Jeśli nie boicie się przeczytać kilku tajnych faktów, dotyczących gier widocznych powyżej to możecie klikać “czytaj dalej”.
„Nie spodziewałem się, że ktoś postanowi zrealizować pomysł tak dziwaczny, tak bardzo inny od wszystkiego, co jest mi znane i co zostało przyjęte za normalne. Jasne, zdaję sobie sprawę z tego, że oryginalność i podążanie nowymi, nieutartymi ścieżkami może być jedyną drogą do osiągnięcia devloperskiego sukcesu, ale oryginalność ta, hipsterstwo nawet w pewnym sensie, nie przestaje zadziwiać” – tak można było zareagować na pierwsze pomysły tego typu gier. A teraz pojawiła się zapowiedź kolejnej gry, którą będziemy przechodzić od końca.
Spoiler spoilerowi nierówny. Z jednej strony potrafi zepsuć zabawę, z drugiej strony odpowiednio sprzedany potrafi zachęcić do dalszej zabawy i zmotywować do samodzielnego doświadczenia co za nim się ukrywa. Jednak na spoilery gracze reagują nerwowo. Bardzo nerwowo. Za bardzo.
Jestem świeżo po zakończeniu najnowszej, bardzo wyczekiwanej i przez wielu uznanych za rewelacyjną produkcji Irrational Games. Z wychwalaniem zalet i wymienianiem tego, co mnie w grze urzekło i tego co mi się nie podobało, na razie się wstrzymam. Jeszcze raz wszystko przemyślę i na spokojnie napiszę recenzję. Skorzystam jednak z tego, że dopiero co zobaczyłem napisy końcowe, a potem w drodze na uczelnię i z powrotem zastanowiłem się nad tym co właściwie stało się w rzeczywistości nowego Bioshocka. Wcześniej zakończenie wydawało mi się niejasne, ale teraz wszystko rozumiem i wyjaśnię to w tym wpisie, gdyż wielu z Was może mieć podobny mętlik w głowie jak ja. Nie muszę chyba mówić, że ten wpis to jeden wielki spoiler!
Przed kilkoma dniami informowałem Was o akcji, którą magazyn filmowy Empire przygotował w związku z najnowszym wydaniem, zawierajacym zdjęcia z planu i nowe szczegóły o finale trylogii przygód Batmana w reżyserii Chrisa Nolana. Dziś za pośrednictwem swojej strony internetowej czasopismo opublikowało fragment artykułu zawierający wypowiedzi m.in. reżysera i Toma Hardy'ego (Bane). Są tu spore niespodzianki, a więc ostrzegam przed spoilerami.
Batmanowe szaleństwo rozkręca się na dobre i zapewne coniektórzy mają już go dość. Trudno jednak przejść obojętnie obok materiałów takich, jak poniższy. Wewnątrz wpisu znajdziecie pierwszy kwadrans z gry, która swoją premierę będzie miała już w tym miesiącu - Batman: Arkham City. Kto chce obejrzeć, niech korzysta, póki jeszcze nikt tego nagrania nie zdjął - chociaż nawet jeśli zniknie poniższy klip, to zaraz pojawi się inne źródło.
Chyba nie muszę ostrzegać, że filmik to jeden wielki spoiler (szczególnie początek przedstawiający gigantyczną niespodziankę). Oglądamy na własną odpowiedzialność.
Podczas tłumaczenia kolejnego już dziennika dewelopera (ostatnio cierpię na nadmiar filmów z Brink i Hunted) nawiedziła mnie nie do końca skrystalizowana myśl, którą zapragnąłem się podzielić. Wszystko oczywiście rozbija się o stwierdzenie "znak czasów" - tak już jest i koniec. Ale co się rozbija? O co chodzi? O odkrywanie kart przed premierą. O ujawnianie sekretów. O prezentowanie każdego możliwego aspektu nadchodzącej produkcji przed jej premierą, by ją lepiej zareklamować. Poznajcie moją opinię, a potem podzielcie się swoimi.