Dziewczyna z pociągu. Recenzja książki którą wszyscy czytają - fsm - 9 stycznia 2016

Dziewczyna z pociągu. Recenzja książki, którą wszyscy czytają

Dziewczynę z pociągu czyta, przeczytał lub zaraz przeczyta prawdopodobnie każdy potrafiący posługiwać się książką człowiek. Kogo nie spytam, albo dostał powieść Pauli Hawkins w prezencie, albo właśnie zamierza ją kupić, ewentualnie czeka, aż tata ją przeczyta. A okładka na dodatek twierdzi, że co 6 sekund ktoś w USA Dziewczynę kupuje... Co cóż. Skoro taki to hicior, to i ja dołączyłem do tych wszystkich, którzy książkę znają. A teraz ją krótko zrecenzuję.

Dziewczyna z pociągu to psychologiczny dreszczowiec, który szybko staje się opowieścią z cyklu "kto zabił?". Tego typu rzeczy powstała już cała masa, więc autorzy dwoją się i troją, żeby tchnąć nieco życia w ten klasyczny powieściowy gatunek. Paula Hawkins pomyślała i zrobiła, co w jej mocy, by Dziewczynę czytało się dobrze. Efekt? Sukces! Nie mamy tu do czynienia z objawieniem, a niektóre cytaty na okładce są nieco przesadzone, ale trzeba przyznać: jak na debiut, jest rewelacyjnie, jak na jeden z wielu papierowych thrillerów, jest dobrze.

Główną bohaterką jest Rachel Watson, rozwódka, bez pracy, z pogłębiającym się alkoholowym problemem. Jej codzienność to jazda pociągiem do centrum Londynu, opowiadanie sobie historii na temat ludzi mieszkających w jej starym domu, który widać z okien w trakcie podróży, błąkanie się bez celu, powrót do domu i picie. Dziewczyna straciła kontrolę nad swoim życiem po tym, jak mąż zostawił ją dla innej. Pewnego dnia zwykłe, bezpieczne podglądanie z daleka zamienia się w coś groźniejszego. Zostaje popełnione morderstwo, a Rachel nie pamięta tego, co się zdarzyło feralnego wieczoru, bo za dużo wypiła. I teraz zaczyna się nieudolne śledztwo...

Punkt wyjścia jest bardzo przyzwoity, ale najciekawszy jest sposób przedstawiania wydarzeń. Cała książka to coś w rodzaju pamiętnika dwóch głównych postaci - Rachel i Megan, podglądanej przez bohaterkę kobiety mieszkającej w widzianym z okien pociągu domu. Potem dochodzi jeszcze punkt widzenia trzeciej postaci, też kobiety, co pozwala czytelnikowi ujrzeć wszystko z różnych perspektyw. Dzięki lekkiemu rozjechaniu chronologii wydarzeń całość szybko nabiera rumieńców i pozostaje wciągająca do finału. Autorka dużo czasu poświęca na budowanie "wnętrz" swoich bohaterek. Wszystkie dziewczyny są mocno niedoskonałe, zaś sama Rachel przez większość czasu pozostaje wyjątkowo antypatyczna, co zresztą może wpłynąć na odbiór książki - trudno kibicować komuś, kogo się wcale nie polubiło.

Dziewczyna z pociągu z kina...

Lektura przebiegała bardzo sprawnie, a przez cały czas miałem w głowie informacje, że przecież książka jest ekranizowana. Zastanawiałem się, jak pewne rzeczy zostaną pokazane na ekranie, jak rozwiążą zagrywki fabularne, jak pokażą zakończenie (sam finał, ostatnie strony, został napisany - mam wrażenie - jak scenariusz solidnego thrillera). Dziewczyna z pociągu pojawi się na ekranach jesienią, reżyserią zajmuje się twórca Służących, Tate Taylor, a w główną bohaterkę wcieli się Emily Blunt. Casting o tyle ciekawy, co na pierwszy rzut oka nie trafiony, bo Blunt jest zdecydowanie zbyt atrakcyjna, jak na Rachel, ale w końcu nie takie czary w Hollywood się działy. Książka Pauli Hawking - solidna, dobre czytadło, w sam raz na dwa-trzy wieczory. Film Tate'a Taylora - chętnie się przekonam, jaki będzie.

fsm
9 stycznia 2016 - 15:05