Są takie niedziele, że człowiek nie może wykrzesać z siebie ani odrobiny entuzjazmu, by jakkolwiek wykorzystać ten dzień. Różne są powody takiego stanu. A to dzień wcześniej impreza była i lepiej nam w poziomie niż w pionie. A to brzydka pogoda i niskie ciśnienie sprawiły, że jedyną opcją jest kocyk. Albo razem z Waglewskimi najzwyczajniej w świecie chromolimy wszystko. Kocykowa niedziela włączyła się wczoraj. A przy takim samopoczuciu najlepszy jest niedzielny, niezobowiązujący film lub romans z książką. Wczoraj tytuł niedzielnego filmu zdobyła produkcja Fanboys.
Akcja filmu rozgrywa się w 1998 roku. Poznajemy czterech młodych chłopaków. Hutch (Dan Fogler) i Windows (Jay Baruchel) prowadzą własny sklep z komiksami. Do paczki należy również Linus (Chris Marquette). Wszyscy darzą miłością bezwarunkową Gwiezdne Wojny. Mimo pełnoletności ich stosunek do bohaterów z czasów chłopięcych jest niezmienny. Czwarty koleżka, Eric (Sam Huntington), próbuje zmierzyć się z dorosłym życiem. Porzucił koszulki z herosami na rzecz starannie wyprasowanych koszul. Zrezygnował również z rysowania własnych komiksów, by zostać nudnym sprzedawcą samochodów w salonie ojca. Stosunki między trójką kumpli a Erikiem są napięte.
W obliczu ciężkiej i nieuleczalnej choroby Linusa, chłopaki muszą się ponownie zjednoczyć. W związku z tym, że Linus może nie doczekać premiery Mrocznego Widma, Windows, Hutch i Eric postanawiają wdrożyć w życie plan z podstawówki - przemierzą wspólnie całe Stany, by wkraść się na ranczo Lucasa i obejrzeć nowy epizod przed premierą. Misja niemożliwa? Nasi bohaterowie stawiają wszystko na jedną kartę! Fanboys to film drogi, film o prawdziwej przyjaźni, a za sprawą Kristen Bell również o miłości - trudnej, bo w środowisku geeków.
By móc obejrzeć Fanboys z przyjemnością powinniśmy mieć za sobą seans Gwiezdnych Wojen. Powinniśmy również wiedzieć co nieco o niechęci fanów SW wobec Star Treka i jego wyznawców. Dla uważnych widzów moc niespodzianek w postaci gościnnych występów. Carrie Fisher, Kevin Smith, Seth Rogen (w potrójnej roli!), Danny Trejo - to tylko czubek lodowej góry gości specjalnych w Fanboysach. Dodajmy do tego wszechobecną "sympatyczność", nieco żartów poniżej pasa, fabularne i dialogowe nawiązania (nie tylko) do Star Wars, a efekt końcowy okaże się bardzo miły. Serio.
Jeśli macie ochotę na lekki, przyjemny i zabawny film - śmiało sięgnijcie po Fanboysów. Ten idealny na niedzielę film możecie obejrzeć w najbliższą sobotę w TVP1 o godzinie 15:15.