Recenzja Punch Club - Danteveli - 9 stycznia 2016

Recenzja Punch Club

Danteveli ocenia: Punch Club
70

Cykl filmowy o perypetiach filadelfijskiego boksera o imieniu Rocky należy do moich faworytów. Dlatego też z chęcią sięgam po wszelkiej maści produkcje uderzające w tony tego klasyka. Właśnie to sprawiło, że zainteresowałem się dziwadełkiem promowanym jako symulator życia boksera z elementami RPG. Czy warto było zainteresować się Punch Club?

 

Gra opowiada typową historię od zera do gwiazdy sportu. Przynajmniej tak wydaje się nam na początku. Całość zaczyna się w sposób przypominający pierwszy film o perypetiach Rockyego. Z czasem wszystko staje się jednak zdecydowanie bardziej szalone i do gry wchodzą magiczne artefakty, zdrada, tajemniczy turniej na odizolowanej od świata wyspie. Najbardziej interesującym elementem odnoszącym się do fabuły jest to, że oddano nam możliwość wyboru tego jak potoczy się nasza kariera. Od naszych decyzji zależy to czy pójdziemy ścieżką sportowca czy też wmieszamy się w operowanie przestępczego syndykatu. Dzięki tem zostajemy zechęcenia do przejścia tej produkcji przynajmniej dwa razy.

Punch Club charakteryzuje się całą masą nawiązań do filmów, komiksów i innych elementów popkultury. Każda nowa lokacja wypełniona jest smaczkami, które zachęcają do dalszej gry. Co najważniejsze japa się cieszy na ich widok. Podstawą jest tutaj seria Rocky ale mamy także co nieco dla fanów Krwawego Sportu, Fight Club, Snatch, Jaya i Chichego Boba czy Wojowniczych Żółwi Ninja.

 

Punch Club najłatwiej przyrównać mi do Cart Life. Wynika to z prostego powodu, że gra ta jest odwrotnością dzieła Richarda Hofmeier. Cart Life było czarno-białą, ciężką i wręcz depresyjną symulacją życia człowieka w trudnej sytuacji. Produkcja Lazy Bear Games do kolorowa, komiksowa historyjka z Hollywoodzkich filmów. Obie produkcje pozwalają nam zarządzać życiem człowieka i na wielu płaszczyznach są podobne. Efekt końcowy jest jednak kompletnie odmienny. Dzięki temu Punch Club jest łatwiejsze w odbiorze i spędza się przy nim czas zdecydowanie przyjemniej. Za pomocą myszki jak w grach typu point'n'click sterujemy naszym wojownikiem. Z mapy świata wybieramy lokacje do której chcemy się udać i to czy idziemy na piechotę czy tez korzystamy ze środków lokomocji. Jesteśmy ograniczeni czasem i upływającymi dniami a także tym, że niczym w Simsach nasza postać ma pasek odczuwania głodu, zmęczenia, zdrowia i humoru. Musimy więc się odżywiać i odpoczywać. Aby mieć pieniądze na rozrywkę i jadło trzeba pracować. Wszystko to musimy pogodzić z karierą boksera/wojownika MMA i związanymi z nią treningami.

Co jakiś czas czekają nas walki. Nie mamy jednak pełnej kontroli nad zachowaniem naszego bohatera. Trening przekłada się na rozwój naszej siły, zwinności i staminy, które wraz z uzyskiwanymi przez nas punktami doświadczenia pozwalają wykopywać nam nowe ruchy i taktyki. Przed walką ustawiamy jakiego typu akcje będzie wykonywał nasz zawodnik. Możemy odblokować dostęp do trzech różnych stylów walki i całej masy ruchów odpowiadających naszym mocnym stroną. Dzięki temu możemy stworzyć zawodnika koncentrującego się na silnych ciosach lub kogoś wolącego bawić się w blokowanie uniki i zabawę w zmęczenie przeciwnika. Później zostajemy uraczeni scenką przedstawiającą walkę. Oznacza to, że przez jakieś 2 minuty oglądamy jedynie animację walki. Może być to dość denerwujące bo zazwyczaj już w pierwszych sekundach wiadomo kto wygra pojedynek. Po walce otrzymujemy określoną ilość punktów doświadczenia a także posuwamy się w swojej karierze boksera. Z początku jesteśmy amatorem bez większego wyboru ale z czasem musimy poza samymi walkami interesować się także swoją sławą.

Na papierze wszystko to brzmi naprawdę interesująco i może wydawać się skomplikowane. Sama gra jest jednak mocno uproszczona i wszystkie niuanse da się złapać w kilka chwil.

 

Produkcja studia Lazy Bear Games przypomina mi gierki od Kairosoft. Tamte produkcje przeznaczone na telefony są dość prostymi ale wciągającymi symulatorami zarządzania różnego rodzaju przedsiębiorstwami. Począwszy od najgłośniejszego Game Dev Story, gdzie zajmujemy się tworzeniem gier wideo aż po zarządzanie szkołą czy centrum handlowym. Schemat rozgrywki Punch Club czerpie całkiem sporo z produkcji japońskiego studia. Sama gra idealnie nadawałaby się na tablety i telefony.

 

Omawiana gra oczarowała mnie. Nie oznacza to jednak, że nie dostrzegam jej wad. Niestety Punch Club sprawuje się mizernie jako gra typu sim manager. Wpływ na karierę naszej postaci jest dość znikomy i jesteśmy mocno ograniczeni w swoich wyborach. Zabawa sprowadza się więc głównie do organizacji dnia naszej postaci. Niestety element ten nie został dopracowany i pozorna mnogość opcji szybko okazuje się zasłoną dymną. Grę da się trochę zbyt łatwo rozpracować i sprowadzić do monotonnego wykonywania tych samych czynności przynoszących najlepsze rezultaty. Ktoś powie, że to symulacja prawdziwego życia. Przecież każdego dnia robimy, jemy i oglądamy to samo. Spotykamy tych samych ludzi i nasze dni zlewają się w jedno. Ja oczekiwałbym od gry czegoś innego. W każdym razie mimo moich zachwytów nad tą produkcją muszę przyznać, że nie do końca wypełnia ona obietnice składane przez twórców. Zwłaszcza w drugiej połowie, która wydaj się mniej dopracowana od tego co zostaje zaserwowane nam na początku.

 

Oprawa graficzna tej produkcji kojarzy mi się z grami point'n'click z epoko DOS. Taka retro stylistyka wypada tutaj bardzo dobrze. Skojarzenia z grami takimi jak Sołtys od początku wprowadzają człowieka w lekkie uczucie nostalgii. Co najważniejsze każda lokacja wypełniona jest po brzegi kolorowymi nawiązaniami do pop kultury. Całość nie spowoduje opadu szczęki ale muszę przyznać, że przyjemnie się na to patrzy.

W kwestii dźwięków twórcy również serwują nam retro motywy. Muzyczka towarzysząca rozgrywce jest naprawdę energiczna i ma w sobie ten potężny lekko skrzeczący bass jaki kojarzy się z Segą Genesis. Sprawdza się to naprawdę dobrze ale osobiście polecam wyszukanie soundtracku do serii Rocky. Wtedy klimat rozgrywki wchodzi na wyższy poziom.

 

Punch Club to naprawdę solidna i momentami zabawna produkcja, która charakteryzuje się zwariowaną fabuła i masą smaczków dla kinomanów. Niestety dość prosty gameplay szybko odrzuci od niej osoby szukające prawdziwej gry strategicznej. Produkcja ta ma jednak w sobie urok, który zachęcił mnie do spędzenia przy niej sporo czasu. Osobiście wolałbym jednak otrzymać wersję przenośną tego tytułu. Wiem też, że tytuł ten wiele traci jeśli ktoś nie ma pojęcia na temat popkultury lat 80. i 90. Dlatego też mam problem z ostateczną oceną tej produkcji.

Danteveli
9 stycznia 2016 - 10:09