Branża gier wideo w ostatnich latach staje się coraz ważniejsza dla światowej popkultury – zarówno pod względem artystycznym, jak i biznesowym. Paradoksalnie nie towarzyszy temu wzrost znaczenia mediów, które się nią zajmują. Sytuacja jest wręcz odwrotna - szczególnie na polu tradycyjnego dziennikarstwa growego. Jaka przyszłość czeka je za kilka lat? I czy jest jeszcze w ogóle nam potrzebne?
Pisanie zaczęło towarzyszyć grom bardzo szybko – jeszcze w 1974 powstał Play Meter, którego tematyka była skupiona na popularnych niegdyś maszynach „na żetony”. Wśród tych znalazły się oczywiście pierwsze hity obecne na automatach z grami, ale na pismo stricte poświęcone grom trzeba było poczekać do mniej więcej lat 80. Nie zmienia to faktu, że czasopisma takie, przez bardzo długi czas, były nieodłącznym atrybutem tzw. gracza hardkorowego. To z nich można było się dowiedzieć jaką grę zakupić (recenzje), w jaki sposób ją przejść (solucje), jaka będzie jej kontynuacja (zapowiedzi) i jak skompletować sprzęt, który pozwoli ją uruchomić (poradniki sprzętowe). W pewnym momencie do tego niezbędnego kompendium doszła dodatkowa atrakcja w postaci płyty z pełnymi wersjami starszych gier, demonstracyjnymi tych nowszych, trailerami, grafikami i tym podobnymi dodatkami. Rewolucja internetowa nie brała jednak jeńców – najpierw serwisy internetowe zaczęły wygrywać z prasą newsami, przy których szybkość publikacji jest kluczowa. Darmowość internetu sprawiła, że reszta była kwestią czasu. Dziś sytuacja zmienia się jeszcze bardziej dynamicznie. Dziś nie należy stawiać pytania czy tradycyjna prasa growa przetrwa. Trzeba pytać, co stanie się z dziennikarstwem dotyczącym gier jako całością.
Chyba najbardziej naturalnie wymarły solucje. Walkthrought na YouTubie okazał się o wiele bardziej naturalną i wygodną formą dla kogoś, kto potrzebuje szybkiej pomocy. Po co przebijać się przez tekst opisujący jak wygląda gra, skoro dziś możemy zobaczyć ją w HD, w ruchu, za darmo i po kilku kliknięciach. Zapowiedzi tworzą sami wydawcy, którzy oprócz starannie dopracowanych trailerów (praktycznie nigdy nie przedstawiających gry), wypuszczają również inne rodzaje materiałów wideo. Twórcy szczegółowo opowiadają w nich o grze i procesie jej tworzenia (dev dairy) lub pokazują długie jej fragmenty (przedpremierowe gameplaye). Wpływa to na coraz mniejszą atrakcyjność „zwykłych” dziennikarskich zapowiedzi – przyciąga do nich tylko ekskluzywność materiałów. Na taki przywilej może jednak liczyć jedynie niewielka, zamknięta grupa najbardziej prestiżowych mediów. Reszta nie może liczyć na przyciągnięcie klientów dodatkami – płyty zresztą już dawno przestały być atrakcją w dobie masowych przecen cyfrowych kopii gier. Recenzje coraz częściej potrzebne są jedynie do wygenerowania numerka na Metacritic, a czytane są głównie podsumowania. Co więcej, wzrost ogólnej liczby graczy nie oznacza większej ilość tych, którzy mają potrzebę zapoznawania się z artykułami na temat ich hobby. Powstały całkowicie nowe „gatunki” graczy: casuale, zwolennicy F2P czy MMOwcy. Niewielu z graczy, którzy mają czas na ogranie jednej gry miesięcznie zdecyduje się też poświęcać resztki czasu wolnego na czytanie o innych grach. Tradycyjne media growe uciekają w publicystykę. I słusznie czynią, chociaż ich materiały daleko mają do popularności vlogów najbardziej znanych youtuberów.
Potrzebujemy jednak dziennikarzy bardziej niż kiedykolwiek. Krytyków z prawdziwego zdarzenia, którzy będą drogowskazem dla medium przechodzącego trudny okres dojrzewania. Takich, którzy mają szeroką wiedzę dotyczącą nie tylko branży gier, ale też całego kontekstu kulturowego. To prawda, że decydują masy nie jednostki, a najważniejszy jest statystyczny klient. Ale im silniejsze i bardziej wpływowe są rzetelne media, tym większa szansa, że przeciętny odbiorca sięgnie nie tylko po Battle of Duty, ale też rzuci okiem na coś dla niego nowatorskiego, łamiącego znaną mu formułę. Taka sytuacja pozwoliłaby przezwyciężyć też coraz agresywniejsze działania marketingowe i pijarowe największych graczy w tej branży. Mieliśmy już pewne przesłanki, że poszczególni przedstawiciele „nowych mediów” mogą być znacznie bardziej podatni na wszelkie giftpacki, ekskluzywne materiały i wszelkie układy wzajemnego wsparcia z wydawcami. To zrozumiała sytuacja, bo nie stoi nad nimi redaktor naczelny, nie odpowiadają przed właścicielem, nie działają w zespole – a dzięki temu łatwiej popaść w myślenie typu „moje podwórko, moje zasady” i z pogardą odrzucać takie przestarzałe rzeczy, jak etyka dziennikarska. (Nie)sławny bloger Kominek pokazuje, jak takie podejście zaciera różnicę między materiałami zgodnymi z rzeczywistymi poglądami, a „sponsorowanym” punktem widzenia.
Wiem jednak , że wszystko to brzmi jak pobożne życzenia. Jak zmieniać rzeczywistość? To proste, zmieniamy ją MY – odbiorcy. Głosujemy portfelem, kliknięciami, komentarzami i opiniami. Jesteśmy największą zaletą Internetu, równoważącą wszystkie jego wady. To ci najbardziej zaangażowani odbiorcy decydują o tym, co jest popularne wśród innych, mniej uświadomionych. Jeśli gry to Twoja największa pasja poszukuj tego, co najlepsze także w tym, co czytasz. Znajdź takich ludzi i media ze zdaniem, których się liczysz i pomagaj im stawać się lepszymi poprzez krytykę, wsparcie i popularyzowanie ich tekstów. Nie zawsze musi to być tylko comment, like i share. Ale jakakolwiek interakcja to niezły początek.
W końcu wszyscy jesteśmy fanami najbardziej interaktywnej dziedziny sztuki jaka powstała.
***
Ten tekst to moja prywatna pochwała, dla wszystkich, którzy pisząc o grach starają się jak najbardziej poszerzać horyzonty odbiorców oraz promować to co wartościowe.
Ten tekst to mój prywatny manifest, który zdradza jaki cel przyświeca mi podczas pisania tego bloga.
Chcę tu pisać o swojej pasji najlepiej jak potrafię, korzystając z dobrodziejstw Internetu, popularyzować to co na popularność zasługuje. I słuchać tego co mają do powiedzenia na ten temat inni.
A szczególnie Ty.
Jeśli masz jakieś przemyślenia dotyczące mojego tekstu zamieść je poniżej, a chętnie je przeczytam. Może być to krytyka, pochwała, pytanie, emotikonka albo mem z surfującym kotem. Twój wybór ;)