Z Panią Jadzią o multipleksie i kinie studyjnym - promilus - 8 sierpnia 2011

Z Panią Jadzią o multipleksie i kinie studyjnym

Niedawno słyszałem audycję w radiu o największych „grzechach” kinomanów. Temat szybko zszedł na dobrze wydeptaną ścieżkę: multipleksy to dno, kina studyjne to raj. Bywam i w jednych i w drugich, ale jeśli miałbym wybrać tylko jedno kino, do którego będę chodził, to byłby to ten zły, urągający ludzkiej godności, multipleks.

Na potrzeby tego tekstu, przedstawię Wam moją wymianę maili z wyimaginowaną Panią Jadzią.

Drogi Promilusie,

W multipleksach bardzo przeszkadzają mi inni widzowie, którzy najzwyczajniej w świecie nie umieją się zachować. Jedzą popcorn, pija cole i jeszcze ukrywają się z przemyconym, brzydko pachnącym jedzeniem z fast foodu. Czasem bez skrępowania wyjmują telefony komórkowe i esemesują, a nawet dzwonią. Co mam robić? Dalej chcę oglądać filmy w kinie, a nie wszystkie grają w kinach studyjnych.

Pozdrawiam,
Pani Jadzia

Droga Pani Jadziu,

Podejrzewam, że nie chodzi Pani do kina częściej, niż raz w tygodniu, więc nawet jeśli Pani pracuje, to powinna Pani znaleźć czas, w optymalnych godzinach, do zaglądania do kina. Taki dzień, by obejrzeć dany film, to środek tygodnia (ale żadna promocja w stylu „2 bilety w cenie 1”), godziny przedpołudniowe. Dla pewności komfortowego odbioru, jeśli to nie problem, proszę rezerwować seanse grubo po premierze. Sam tak bywam i już nie raz film był wyświetlany tylko dla mnie. Co do komedii, to nic specjalnego bym nie planował. Oglądanie ich z przyjaciółmi, czy nawet z grupką obcych ludzi, bywa częściej przyjemne, niż denerwujące. To tak jak z sitcomami – nie bez powodu po gagach leci śmiech ze skrzynki. A co do samego popcornu i coli. Sam czasem jem i piję. Myslę że spożywanie "cichego" i nie pachnącego jedzenia nie jest niczym złym.

Pozdrawiam,
Promilus

Drogi Promilusie,

Dziękuję serdecznie za odpowiedź. Z tego co rozumiem, to bywasz przede wszystkim w multipleksach, stąd to Twoje obeznanie w optymalnych godzinach itd. Dlaczego ignorujesz kina studyjne? Tyle tam ciekawych, ambitnych filmów. Kiedy się nie przyjdzie to atmosfera jest kapitalna. Naprawdę polecam.

Pozdrawiam,
Pani Jadzia

Droga Pani Jadziu,

Nie ignoruję kin studyjnych, aczkolwiek bywam w nich tylko wtedy, gdy film, jaki chcę zobaczyć, nie jest grany w multipleksie. Co do atmosfery, to wolę atmosferę multipleksu z klimatyzacją, wygodnym fotelem, szerokim miejscem na nogi, dużym ekranem i rewelacyjnym nagłośnieniem. W kinie studyjnym, do którego chodzę (bo w moim mieście jest tylko jedno) np. na Essential Killing siedziałem w kurtce, było mi niewygodnie, a wielkość ekranu i jakość dźwięku pozostawiały wiele do życzenia. Prezes tego kina, wypowiadając się w jednym z wywiadów stwierdził, że ludzie wybierają multipleksy, bo w kinie studyjnym jest zbyt ambitna oferta. Nie wiem, czy nie dostrzega, czy ignoruje problem komfortu. Jednakże cenię kino studyjne za przeglądy mało znanych filmów i niskie ceny biletów, w wybrane dni zaledwie 7zł. Podoba mi się też, że można w nich obejrzeć starsze filmy, poza regularnym cyklem premierowym.

Pozdrawiam,
Promilus

Drogi Promilusie,

Dobrze opisałeś problemy dotyczące kina studyjnego. Wiedz jednak, że nie w każdym tak jest. Pisze tu o minusach, które wymieniłeś. Myślę, że i ja i ty nie powinniśmy odrzucać żadnego typu kina. Jedynie omijać seanse z ludźmi przeszkadzającymi w oglądaniu.

Pozdrawiam,
Pani Jadzia

A jak jest z Wam?. Też ulegacie modzie jechania po multipleksach? Macie swoje strategie dotyczące chodzenia do kina?

Pani Jadzia lubi to na facebooku. Polub i Ty!;)

promilus
8 sierpnia 2011 - 16:50