Dziś w wielkich bólach rusza system rezerwacji biletów na mecze Euro 2012. Nie powiem, spróbujemy coś zarezerwować, co by sobie we Wrocławiu pójść na mecz, poczuć atmosferę wielkiem imprezy. Ale że kibic ze mnie taki jak z koziego zadu przystanek tramwajowy, nie o tym będę pisał. Podzielę się z Wami moimi uwagami na temat wiadomości wyczytanej w Internecie przez moją żonę.
Mianowicie, we Wrocławiu aktywiści środowisk homoseksualnych domagają się, żeby dla nich - i innych homoseksualistów - wydzielić na stadionie specjalny sektor. Mi się to nie mieści w głowie, rozumiem - i popieram - walkę o równouprawnienie, kiedy ktoś w jakimś referendum spyta mnie o mój głos w sprawie adopcji dzieci czy dziedziczenia przez pary homoseksualne, powiem co sądzę - powiem, że się zgadzam. Bo to jest równouprawnienie, domaganie się takich samych praw jakie mają wszyscy inni.
Tymczasem prośba - czy też nawet oczekiwanie - specjalnego traktowania dalekie jest od walki o równouprawnienie, to walka o bycie traktowanym na specjalnych warunkach, a to już zakrawa o absurd. Pomijam wszelkie inne kwestie - kto miałby sprawdzać czy ktoś jest homoseksualistą czy nie? Jak to jest, że murzyni w USA walczyli długie lata o to, żeby nie musieć siedzieć w specjalnych, wydzielonych sektorach, a teraz ktoś z własnej woli walczy o powrót do takiego modelu? Może od razu zainstalować sobie tarcze strzelnicze, równie skuteczne co zebranie się w jednym miejscu na stadionie.
Kompletna bzdura, nie tędy droga Panowie i Panie, jeśli chcecie być traktowani tak samo jak wszyscy, nie oczekujcie specjalnego traktowania - to strzał w kolano. Nie dotyczy to zresztą tylko środowiska LGBT, podobne efekty próbują uzyskać feministki, oczekując specjalnego traktowania stawiają się z automaty na pozycji gorszych. Ale to już temat na osobny tekst, w końcu dojrzeje we mnie myśl, żeby napisać i o kobiecych żądaniach specjalnego traktowania. I żeby nie było, jestem przeciwnikiem płacenia kobietom mniej za tą samą pracę, jeśli robi to samo co facet, powinna zarabiać tyle samo. Ale zmuszanie kobiet do uprawiania polityki przez wprowadzanie parytetów to jakaś tragedia.