Przez okrągły rok milczałam, ale tekst z moim prywatnym podsumowaniem czytelniczym musi być! W tym roku moje osiągi są znacznie skromniejsze, choć wymykam się z pewnością statystykom dotyczącym czytelnictwa w Polsce. Nie przedłużając, zapraszam Was na wycieczkę po tegorocznych lekturach!
Mateusz Skutnik, Blaki. Paski
Mały album komiksu, na który składają się trzy historie. Blaki, tytułowy bohater, to w zasadzie każdy z nas. Nieco sfrustrowany codziennością, walczący ze swoimi strachami doświadcza wszystkiego tego, co my. Jedzie na upragnione wakacje nad morze, gdzie uroki natury przysłonięte są gromadą wczasowiczów. Ze swoją partnerką toczą typowe dla relacji damsko-męskich dysputy, że piłka nożna to głupoty, że M jak miłość lepsze. Stereotypowe babskie paplaniny przenikają się ze związkowymi szantażami. Miejscami gorzkie, ale śmieszne i w dużej mierze prawdziwe. Mam tylko jeden zarzut wobec tego albumu. Mianowicie – gdzie była korekta? Przecinki – zgroza. Nawet błąd ortograficzny się wkradł. I jakby.... nie chce mi się wierzyć, że to taka konwencja.
Nele Neuhaus, Przyjaciele po grób
Lubię kryminały Nele Neuhaus i bohaterów serii – komisarza von Bodensteina i Pię Kirchoff. Przyznaję – nie czytam chronologicznie, ale absolutnie mi to nie przeszkadza. Lektury tego typu są dla mnie relaksujące, doskonałe na długie zimowe wieczory. Tym razem pracownik ZOO znajduje na wybiegu dla słoni ludzką dłoń. Nieopodal ogrodu zoologicznego policja odnajduje resztę ciała. Ofiarą morderstwa jest nauczyciel, zaangażowany ekolog. Zarówno wśród uczniów, jak i mieszkańców miasta ma tyle samo zwolenników, co przeciwników. Komu zależało na jego śmierci? Tropy prowadzą od obecnej sympatii do byłej żony, przez wpływowych ludzi w mieście i ich dzieci, aż po dyrektora ZOO. Niezobowiązująca lektura, dobra intryga – można być zadowolonym!
Andrzej Sapkowski, Krew elfów
Zimą naszła mnie ochota, by wrócić do Wiedźmina. Nie wiem, czy podejmę się przeczytania całej sagi na nowo. Trochę szkoda mi czasu na czytanie dwa razy jednej książki – przecież inne czekają! Ale Krew elfów przypomniała mi klimat i przez chwilę znów miałam 14 lat. Także może jedna część rocznie, dla rozpalenia wspomnień, wyobraźni i podtrzymania apetytu na serial?
Bernard Minier, Noc
Podkreślam zawsze, że Bernard Minier jest moim ulubionym pisarzem kryminałów. Noc jest czwartym tomem serii o komendancie Martinie Servazie i w ogólnym rozrachunku chyba najsłabszym. Czytałam kiedyś wywiad z autorem i twierdził, że zbliża się czas pożegnania z dotychczasowymi bohaterami. Noc mogłaby być ostatnim rozdziałem historii o psychopatycznym Julianie Hirtmanie, jednak ostatnie strony książki każą nam myśleć inaczej. Tym razem Martin Servaz znajdzie się w opałach i jego dalsza kariera zostanie zagrożona. Dodatkowo zjawia się w Tuluzie Kirsten Nigaard, inspektor norweskiej policji, która prowadząc śledztwo w sprawie morderstwa kobiety, natyka się na trop związany z Martinem i Julianem Hirtmanem. Napisałam, że część ta jest najsłabsza, ale nadal trzyma wysoki poziom napięcia!
John Scalzi, Wojna starego człowieka
Nazwałabym tę książkę moim największym zaskoczeniem roku. Okładka – straszliwie zniechęcająca i nie obiecująca nic, co mogłoby mnie zachwycić. Ale, ale! Nie ocenia się po okładce! I słusznie. Głównym bohaterem jest John Perry – siedemdziesięciopięciolatek, który przeżył godnie życie i nie widzi sensu, by w nim nadal trwać. Z tego względu zapisuje się do armii. Z dala od Ziemi, od lat toczą się walki o kolonizację nowych planet. Jednak nie tylko my, ziemianie, mamy ekspansyjne zapędy. Walka jest krwawa i brutalna. Warunki przystąpienia do wojska są szczególne – trzeba być w wielu emerytalnym, doświadczonym życiowo i gotowym na śmierć. Jeśli uda się przeżyć na froncie, po odsłużeniu określonego czasu, można się osiedlić na jednej ze zdobytych planet. Jednak tak naprawdę ludzie wybierający się na wojnę, niewiele wiedzą o tym, co ich czeka. Staruszkowie na froncie – trudno to sobie wyobrazić. Dlatego warto sięgnąć po tę lekturę, jeśli science fiction z założenia kogoś nie odstrasza.
Jakub Bobrowski, Mateusz Wrona, Mitologia słowiańska
Zachodzę w głowę, dlaczego od najmłodszych lat poznajemy mitologię grecką, podczas gdy nic lub niewiele wiemy o słowiańskiej! Do tej pory twórcą, który przemycił chyba najwięcej z kultury słowiańskiej, jest Andrzej Sapkowski. Bestie i demony zamieszkujące nasze ziemie, stanęły na drodze Geraltowi. Ale co z bóstwami? Weles, Mokosz, Leszy, Swarożyc – znacie te postaci? Autorzy snują, zgodnie z naukową wiedzą na temat słowiańskich bóstw i demonów, fabularne opowieści, które czyta się z zapartym tchem. Opowiadania zdobią wspaniałe ilustracje Magdaleny Boffito. Kto nie miał okazji, niech bez wahania sięgnie po tę pozycję!
Remigiusz Mróz, Nieodnaleziona
To moje pierwsze zetknięcie z Remigiuszem Mrozem i do tej pory ostatnie. Wiem, że Mróz jest niezwykle ambitny i stara się dorównać Stephenowi Kingowi pod względem częstotliwości pisania. Godne podziwu. Nieodnalezioną czyta się całkiem sprawnie, chociaż pełna jest głupotek fabularnych – mniej lub bardziej drażniących. O co chodzi? Po dziesięciu latach od zaginięcia narzeczonej, kolega Damiana Wernera trafia na zdjęcie dziewczyny na portalu społecznościowym. Początkowo Damian jest sceptycznie nastawiony do sprawy, jednak wszystko się zmienia, gdy w sieci pojawia się drugie zdjęcie, sprzed lat, które sam zrobił dziewczynie. W Damianie odżywa nadzieja, że odnajdzie narzeczoną i znów będzie szczęśliwy. Zaczyna więc śledztwo, w którym absolutnie nic nie jest oczywiste.
Stephen King, Lśnienie
Klasyka! Film widziałam, książki nie czytałam. Doszłam jednak do wniosku, że warto poznać Lśnienie, zanim sięgnę po Doktora Sen. I stała się rzecz niesłychana. Rzadko zdarza się, że nie mogę spać przez książki lub przeżywam je w snach. A tutaj koszmary sypały się gęsto. Kubrick zrobił dzieło, ale powieść Kinga jest jeszcze bardziej przejmująca. Zestawienie atrakcji, jakie gwarantuje hotel Panorama, z bohaterem, jakim jest pięcioletni chłopiec, wstrząsnęło mną. Znam pięcioletniego chłopca, wiem jaki jest, co ma w głowie. W życiu nie chciałabym, żeby spotkała go 1/100 tego, co przeżył Danny Torrance. Jeszcze kilka zdań o fabule, dla tych, którym nic tytuł Lśnienie nie mówi. Danny wraz z rodzicami, borykającymi się z problemami finansowymi, przeprowadzają się na okres zimowy do hotelu Panorama, położonego w górach, z dala od cywilizacji. Poza sezonem Jack Torrance, alkoholik, niespełniony pisarz, ma wykonywać w hotelu drobne prace naprawcze. Danny jest wyjątkowym chłopcem, doznaje czegoś, co nazywa się lśnieniem. Początkowo w snach odwiedza go przyjaciel, który udziela mu wskazówek, podpowiada, gdzie są zgubione rzeczy itp. Wizje Danny’ego robią się coraz mroczniejsze, a w hotelu Panorama doświadcza wizji przyszłości, w których Jack Torrance przestaje być miłym i troskliwym tatusiem. Poza tym w hotelu nie są wcale sami. Warto!
Régis Loisel, Myszka Miki. Kawa "Zombo"
Komiks narysowany w stylu komiksów Disneya z lat 30. XX wieku. Piękna kreska, nadająca niesamowitego klimatu opowieści. A gdzie jesteśmy? W Ameryce, podczas Wielkiego Kryzysu. Miki i Horacy próbują bez skutku znaleźć pracę. Zniechęceni efektami, wybierają się wraz z Minnie i Karabellą do domku za miastem, należącym do Kaczora Donalda. Z pokrzepionymi sercami wracają do miasteczka, gdzie okazuje się, że większość domów została wykupiona pod dużą inwestycję, a mieszkańcy zniknęli. Miki i Horacy podejmują własne śledztwo. Co z tym wszystkim ma wspólnego kawa Zombo? Przedstawiona historia jest uniwersalna – dobro walczy ze złem, biedni z bogatymi. Dodatkowo miałam nieodparte wrażenie, że to w dużej mierze o naszym świecie, również tym korporacyjnym, gdzie dostosowanie, brak większych ambicji, nie wychylanie się z szeregu gwarantuje spokojne życie.
Leszek Herman, Biblia diabła
Byłam zachwycona Leszkiem Hermanem, gdy przeczytałam Latarnię umarłych. Później przyszedł czas na Sedinum, które przytłoczyło mnie ilością wątków (tak, tak... to kolejna seria, w której nie respektuję chronologii). Biblia diabła to trzecia część kryminalno-przygodowo-historycznej powieści. Herman jest mistrzem wyciągania pasjonujących historii z terenów Pomorza i wplatania ich we współczesność. Jak zawsze – jest wątek ukrytego, mitycznego skarbu. Legendy mieszają się z wydarzeniami z 1945 roku, kiedy to z pewnego pałacu wywieziony zostaje najcenniejszy pomorski artefakt. Nikt nie wie do końca, co było w ładunku, jednak wszyscy wiedzą, jak niezwykłe cenna była jego zawartość. Zrządzeniem losu na trop skarbu wpadnie znana z poprzednich części grupa przyjaciół, na których czele stoi szczeciński architekt i dziennikarka. Moim ulubionym wątkiem jest ten feministyczny. Czarne protesty świetnie korespondują z pisanymi przez dziennikarkę artykułami o palonych na stosach (i poddawanym innym mało sympatycznym udrękom) czarownicach – kobietach, których wina polegała w zasadzie na tym, że miały odwagę wiedzieć więcej. A co to wszystko ma wspólnego z Biblią diabła? Jak się okazuje – bardzo dużo!
Marketa Zahradníková, Bóg nie jest automatem do kawy. Rozmowa z księdzem Zbigniewem Czendlikiem
Bez względu na rodzaj wykonywanej profesji – warto przeczytać słowa mądrego człowieka. Bo niewątpliwie ksiądz Czendlik taki jest. Wychowany w Polsce, pełniący swoją posługę w Czechach. Ksiądz Czendlik dowodzi, że ksiądz nie musi (a wręcz nie powinien) być zamknięty umysłowo w ramach religii. Z otwartością, zrozumieniem i przede wszystkim humorem podchodzić do każdego zagadnienia. Ma odwagę mierzyć się z najniewygodniejszymi kwestiami dla Kościoła. Żartuje (non stop żartuje!), że Bóg kocha najbardziej ateistów, bo nie zawracają mu głowy. Nie chodzi w sutannie, jest szczery, pomocny i oddany swojej parafii. Poranną mszę przeniósł na późniejsza godzinę, bo kto by wstawał w weekend skoro świt. Ksiądz Czendlik ewidentnie kocha życie, uwielbia je celebrować i stara się zarazić swoją postawą innych. Bez względu na wyznanie (lub jego brak) i stopień konserwatywności – lektura obowiązkowa!
Petr Šabach, Dowód osobisty
Oficjalnie oświadczam: to moja ulubiona powieść Šabacha z tych dotychczas przetłumaczonych. Powiem więcej! To moja powieść roku 2018. Do czego służy dowód osobisty? By państwo mogło nas zidentyfikować i… kontrolować. Bohaterów poznajemy w latach sześćdziesiątych, gdy mają 15 lat. To właśnie w tym wieku Czesi otrzymują swój dowód osobisty. Od początku ten niewielki dokument stanowi pretekst do wielu spotkań z organami bezpieczeństwa. A chłopcy z ósmej B nie stronią od kłopotów. Lata lecą, zmieniają się realia polityczne, a dowód osobisty nadal trzyma krótko. Šabach w swoim stylu snuje jedną anegdotkę za drugą. I jak to w anegdotkach (i życiu) bywa, historie zabawne ściśle się przeplatają z tymi tragicznymi.
Stephen King, Doktor Sen
Stephen King wraca do swojego bohatera sprzed lat. Dan Torrance jest już dorosły. Wydarzenia z dzieciństwa, które rozegrały się hotelu Panorama, rzuciły na jego życie cień. Dan, jak ojciec, znajduje ukojenie w alkoholu i robi rzeczy, z których nie jest dumny. Uciekając przed sobą samym trafia do miasteczka, w którym spotyka życzliwych ludzi. Kilkanaście kilometrów dalej na świat przychodzi Abra Stone, dziewczyna, która od pierwszych dni posiada ten sam dar, co Danny. W innej części Stanów grupa staruszków, podróżująca kamperami, poluje na dzieci takie jak Abra – ze zdolnością lśnienia. Doktor Sen to klasyczna powieść o walce dobra ze złem, a po trosze o odkupieniu win.
Ted Chiang, Historia twojego życia
Tę książkę wpisuję na listę jako synonim czytelniczej męki. I w sumie nie wiem, jak mam to wyjaśnić, bo to nie jest zła literatura. Bardzo mądrze napisane opowiadania, nieszablonowe. Niektóre nawet mnie wciągnęły, ale mimo wszystko czułam się, jakbym nieustannie wchodziła pod górę. Może niepotrzebnie się zmuszałam. Może powinnam odłożyć te historie na inny czas. Przypomnę, że na podstawie jednego z opowiadań Teda Chianga powstał fantastyczny film – Nowy początek. Fascynujące jest to, że autor nasyca swoje historie naukowymi teoriami, procesami i to z wielu dziedzin. Głównie jednak mamy do czynienia z biologią, matematyką i fizyką. Opowiadanie o Wieży Babel jest doskonałe, motyw golemów w Siedemdziesięciu dwóch literach – świetny. W głowie utkwiło mi jeszcze jedno opowiadanie o mężczyźnie, który po ciężkim wypadku leczony jest eksperymentalnym lekiem, który w efekcie rozwija jego inteligencję. Nie chcę Was zniechęcać, bo niewątpliwie jest to wartościowa lektura. Zaznaczam tylko, że szło mi ciężko :)
Stephen King, Outsider
Policja znajduje nieludzko okaleczone zwłoki chłopca. Wszystkie tropy prowadzą do szanowanego przez wszystkich trenera drużyny młodzieżowej, nauczyciela angielskiego. Nienaganna opinia mieszkańca Flint City zderza się z niepodważalnymi dowodami – odciskami palców, śladami DNA, no i z zeznaniami świadków, którzy widzieli w okolicach Terry'ego. Od początku lektury targają nami sprzeczne odczucia, czy Terry jest winny, czy jednak nie. A im dalej w historię, tym więcej wątpliwości. Zwłaszcza, gdy dowiadujemy się, że wszystko wskazuje na to, że Terry był w dwóch odległych od siebie miejscach jednocześnie. King konstruuje świetny kryminał, podlany pewną meksykańską legendą. Wciąga, jak zawsze!
Madeline Miller, Kirke
Kirke dostałam od mojej przyjaciółki jako książkę przechodnią. Powiedziała mi, że sama takiej książki nie zabrałaby ze sklepowej półki, ale jest świetna. I w zasadzie pod jej opinią się podpisuje. Kirke to powieść rozgrywająca się w świecie greckich bogów. Na świat przychodzi tytułowa bohaterka jako córka Heliosa i nimfy Perseis. Całe królestwo wie, że Kirke jest inna. Za mało urodziwa, za bardzo empatyczna, za mało okrutna i egoistyczna. Wszyscy traktują ją z pobłażaniem, bo przecież nie włada żadną mocą. Rodzeństwo nieustannie się z niej naśmiewa, dokucza. Kirke szuka ukojenia na Ziemi i tam spotyka rybaka. Przyjaźń ze śmiertelnikiem budzi w Kirke skrywaną moc. Jednak gdy tylko bogowie dowiedzą się, jak potężną siłą włada, wygnają ją na jedną z greckich wysp, gdzie ma spędzić całą wieczność. Mimo że Kirke nie może opuszczać wyspy, odwiedzą ją znane osobistości z greckiej mitologii. Książkę pochłonęłam, gdy byłam chora. Niezobowiązująca, lekka, wciągająca lektura.
Jaume Cabré, Agonia dźwięków
To moje pierwsze zetknięcie z tym katalońskim autorem. Język, jakim się posługuje do najłatwiejszych w odbiorze nie należy. Mimo wszystko niespieszna historia uwodzi. Akcja rozgrywa się na początku XX wieku. Brat Junoy, wielbiący muzykę, zostaje zesłany do ascetycznego klasztoru mniszek klauzurowanych. Ma tam pełnić rolę spowiednika. Ta nagła zmiana w życiu Junoya spowodowana została przez jego pasję. Bo oddanie muzyce może być postrzegane przez niektórych jako brak miłości do Boga. Junoy musi się odnaleźć w nowym miejscu, któremu przewodzi surowa matka Dorotea. Gdy na dwie nowicjuszki spada surowa kara, Junoy sprzeciwia się matce, co prowadzi go przed sąd diecezjalny. I wszystko wskazuje na to, że nic nie oczyści brata Junoya z win.
Bogacka, Borkowska, Buchholc, Hirszfeld, Juszczuk, Krótka, Matuszczak, Nowicka, Istota
Istota to projekt zainicjowany przez Aleksandrę Hirszfeld i Agatę Nowicką. Dziewczyny postanowiły stworzyć pierwszą na polskim rynku erotyczną powieść graficzną, narysowaną i opowiedzianą z perspektywy kobiet. Dziewczyny na swój projekt zbierały fundusze na Kickstarterze i miałam okazję dorzucić się do tej inicjatywy. Efekt jest świetny. Siedem historii zilustrowanych w różnych stylach (czasem z dialogami, czasem bez) rozprawia się z bardzo powszechnymi stereotypami na temat kobiecej seksualności. Także... czas zrewidować swój ogląd świata i... panie i panowie! Sięgamy po Istotę!
Na koniec mała wyliczanka. Zaczęłam czytać w tym roku i nie skończyłam...
A tu możecie rzucić okiem, jak było w 2017 i 2016.