Witajcie gracze! Jak zdrowie? W co gracie tym razem? Jeśli o mnie chodzi, to nie nazwałbym swojego ostatniego weekendu udanym. Skupiłem się tylko i wyłącznie na Wiedźminie 3, nad którym rozpływałem się w samych superlatychach w ostatnim odcinku. Udało mi się go nawet ukończyć na najwyższym poziomie trudności w raptem 4 dni z hakiem, ale nie dane mi było się cieszyć ze swojego wyczynu. Ostatnie trofeum potrzebne do wbicia platyny i stu procent trofeów nie pojawiło się na ekranie a ja popadłem z tego powodu w wielkie przygnębienie. Zastanawiałem się nawet nad napisaniem jakiegoś paszkwila o naszym rodzimym rpgu, ale doszedłem do wniosku, że i tak kiedyś jeszcze doń wrócę, więc wyszedłbym tylko na głupca. Przez ostatni tydzień robiłem wszystko, żeby nie myśleć o tej katastrofie. Słuchałem kolejnych piosenek Miku Hatsune, wróciłem do Dragon Age: Inkwizycja, ogrywałem dodatek do Resident Evil 7, śmiałem się do rozpuku z głupstw Michiru w The Fruit of Grisaia i pewnie napisałbym coś na temat tych produkcji, ale w gruncie rzeczy wiem, że mój progres w fabule Niera tak przyspieszył, że i tak nie znalazłbym czasu na te gry w ten weekend, dlatego napiszę w kilku słowach o moich poczynaniach w jrpgu Yoko Taro zamiast pisać dla samego pisania. Ostrzegam przed czytaniem wpisu osoby niezaznajomione z fabułą Niera.
Cześć wszystkim. W co gracie tym razem? W coś nowego czy kontynuujecie zaczęte wcześniej gry? Dziś jest Tłusty Czwartek, więc i w blogu będzie tłusto od gier. Jeśli o mnie idzie, to bardzo mi się ostatnio chce grać, więc swoim zwyczajem ogrywam kilka gier naraz na zmianę. Wiedźmin 3 i Nier strasznie mnie wciągnęły i spędzam z nimi bardzo dużo czasu a w przerwach od nich odpalam też czasem The Fruit of Grisaię, The Last of Us, Wipeout HD Fury, Personę 4 Arenę Ultimax oraz Guilry Gear X2 #Reload. Standardowo wpis zawiera spoilery z opisywanych gier.
Ciężko jest mi określić minione dwanaście miesięcy inaczej niż mianem świetnych dla zjadaczy popkultury. Choć nie zabrakło kilku rozczarowań czy niepokojących trendów, w ogólnych rozrachunku ilość fantastycznych gier, filmów i seriali, jakie zadebiutowały w 2017 roku, z nawiązką wynagradza pojedyncze niewypały. Można narzekać na wredne praktyki Electronic Arts czy na to, że Netfliksowi mocno powinęła się noga przy serialach superbohaterskich, ale po co – lepiej spożytkować ten czas i energię na zachwycanie się tytułami faktycznie dobrymi.
Nie będę udawał jakiegoś super fana gry Nier. Jest to całkiem interesujący tytuł, który bez wątpienia zasługuje na status produkcji kultowej. Ja jednak nie czuję jakiejś specjalnej sympatii w stosunku do tego tytułu. Dlatego też do nadchodzącego sequelu gry podchodziłem z ostrożnym optymizmem. Demo Nier: Automata pozwoliło mi zweryfikować swoją opinię i przesunąć ten tytuł z kolumny „może” do „muszę mieć” na mojej liście zakupów. Co takiego w tym demku sprawiło, że zacieram ręce na kolejną japońską gierkę?