Recenzja Odin Sphere Leifthrasir - Danteveli - 21 czerwca 2016

Recenzja Odin Sphere Leifthrasir

Danteveli ocenia: Odin Sphere: Leifdrasir
85

Odin Sphere to jedna z perełek, które wyszły pod koniec żywota PlayStation 2. Kiedy zagrałem w ten tytuł po raz pierwszy od ponad 2 lat posiadałem Xboksa 360. Jednak to ten tytuł od Vanillaware był bez wątpienia najładniejszą grą jaka pojawiła się w tamtym okresie. Niestety ze względu na swoją datę wydania Odin Sphere trafiło do skromnej grupy graczy i wiele osób nie usłyszało o tym jak wspaniała jest to gra. Na szczęście z ratunkiem przychodzi obecne generacja remasterów i Odin Sphere otrzymało drugą szansę na sukces. Czy tym razem japońska produkcja odniesie zasłużony sukces?

Odin Sphere to produkcja zamknięta w ramach kilku książek czytanych przez dziecko. Piątka bohaterów gry to pięć powiązanych ze sobą historii, które prowadzą do finalnej konfrontacji. Jest to interesujące rozwiązanie bo pozwala graczowi na wcielenie się w różne postacie ale także na poznanie kilku baśniowych historii. Całość rozpoczyna przygoda pewnej walkirii, która z momentem śmierci swej siostry przejmuje jej oręż i musi poprowadzić swych wojowników do zwycięstwa. Odin Sphere jak można się domyślić osadzone jest w nordyckiej mitologii. Mamy nawiązania i bezpośrednie zapożyczenia z utworów i legend z regionu. W efekcie czego mamy dość interesujące połączenie fascynującej ale nie tak bardzo popularnej mitologii z baśniowym klimatem widzianym oczyma twórców z Japonii. Opowiedziana historia nie jest zbyt odkrywcza ale jej bajkowy charakter i dość interesujące postacie robią swoje.

 

Odin Sphere jest grą RPG ale bez wątpienia nie jest to typowy przedstawiciel gatunku. Na pierwszy rzut oka produkcja ta może przypominać jakąś chodzoną bijatykę. Nasza postać obserwowana z boku przemierza zwyczajowo z lewej do prawej strony ekranu i naparza kolejne fale wrogów pojawiających się na ekranie. Fajnym patentem jest tutaj to, że prawie każda lokacja to tak jakby kółko i możemy praktycznie w nieskończoność wędrować w jedną ze stron. Dopiero naciśniecie przycisku kierunkowego i X pozwoli nam na przejście w kolejne miejsce. Nie ma w tym nic specjalnego ale mi to przypomina kilka chodzonych bijatyk, w które zagrywałem się na NESie. W każdym razie mamy chodzenie z jednej strony ekranu na drugą i pokonywanie wrogów poprzez nawalanie ich. Wszystko w czasie rzeczywistym, bez żadnej zabawy w tury i z systemem combo, ataków specjalnych i możliwością jugglowania (podbijanie wrogów w powietrze i kontynuowanie kombinacji ataków sprawiające, że wróg nie upada na ziemię). Produkcja Vanillaware może pochwalić się systemem walki w stylu dwuwymiarowej wersji slasherów jak Bayonetta czy Devil May Cry lub trochę uproszczonej wersji Street Fightera czy Marvel vs Capcom. Wspomniałem o dwóch genialnych slasherach po części dlatego, że w przypadku Odin Sphere tak jak i w tych grach wraz z każdym nowym starciem zostajemy ocenieni na bazie tego jak dobrze nam poszło. Koniec każdej walki to przyznanie oceny od S w dół i odpowiednia nagroda za nasze wysiłki. Sprawia to, że jesteśmy zachęcani do tego by jak najskuteczniej pokonywać naszych wrogów. Może to nic wielkiego ale za każdym razem kiedy widziałem, że mój ranking spada brałem się za siebie by otrzymać upragnione S.

 

Całość ta opiera się jednak na systemie pozyskiwania nowych skillów, levelowania naszej postaci i innych bajerach charakterystycznych dla gier RPG. Nastawienie na akcje wypada tutaj bardzo dobrze bo system walki sam w sobie jest na tyle rozbudowany, ze rozgrywka nam się zbyt łatwo nie nudzi. Jednocześnie nie mamy do czynienia ze zbyt skomplikowanym systemem combo, uników i innych bajerów. Podstawy walki da się bardzo szybko opanować i w mig będziemy w stanie korzystać ze wszystkich umiejętności naszej postaci. Produkcja oferuje także dość interesujący system rozwoju naszych bohaterów. Poza punktami oddanymi nam do dyspozycji na zakup umiejętności mamy także osobne drzewko dla skilli, które odblokowujemy wraz ze znajdywaniem specjalnych kryształów. Do ich ulepszeń służą nam specjalne jednostki energii wypadające z przeciwników po ich pokonaniu. Te same punkty maja jednak także inne zastosowanie dzięki obecnemu w grze systemowi jedzenia. W trakcie przemierzania świata odnajdujemy rożne nasiona pozwalające nam sadzić różne krzewy. Aby one zakwitły potrzebujemy „wydać” zgromadzone przez nas jednostki energii. W zamian za to dostajemy owoce (i owce), które regenerują nasze zdrowie ale także dają nam określoną ilość punktów doświadczenia. Tworzy to interesujący system, gdzie sami decydujemy czy bardziej zależy nam na wzmocnieniu umiejętności czy też posiadaniu czegoś co da nam punkty doświadczenia i uzdrowi nas w podbramkowej sytuacji. Dodatkowo zdobycze z krzaków możemy wykorzystywać podczas procesu gotowania, do którego to mamy od czasu do czasu dostęp. Wtedy możemy wykorzystać nasze zdobycze i przetworzyć je w coś lepszego.

 

W Odin Sphere występuje także system alchemii. Pozyskujemy nowe przepisy na przeróżne mikstury, które tworzymy ze znajdowanych w otoczeniu surowców. W ten sposób tworzymy nie tylko lecznice napoje ale także koktajle zadające wrogom obrażenia różnego typu. Jest to dość prosty system ale podobnie jak poukrywanie na mapie skarby zachęca on nas do dokładniejszego przeszukiwania kolejnych lokacji. Element eksploracji nie jest może tak rozwinięty jak w grach typu metroidvania ale masa bonusowych rzeczy zachęca nas do szukania alternatywnych wyjść z pomieszczeń i odnajdywania sekretów.

 

Większe nastawienie na akcje wydaje się być interesującym kierunkiem w jaki poszli twórcy z Vanillaware. Sprawdza się to bardzo dobrze bo potyczki są wciągające i fajnie ogląda się to co nasza postać wyczynia na ekranie. Nie jest to rozwiązanie jakie kojarzy się nam z japońskimi grami role playing ale pasuje ono do stylistyki gry. Po części dlatego, że walki w Odin Sphere są prawdziwym widowiskiem.

 

Oprawa graficzna tej produkcji już 8 lat temu robiła na mnie kolosalne wrażenie. Teraz w HD, bez problemów z ilością wyświetlanych klatek jest jeszcze lepiej. Każdy moment rozgrywki wygląda jak obraz. Genialne dobrane barwy i design świata i postaci sprawiają, że Odin Sphere jest dziełem sztuki. Grafika tej produkcji po prostu zapiera człowiekowi dech w piersi i zapada na pamięć na lata. Soundtrack też należy do solidnych argumentów przemawiających z tym tytułem. Dodatkowo możemy wybrać japońską lub angielską wersję głosów postaci. Preferuje oryginał ale muszę przyznać, że w tym wypadku również nawijka po angielsku wypada dobrze.

 

Gdybym był zmuszony do wskazania rzeczy, które trochę mi w tym tytule nie pasują to w pierwszej kolejności wskazałbym na nasz ekwipunek. Możemy nosić ze sobą mocno ograniczoną liczbę przedmiotów. Jest to trochę denerwujące kiedy chcemy bawić się w gotowanie albo tworzenie mikstur. Często musiałem marnować jakieś przedmioty bo nie chciało mi się wracać do sprzedawcy albo chować ich w skrzyni dostępnej jedynie w wybranych miejscach. Ktoś na pewno przyczepiłby się jeszcze do tego, że przez całą grę zwiedzamy podobne do siebie miejsca i ciągle walczymy z dość podobnymi przeciwnikami. Moim zdaniem system walki jest jednak na tyle rozbudowany, że do rozgrywki nie wkrada się monotonia. Tła lokacji jakie przemierzamy czasami są do siebie podobne ale mamy do czynienia z przepięknymi malunkami i drzewo czy kamień da się namalować w tej stylistyce tylko na określoną ilość sposobów.

 

 

Na koniec jeszcze krótka informacja skierowana do osób, które miały kontakt z oryginalną wersją gry. Leifthrasir oferuje nam lepszy framerate, poprawki graficzne zwłaszcza w kwestiach interfejsu a także zmiany w systemie walki. Poprawki te ułatwiają i umilają w jakimś stopniu rozgrywkę. Miłośnicy wersji na PlayStation 2 nie mają jednak na co narzekać bo oryginalna wersja gry została dorzucona do tego remastera. Możemy więc przypomnieć sobie jak Odin Sphere wyglądało 8 lat temu. Jest to naprawdę fajny ukłon w stronę fanów i liczę, że w przyszłości inne edycje HD także będą dodawać dodatki tego typu.

 

Odin Sphere Leifthrasir to świetny remaster genialnej gry. Praktycznie wszystkie niedociągnięcia z oryginału zostały naprawione. Dzięki temu otrzymaliśmy najlepszą wersję świetnego tytułu. Nie wyobrażam sobie dlaczego ktoś nie chciałby teraz zagrać w tą perełkę od Vanillaware. Swoją drogą po Grand Kingdom i tym tytule muszę powiedzieć, że Nippon Ichi Software zajmuje pierwsze miejsce wśród wydawców gier na PlayStation 4. Oby tak dalej i by jak najwięcej świetnych gier Rpg trafiło do Europy.

Danteveli
21 czerwca 2016 - 20:57