Kanadyjska myśl techniczna. Recenzja albumu Protest The Hero - Volition
Dlaczego Microsoft oferuje słabe gry w ramach abonamentu Xbox Live Gold?
Saints Row 4, czyli eksplozja szaleństwa, kreatywności i Paweł Deląg
Czy wlodzix maczał palce przy produkcji Saints Row 4?
Recenzja Saints Row: The Third
Recenzja Saints Row: The Third - już nie klon GTA
Dlaczego Microsoft oferuje słabe gry w ramach abonamentu Xbox Live Gold? Takie oto pytanie zadaje sobie wielu posiadaczy Xbox 360. Niestety po krótkim namyśle nadchodzi przerażająca odpowiedź. A nawet kilka odpowiedzi.
Napisałem kilka wersji wstępu do tego tekstu, ale żadna z nich nie była w stanie streścić geniuszu Saints Row 4. Nieokiełznane szaleństwo, kreatywność, „dobra zabawa”, oryginalność. Jeżeli ktoś by chciał, to mógłby napisać, że jest to kwintesencja postmodernizmu i uosobienie dzikiego ducha Interentu, ale pierwsza połowa tego zdania jest głupia i pompatyczna. Cóż zatem pozostaje? Moja postać ubrana w komeżkę ministranta, nosząca czarną maskę BDSM (podobną do maski Scarecrowa), dzierżąca różowy miecz energetyczny (przypominający katanę), jeżdżąca w samochodzie z lat 30. (przyozdobionym rzeźbą różowego flaminga na tylnim siedzeniu) wraz z Roddym Piperem, który okłada ludzi przebranych za hot-dogi pozowanymi ciosami wyjętymi z wrestlingu amerykańskiego w skomplikowanej symulacji Obcych! Wraz z RODDYM PIPEREM! Niech to będzie motyw przewodni, ale po kolei, bo nie mogę pozwolić sobie, jeszcze, na zupełny obłęd. Nadmieniłem, że podczas przejażdżki słuchałem rapu, który traktował o tym, że jedna postać jest w „friend zone” z dziewczyną rapera i nie wiem co z tym zrobić? Nie, nie logika, porządek i sok pomarańczowy na śniadanie gwarantem szczęśliwego społeczeństwa, w którym świadczenia socjalne istnieją i wszystko jest w porządku!
Popularnym ostatnio w muzyce pytaniem jest "jak daleko można się posunąć, przekroczyć granicę?" Czyli, po prostu, jak zrobić coś "bardziej" niż inni. Nie ważne czy chodzi o łączenie gatunków, skomplikowanie lub uproszczenie pisania utworów, ich wykonywania lub nagrywania, ten wyścig trwa bez końca. Wielu stara się go wygrać, ale tylko raz na jakiś czas pojawiają się wybrańcy, którzy miażdżą te granice niczym czołg, a nawet nie starają się brać w tej gonitwie udziału. Protest The Hero to właśnie taki zespół.
Kilkanaście dni temu zadebiutowała czwarta odsłona lubianej przez graczy serii Saints Row. Mimo licznych podobieństw do Grand Theft Auto, produkt Volition oferuje niczym nieskrępowaną oraz bardzo kontrowersyjną rozgrywkę. I choć wielu ludzi nie sądziło, iż można osiągnąć większy absurd niż ten zaoferowany nam w trójce, twórcy pokazali, że jednak potrafią to uczynić wdrażając do swojego hitu kosmitów. Często sam się zastanawiałem, co zadecydowało na takie, a nie na inne obranie sobie przez producenta drogi w kolejnej części "Świętych" i jedynym właściwym uzasadnieniem jakie mi się nasuwa jest ścisła ingerencja wlodzixa!
Konkurowanie z serią GTA to dla wielu developerów niemożliwe zadanie, ostatnie lata przyniosły jednak wiele gier z otwartym światem, których jakość bez problemu zbliża się do ideału jakim gracze okrzyknęli Wielką Kradzież Aut. Najbardziej zaskakująca okazała się seria Saints Row przebijającą w swej trzeciej części inne pozycje o zabawie w gangsterkę w wielkim mieście. Znalazło się tu po prostu wszystko czego można chcieć - meksykańscy zapaśnicy, tygrysy, riksze, odrzutowce, wojsko, zombie, show telewizyjny... Ta gra to posąg. Fioletowy. Z koronkowym stanikiem i wąsami.
Seria Saints Row od zawsze traktowana była jako "coś podobnego do GTA". Nie chodziło nawet o samą mechanikę (widok z perspektywy trzeciej osoby, otwarte miasto, wykorzystywanie do przemieszczania się wszelkiego rodzaju pojazdów, mnóstwo misji pobocznych etc.), ale też o styl - luzacki, nafaszerowany niesmacznymi żarcikami, czasem nawet kontrowersyjny. To był klon GTA. Tyle, że to było dawno temu i już nieprawda. Seria Grand Theft Auto idzie w swoją, bardziej stonowaną i poważną stronę, Święci natomiast stworzyli własną mafię - totalnie odjechaną, nieprzewidywalną, zabawną, kontrowersyjną, a przede wszystkim niesłychanie grywalną i jedyną w swoim rodzaju, która czerpie pełnymi garściami nie tylko z różnych gatunków, ale też innych tytułów.
Premiera najnowszej odsłony zwariowanej, sandboksowej strzelaniny zbliża się coraz bliżej. Dla niezaspokojonych osób uwielbiających rozpierduchę oraz dużą swobodę czeka nie lada gratka. Studio znane przede wszystkim z czterech odsłon Red Faction, 15 listopada wypuści na rynek trzecią już część serii Saints Row!
Nie ma to jak wyśmiać się z kolegów z innych studiów deweloperskich. Saints Row: The Third pokazuje jak wygląda Battlefield 3 i Modern Warfare 3 w jego wydaniu. Zobaczcie sami:
Kiedy to zobaczyłem to po prostu zacząłem się śmiać... A jak Wam się podoba?