Na takie filmy jak Dziewczyna z szafy Polski Instytut Sztuki Filmowej powinien dawać pieniądze częściej, niż na tarzające się w przeszłości filmy starych mistrzów. Bodo Kox, znany w offowym światku twórca filmowy, wkroczył do głównego nurtu w najlepszy możliwy sposób - tworząc oryginalny, pomysłowy i bardzo ładny film z ciekawymi postaciami. Polecam na samym starcie (i polecę jeszcze na koniec).
W filmie poznajemy trzy główne postacie: Jacek to zdolny twórca stron internetowych, do którego lepią się dziewczyny, Tomek to jego lekko upośledzony, ale bardzo zdolny brat, a Magda to ekscentryczna sąsiadka z naprzeciwka. Relacja panów przebiega mniej więcej tak: bardzo się kochają, ale Jacek chce być aktywny zawodowo i towarzysko, często więc jest zmuszony zosatwiać brata pod opieką "polskiej sąsiadki" (typowej, blokowej pani Kwiatkowskiej, która wie wszystko o wszystkich). Splot okoliczności wymusza w pewnym momencie poproszenie o pomoc Magdy, dziewczyny, która nie ma depresji, a jedynie prowadzi badania nad światami równoległymi podczas siedzenia w wielkiej szafie. Jedno spotkanie zmieni życie i jej, i Tomka.
Dziewczyna z szafy to film, jakich w Polsce zbyt często się nie robi. Mimo przedstawienia (w gruncie rzeczy) smutnej historii, Bodo Kox robi to w lekki, atrakcyjny i pomysłowy sposób. Akcja niespiesznie posuwa się do przodu (mam nadzieję, że nie zdążycie się znudzić), poznajemy głównych bohaterów i postacie poboczne (w tym policjanta, który próbuje poderwać Magdę), widzimy rodzące się i ewoluujące relacje, a wszystko to zapakowane w niezwykle ładną formę. Dziewczyna z szafy to jeden z tych filmów, które wykorzystują delikatne efekty specjalnie nie po to, by pokazać "patrzcie, my też umiemy tak, jak na Zachodzie", ale dlatego, że są one uzasadnione fabularnie. Dokładamy do tego bardzo fajną muzykę i nieco wzruszeń pod koniec.
Osobny akapit należy poświęcić aktorom. Bodo Kox zaprosił do współpracy względnie nieznane postacie, dzięki czemu obraz zyskuje na wiarygodności (ileż można oglądać Szyców czy Adamczyków?), szczególnie że pozornie największa gwiazda w obsadzie, Wojtek Mecwaldowski, stworzył naprawdę czarującą i niezwykłą postać - zmienił się nie do pozania! Cała reszta dzielnie dotrzymuje mu kroku, a debiutująca Magdalena Różańska nie mogłą wybrać lepszego filmu do przywitania się z widownią.
Dziewczyna z szafy to naprawdę dobre kino, którego nie trzeba reklamować żadnym "jak na polskie warunki". Warto obejrzeć, jeśli macie ochotę na coś innego. Polecam raz jeszcze.