W ostatnich latach zauważyłem, że granie na komputerze ma pełno zalet. Nie chodzi mi tylko o niższe ceny gier, częste promocje i bundle czy też lepszą oprawę graficzną od konsolowych wersji produkcji.
Dlatego też jak tylko dowiedziałem się o premierze Final Fantasy X/X-2 HD byłem strasznie podekscytowany. Wreszcie będę mógł powrócić do świetnej gry i nie będę musiał już przejmować się rzeczami takimi jak wsteczna kompatybilność czy inne konsolowe udziwnienia utrudniające granie w moje gry. Od teraz Final Fantasy X będzie na zawsze w mojej bibliotece Steam i będę mógł w ten tytuł zagrać praktycznie kiedy tylko mi się zechcę. Czy to jest jedyny argument przemawiający za zakupem pecetowej edycji Final Fantasy X?
Po odpaleniu gry wybieramy czy chcemy korzystać ze standardowej siatki sferycznej postaci czy też grać z jej ekspercką wersją. Wiem że to rozwiązanie było w grze już za czasów PlayStation 2 ale wtedy do pudełka wkładana była całkiem spora instrukcja, gdzie różnice pomiędzy oboma trybami i to czym jest sama siatka sferyczna było wyjaśnione. Niby każdy może skorzystać z internetu i poczytać na ten temat dokładne analizy i poradniki. Trochę dziwnym jest jednak, że gracz nie mający doświadczenia z tym tytułem zostaje zaatakowany taką kwestią na sam początek przygody z Final Fantasy X. Po uporaniu się z tym problemem musimy wybrać, który z dwóch soundtracków ma nam przygrywać podczas rozgrywki. Mamy do wyboru oryginalną wersję lub jej aranżację. Z tego co zauważyłem po wybraniu jeden z opcji można prawie w każdym momencie zmienić naszą decyzję i odpalić ten drugi soundtrack.
Po przebiciu się przez te opcje trafiamy w końcu do starego dobrego Final Fantasy X. Trudno napisać o tej pozycji cokolwiek co nie było już przez kogoś napisane. Nie bez powodu tytuł ten jest uznawany za jedną z najlepszych części cyklu. Mamy historię, której głównym bohaterem zdaje się być Tidus. Młody chłopak będący gwiazdą dziwacznego sportu znanego jako Blitzball. Podczas jednego z meczów miasto zostaje zaatakowane przez masę potworów dowodzonych przez stworzenie znane jako Sin. Bohater wraz ze swoim przyjacielem znanym jako Auron przebija się przez masę wrogów po czym zostaje „pożarty” Sin. Chłopak ląduje w innej krainie, gdzie spotyka Yunę i resztę ekipy z którą wyruszy by ratować świat. Prawdę mówiąc Final Fantasy X serwuje nam dość skomplikowaną fabułę, której nie jestem w stanie do końca pojąć do dnia dzisiejszego. Gra charakteryzuje się swoistą terminologią i trochę dziwnymi koncepcjami charakterystycznymi bardziej dla Azjatyckich filozofii i systemów wierzeń. Sprawia to, że niektóre elementy historii są dla mnie dość trudne do zrozumienia. Nie jest to jakiś wielki problem a jedynie dowód mojej nieudolności i lenistwa.
Tylko dla porządku wspomnę, że mamy tutaj klasycznego przedstawiciela gatunku JRPG. Gra podzielona jest pomiędzy w miarę liniową eksplorację (dopiero w dalszej części przygody świat się bardziej otwiera i możemy bawić się w poboczne zadania i wyszukiwanie specjalnych broni) oglądanie filmików i walki. Starcia przebiegają w klasycznym systemie turowym, gdzie pozycja w kolejce akcji uzależniona jest od statystyk postaci. Każdy podczas swojej tury wykonuje jedynie jedną akcję. Możemy wykonywać zwykłe ataki, używać przedmiotów czy też skorzystać z kosztujących punkty mana skillów i czarów. Są też specjalne ataki typu overdrive, gdzie po wklepaniu odpowiedniej kolejności przycisku ale naciśnięciu klawisza w odpowiednim momencie wykonamy potężny atak. W grze nie zabraknie także charakterystycznych dla serii summonów. To właśnie w Final Fantasy X przyzywane przez nas bestie były po raz pierwszy grywalne. Muszę przyznać, że system walki w grze nie zestarzał się zbytnio. Nie przedstawia on może nic zbytnio odkrywczego ale mimo upływu lat gra się bardzo dobrze.
Zatrzymam się jeszcze na sekundkę przy wspomnianych już siatkach sferycznych. Jest to system rozwoju naszych postaci. Taki swego rodzaju odpowiednik drzewek umiejętności. Standardowy wariant zakłada, że każda postać ma z góry nałożoną rolę jaką pełni w drużynie. Zdobycie cudzych zdolności wymaga trochę pracy. Ekspercki tryb prezentuje nam trochę inne „drzewko umiejętności”, gdzie łatwiej jest samemu zdecydować jakie skille ma poznać dana postać.
Przyszła pora na sekcję o nowinkach jakie pojawiają się w Final Fantasy X HD. Dodatkiem ekskluzywnym dla komputerowej wersji gry jest system specjalnych opcji. Możemy przyśpieszyć grę dwu lub czterokrotnie, zmienić częstotliwość losowych walk z wrogami ukryć HUD czy odpalić tryb automatycznych walk. Obok tego mamy jeszcze dostęp do trzech cheatów odblokowujących wszystkie umiejętności, dających nam wszystkie przedmioty i maksymalną ilość kasy. Dodatki te nie powalają na kolana ale mogą wspomóc osoby, które trafia na jakiegoś trudniejszego bossa. Z kronikarskiego obowiązku wspomnę także o obecności Final Fantasy X : Eternal Calm. Jest to 15 minutowy filmik pełniący rolę pomostu pomiędzy Final Fantasy X a Final Fantasy X-2. Jego obecność nie zrobi na nikim zbyt wielkiego wrażenia bo bez problemu można obejrzeć to wideo na YouTube.
Największym atutem FFX w wersji HD ma być (poza wydaniem gry w końcu na PC)to, jak wygląda ta produkcja. Muszę przyznać, że po obejrzeniu intra podrapałem się za głowę i sprawdziłem ustawienia graficzne tytułu. Myślałem że odpaliłem jakiś tryb, w którym FFX wygląda dokładnie tak jak na PlayStation 2. Chwilę później podleciałem do szafki z kolekcją gier na jeden z najlepszych systemów do gier i wyciągnąłem oryginalną wersję gry. Dopiero po jej odpaleniu przekonałem się w jakim stopniu uwspółcześniono ten tytuł. Na pierwszy rzut oka FFX HD wygląda dokładnie tak jak w mojej pamięci wygląda podstawowa wersja tej kultowej produkcji. Szybkie oględziny sprawiły jednak, że zauważyłem kolosalne różnice pomiędzy obiema wersjami. Zwłaszcza w przypadku modeli postaci widać jak wielki postęp poczyniliśmy od czasów gdy to PS2 królowało w naszych domach. Niestety wersja HD tego tytułu nie powoduje opadu szczęki porównywalnego z tym sprzed 15 lat. FFX HD wygląda jak znośna gra z PlayStation 3. Dodatkowo liczba klatek wyświetlanych na sekundę pozostała na konsolowym poziomie 30FPS. Oznacza to, że serwuje się nam to samo co było w remasterze na PlayStation 3. Czyżby komputery nie były na tyle silne by uciągnąć FFX HD? Jacyś moderzy podobno pracują nad odblokowaniem trybu 60FPS co świadczy o tym, że nie potraktowano użytkowników PC zbyt poważnie. Jeśli grupki zapaleńców są w stanie w kilka godzin od premiery tytułu poczynić postępy w tej kwestii to Square Enix mogłoby chociaż spróbować popracować nad tym rozwiązaniem.Podobnie jest z kwestią audio. Fajnie że mamy do wyboru dwie wersje soundtracku ale dlaczego trzeba bawić się w podmianki plików by zagrać w grę z japońskim audio i napisami? Dla wielu nie będzie to wielki problem ale jeśli mamy dostać w ręce najlepszą wersję gry to fajnie byłoby nie zmuszać ludzi do grzebania po forach jak poprawić konkretne rzeczy. Piszę o tym ze względu na taki sobie dubbing niektórych postaci. Po zapoznaniu się z obiema wersjami gry jestem przekonany, że lepiej grac z japońskimi głosami. Niestety nie każdy jest w stanie zrozumieć język jakim posługują się w Kraju Kwitnącej Wiśni i fajnie byłoby dać opcję napisów w innych językach. Zwłaszcza jeśli wszystkie te elementy znajdują się już w grze.
W cyklu dziwne rzeczy które trochę mnie wnerwiały podczas delektowania się Final Fantasy X mamy jeszcze kilka dodatkowych kwestii. Do gry dorzucono dodatkowe menu. Pozwala ono na zmianę ustawień wideo, audio, klawiszy a także skorzystanie z cheatów. Aby dostać się do tego menu należy wcisnąć ESC na klawiaturze. Jako osoba, która gra na padzie jakoś mi się nie spieszy do trzymania klawiatury pod ręką. Nie ma jednak opcji by odpalić to menu za pomocą kontrolera. Podobnie jest z bajeranckimi boostami jakie dodane zostały do gry. Odpalenie wszystkich super trybów wymaga naciśnięcia F1- F5. Ponownie osoba grająca na padzie będzie miała trochę utrudnione życie. Wydaje mi się, że dałoby się stworzyć jakieś dodatkowe menu na przykład na ekranie pauzy, gdzie można by odpalać boosty nawet za pomocą pada. Takie drobnostki nie przeszkadzają zbytnio w odbiorze gry ale dziwaczne niedociągnięcia tego typu zawsze mnie zastanawiają.
Kiedy tak na koniec patrzę na to co napisałem na temat Final Fantasy X HD wygląda, że w głównej mierze narzekam na pecetową edycję klasyka. Jest to raczej efekt tego, że o samej grze nie mam nic złego do powiedzenia. Może to tylko mój sentyment, którego nie jestem w stanie ukryć. Może jednak naprawdę jest to świetny JRPG, który zbytnio się nie postarzał?
Final Fantasy X HD to ulepszona wersja kultowego tytułu. Dodatkowo po raz pierwszy można w nią (legalnie) zagrać na komputerach osobistych. Steamowa wersja gry została wzbogacona o kilka bajerów, które mogą okazać się przydatne graczom nie przyzwyczajonym do grania w JRPG. Dodatkowo produkcja ta oferowana jest nam w przyzwoitej cenie. Wszystko to sprawia, że nie mogę znaleźć powodu dla którego nie warto zakupić tego tytułu. Trochę tylko szkoda, że FFX już nie zrobi na nikim takiego wrażenia jak wtedy gdy pojawiło się na rynku po raz pierwszy.