Serart - zapomniana płyta Serja Tankiana - Klaudyna - 19 września 2014

Serart - zapomniana płyta Serja Tankiana

Jesień przyszła do mnie zaskakująco wcześnie. W takim wczesnojesiennym nastroju chętniej sięgam po płyty już mi znane i przesłuchane setki razy, niż po nowości. Tym razem odświeżyłam jedenastoletni album jednopłytowego duetu Serart. To niesamowita mieszanka muzyki folkowej z rockowymi naleciałościami. Kto stoi za tym projektem? Dwóch muzyków z ormiańskimi korzeniami – Serj Tankian oraz Arto Tunçboyacıyan.

Serja Tankiana znacie z pewnością jako wokalistę System Of A Down albo kojarzycie jego solowe dokonania. Arto Tunçboyacıyan jest znanym muzykiem folkowym, współpracującym z artystami niemal z całego świata. Urodził się w Turcji w ormiańskiej rodzinie. W latach 80. muzyk wyjechał do Stanów Zjednoczonych, gdzie grywał z jazzmanami (m.in. z Chetem Bakerem). Pod koniec lat 90. Arto założył własny zespół – Armenian Navy Band. Jak wspomniałam wcześniej, Arto jest mistrzem gry na butelce – fani SOAD z pewnością kojarzą wydawane przez muzyka dźwięki.

Pomysł na wspólną płytę zrodził się w trakcie nagrywania albumu SOAD – Toxicity. Arto możemy usłyszeć w utworze Science, oraz dodatkowym ukrytym numerze na końcu płyty. Niewielu wie, że bonus ten jest coverem tradycyjnego hymnu Kościoła Ormiańskiego - Der Voghormia.

Serj Tankian wielokrotnie podkreślał, że pracując nad płytą Serart zależało mu, aby większość kompozycji powstała w sposób spontaniczny. Zabieg ten spowodował, że muzycy zabierają nas w niesamowitą wycieczkę po brzmieniach, które - wydawać by się mogło – nie mają prawa znaleźć się na jednej płycie tuż obok siebie. Serj i Arto wyprawiają nas w podróż dookoła świata. Dalekowschodnie brzmienia przeplatają się z afrykańską dzikością, by za chwilę zawitać w kraju kwitnącej wiśni. Nie brakuje również odniesień do kultury ormiańskiej. Zaśpiewy w bliżej niesprecyzowanych językach koegzystują z językiem angielskim, zaś egzotyczne instrumenty współistnieją z rockowymi gitarami.


Przekaz jest dosyć jasny. Serart jest tym, o czym wspominał w swej twórczości Fisz – muzyka jest językiem wszechświata. Serart nie da się przypisać jednej kulturze, jednemu gatunkowi muzycznemu. Duet proponuje słuchaczowi otwartość na nowości, na nieznane wpływy. Ta płyta może być początkiem do zmiany postrzegania całego świata. Tunçboyacıyan twierdzi, że każdy z nas ma dwa wyjścia – możemy żyć zamknięci w pudełku, bądź żyć w miejscu, gdzie pudełek nie ma wcale. Zachęcam Was gorąco, by wyjść poza interesujący Was gatunek muzyczny - być może wówczas jesień spędzicie z cudowną (moją ulubioną) Nariną.

A tu link do całego albumu. Polecam.

Klaudyna
19 września 2014 - 15:30