Jesienna pogoda nie zachęca do wypadów w góry. Śniegu brak więc narty odpadają, piesze wycieczki najprzyjemniejsze są podobno latem ale i tak pragnę was zachęcić do odwiedzenia Podhala. W minione Święto Niepodległości zamiast słodkiego lenistwa w domowym zaciszu wybrałem się do Bukowiny Tatrzańskiej.
Bukowinę pamiętam z lat dzieciństwa jako miejsce kolonii zimowych, całkowicie pozbawione czegokolwiek ciekawego poza kilkoma psującymi się "wyrwirączkami" (takimi małymi wyciągami narciarskimi na których zaczepia się o metalową linę czymś co przypomina otwieracz do butelek).
Oczywiście po latach Bukowina zaprezentowała się zdecydowanie bardziej okazale, po części dlatego że dorosłem do przyjemnych spacerów pięknymi podhalańskimi dolinami, ale głównie z powodu że w Bukowinie zbudowano basen. Ach powiecie że to absurdalne aby jechać z Krakowa ponad 100 kilometrów na basen, ale spróbuję was przekonać że jednak wato.
Baseny są termalne (czyli ogrzana woda płynie z głębi ziemi) dzięki czemu zabawa trwa przez okrągły rok. W kompleksie są baseny kryte i otwarte. To naprawdę bardzo przyjemne wrażenie gdy temperatura powietrza waha się koło 5 stopni (w zimie może być i -15 stopni) a ty siedzisz w cieplutkiej wodzie, na otwartym basenie i patrzysz sobie na zachwycający górski krajobraz.
Basenów jest kilka i są dosyć duże także miłośnicy pływania na świeżym powietrzu nie będą zawiedzeni. Jest basen o głębokości około 1,5 metra (na całej długości) o wymiarach mniej więcej 30m na 15m idealny do pływania. Dodatkową zabawna atrakcją tego basenu jest słyszalna wyłącznie pod wodą muzyka relaksacyjna.
Woda w basenach jest bardzo czysta i przejrzysta, podobno ma również właściwości lecznicze, ale na ten temat się nie wypowiadam.
Lubię odwiedzać tego typu obiekty, kilka już widziałem i prawdopodobnie nigdzie sie tak dobrze jak w Bukowinie nie bawiłem.
W Termach Bukowina Tatrzańska znajdziecie również wszystkie pozostałe atrakcje tego typu obiektów czyli sauny, SPA, barek, sporo siedzisk i leżaków oraz jedzonko.
A skoro już jesteśmy przy jedzeniu to po ponad dwóch godzinach pływania byłem głodny straszliwie i pojechałem na obiad do Zakopanego. W samym mieście i w jego okolicach znajdziecie bardzo wiele doskonałych miejsc z jedzeniem. Tym razem chciał bym wam polecić karczmę "Czarny Staw" na Krupówkach.
Porcje gigantyczne, mięsiwa i kiełbasy w każdym rodzaju pieczone na prawdziwym grillu, dobra góralska herbata i bar sałatkowy dla niewiast. Mniam. Jedyny minus to tłok, choć lokal jest całkiem spory, no ale sami sobie odpowiedzcie czemu tam jest zawsze tłoczno gdy inne lokale pustawe.
Więcej informacji o nich znajdziecie na stroniach:
Terma Bukowina Tatrzańska i Czarny Staw Zakopane
Miłej zabawy.