie jest sprawnym wojownikiem, ale może korzystać z mocy przywoływania duchów na pole bitwy. Mechanika ta polega na tym, że możemy „powiązać” danego ducha z jakimś przedmiotem
znajdującym się na mapie. Mogą to być drzewa, kamienie, kwiaty czy przyniesione przez nas itemy. Przywołanie ducha pozwala nam na sterowanie nim przez określoną ilość tur, nim powróci w zaświaty. Przy łączeniu widma z danym przedmiotem znaczenie ma typ danej rzeczy. Wynika to z tego, że różne elementy otoczenia dają nam określone bonusy do statystyk, a także pogarszają inne. W ten sposób kwiaty są skuteczne dla jednostek korzystających z umiejętności magicznych podczas gdy kamienie nadadzą się lepiej dla wojowników. Musimy więc decydować kogo i w jakim momencie chcemy przywołać, tak by najskuteczniej wykorzystać pełnię zdolności naszej jednostki. Dodatkowo dochodzi do tego system powiązań pomiędzy poszczególnymi przedmiotami. Na mapie możemy zobaczyć więzi pomiędzy niektórymi obiektami. Sprawiają one, że jeśli „powiążemy” ducha z odpowiednim przedmiotem to złapiemy jeszcze dodatkowy bonus. Na przykład zdarzy się, że trafimy na drzewo wzmacniające odporność przywołanej jednostki albo kamień sprawiające, że postać będzie regenerowała swoje punkty życia. Wtedy musimy zadecydować czy większe znaczenie ma dla nas przywołanie większej ilości wojowników, czy też mniejszej grupki korzystającej z tych bonusów.
Ten zmodyfikowany wariant strategii turowej jest największym atutem Phantom Brave. Gra jest dzięki niemu bardzo świeża, a my mamy wrażenie, że gramy w coś innego niż kolejny SRPG. Wynika to głównie z tego, że jesteśmy zmuszeni do korzystania z innych sposobów walki z wrogami. Jednostki przywołane przez nas są aktywne tylko przez określony czas. Dlatego też musimy obmyślać strategię kogo i kiedy opłaca się nam przywołać. Pole bitwy, na którym walczymy, dyktuje kogo opłaca się nam przywołać, dzięki czemu nie zawsze korzystałem z tych samych postaci. Stęskniłem się za tym patentem i chciałbym zobaczyć go jeszcze w jakiejś innej grze.
Phantom Brave w kolekcji Prinny Presents NIS Classics Volume 1 to piąta edycja wydanego po raz pierwszy 12 lat temu tytułu. Gra pierwotnie pojawiła się na PlayStation 2, by później trafić na Wii w rozszerzonej edycji znanej jako Phantom Brave: We Meet Again i na PSP jako Phantom Brave: The Hermuda Triangle. Później tytuł ląduje na PC z wszystkimi dodatkami, jakie pojawiały się w kolejnych edycjach. I to właśnie ta wersja jest podstawą edycji na Nintendo Switch. Jest to świetna wiadomość dla osób, które wcześniej nie ograły tego tytułu. Niestety do gry nie dorzucono nic nowego, co mogłoby zachęcić fanów do wydania kasy, by kolejny raz zagrać w tą samą grę. Nie, żeby było tutaj mało do roboty. Poza podstawową kampanią mamy dostęp do trybu Another Marona pokazującego nam wydarzenia z innego wymiaru, gdzie historia Marony potoczyła się trochę inaczej. Mamy także bonusowe lochy i masę ukrytych postaci, których odblokowanie zajmie nam sporo czasu.
Phantom Brave nie powali nikogo swoim wyglądem. Odpowiada za to, w głównej mierze to jak mocno postarzały się modele postaci. Coś, co wyglądało w miarę znośnie wieki temu w epoce PlayStation 2, teraz jest po prostu ohydne. Niestety, ale wygląd postaci z Phantom Brave po prostu nie przeszedł próby czasu. Mamy do czynienia koszmarną pikseliozą, która rzuca się nam w oczy głównie ze względu na to, że popracowano nad innymi elementami. Nowy interfejs nie zawróci nam w głowie, ale jest poprawa w stosunku do tego co było. Tła w większości przypadków prezentują się naprawdę dobrze. Ogólne wrażenie pozostaje jednak takie, a nie inne. Może przemawia przeze mnie fanboy serii Disgaea, ale port tamtego tytułu pod względem wizualnym wypadł lepiej. Oprawa dźwiękowa to standard Nippon Ichi Software, więc jest dobrze. Zarówno voice acting jak i muzyka stoją na poziomie i trudno mieć do nich jakiekolwiek zarzuty.
Kolejne odpalenie tego tytułu sprawiło jednak, że wsiąknąłem w przygodę Marony dokładnie tak jak kiedy po raz pierwszy sięgnąłem po ten tytuł. Wszystko to za sprawą nowatorskiego systemu walki, który stawia przed graczem trochę inne wyzwania niż typowa gra od NIS. Ubolewam trochę nad kwestiami graficznymi, bo mam pewność, że ohydny wygląda sprajtów postaci zniechęci wielu do tej produkcji. Jednak osoby, które zdecydują się dać Phantom Brave szansę mogą liczyć na dobre 100 godzin naprawdę porządnej i rozbudowanej strategii turowej.
Drugim tytułem z Prinny Presents NIS Classics Volume 1 jest Soul Nomad & the World Eaters. Gra na PlayStation 2 wydana w kilka lat po premierze PlayStation 3. Tytuł już na samym starcie był przestarzały wizualnie. Rekompensowała to jednak oryginalna rozgrywka.
Tworzymy naszą postać, która wchodzi w posiadanie miecza, w którym znajduje się dusza pana mroku. Oręż daje nam potężną moc, ale stanowi zagrożenie dla nas, bo powoli przejmuje kontrole and bohaterem. Obok tego mamy jeszcze zagrażające światu potwory znane jako World Eaters. My staramy się je powstrzymać, korzystając z mrocznych mocy, jednocześnie starając się nie utracić własnej duszy.
Rozgrywka opiera się tutaj na systemie tworzenia i przywoływania drużyn do walki z wrogami. Eksperymentujemy z kombinacjami jednostek i jak najlepszym ich wykorzystaniem zarówno do walki jak i poprawiania statystyk naszego bohatera.
Siłą tytułu jest jego oryginalność i liczba niespotykanych wcześniej systemów, które łączą się w oryginalną rozgrywkę. To jeden z tych tytułów, gdzie Nippon Ichi Software eksperymentowało mocno z formułą swoich gier. Mam wrażenie, że wyszło to preferencyjnie i dostajemy coś unikatowego, co testuje nasze zdolności strategiczne.
Mam mieszane uczucia co do Prinny Presents NIS Classics Volume 1. Z jednej strony naprawdę cieszę się, że Nippon Ichi Software idzie za ciosem i daje kolejne życie swoim tytułom z PS2. Phantom Brave PC sprawiło mi masę frajdy, gdy ogrywałem je 5 lat temu. O Soul Nomad & the World Eaters nie będę wspominał nawet, bo od ostatniej partyjki na PlayStation2 minęły lata. Super mieć te tytuły pod ręką. Szkoda tylko, że Prinny Presents NIS Classics Volume 1 to taki trochę szybki skok na kasę i wyplucie tego co jest bez jakiegokolwiek wysiłku. Zwłaszcza że lenistwo firmy widać bardzo szybko nawet po samej różnicy w portach obu gier.
NIS musiało popracować odrobinę nad Phantom Brave, bo tytuł wylądował na Wii i później na PC. Z tego powodu mamy lepszą grafikę i grę dostosowaną pod współczesne ekrany. Przy Soul Nomad & the World Eaters mamy grę żywcem wyjętą z PS2 z rozdzielczością i jakością tekstur, która wypala nam oczy. Gdy po raz pierwszy odpaliłem ten tytuł w kolekcji, to byłem w niezłym szoku. Myślałem, że Phantom Brave nie wygląda zbyt dobrze, ale w porównaniu z tym tytułem to jakieś najnowsze graficzne dzieło w 8K.
Prinny Presents NIS Classics Volume 1 jest chyba skierowane tylko do największych fanów Nippon Ichi Software. Ewentualnie ta produkcja może trafić jeszcze do mega miłośników japońskich tytułów SRPG, ale w gruncie rzeczy to będą te same osoby. Niestety bardzo słaby port gier, praktycznie zero usprawnień graficznych przy Soul Nomad & the World Eater czyni Prinny Presents NIS Classics Volume 1 czymś niezbyt przystępnym. Dlatego też radzę kilka razy się zastanowić i zerknąć na to jak te tytuły wyglądają, nim zdecydujemy się wydać kasę. Szkoda, ze coś, co mogło być strzałem w dziesiątkę, jest raczej pakietem 5/10.