„Nie spodziewałem się, że ktoś postanowi zrealizować pomysł tak dziwaczny, tak bardzo inny od wszystkiego, co jest mi znane i co zostało przyjęte za normalne. Jasne, zdaję sobie sprawę z tego, że oryginalność i podążanie nowymi, nieutartymi ścieżkami może być jedyną drogą do osiągnięcia devloperskiego sukcesu, ale oryginalność ta, hipsterstwo nawet w pewnym sensie, nie przestaje zadziwiać” – tak można było zareagować na pierwsze pomysły tego typu gier. A teraz pojawiła się zapowiedź kolejnej gry, którą będziemy przechodzić od końca.
Spoiler Alert to tytuł znacznie wyróżniający się na tle swoich mobilnych pobratymców. Skłamię, jeśli powiem, że nie znam gry, że nie miałem nigdy z taką styczności, w której fabularny ciąg rozpoczynali byśmy od końca. Oryginalność pełną gębą, a i pomysł wydaje się niezwykle ciekaw i może okazać się grą wartą wypróbowania choćby w celu zaspokojenia tej ludzkiej, typowej dla nas ciekawości. A potem będzie można na liście dziwactw odznaczyć sobie punkt „przeszedłem grę od końca”.
„Wielki, główny boss jest pokonany, monety zostały zebrane, a księżniczka została uratowana”. Takim zdaniem reklamowany jest ów nowy twór, który pojawi się na na Androida, iOS i Windows Phone w bliżej nieokreślonym czasie. Gdyby pominąć oryginalność, jest to tylko zwykła platformówka, bardzo swoją stylistyką kojarząca się choćby z Mario, i nie ma w niej totalnie nic nadzwyczajnego. Jeśli uwzględnimy ten wyjątkowy czynnik „X”, odkryjemy, że za Spoiler Alert stoi dość ciekawe rozwiązanie. Można by pomyśleć, że wszystko sprowadzi się w ostateczności do przejścia gry od prawej strony do lewej, jednak za wszystkim ma stać odrobinę ambitniejszy pomysł na realizację tego dzieła. To w sumie odrobinę mniej gry platformowej, a trochę więcej gry logicznej, w której należy „odgadnąć” kroki, które zostały wykonane w celu osiągnięcia znanego rezultatu końcowego. Każda decyzja, głupia bądź mądra, która została podjęta podczas tej normalnej próby przejścia gry, musi zostać przez nas odwrócona, a wszystko to odbywać się będzie przez wskrzeszanie przeciwników czy odkładanie monet na ich pierwotne miejsce. Naszym celem jest uniknięcie paradoksu czasowego wywołanego rozbieżnością między naszą przygodą "wstecz" a oryginalnym rezultatem. Całość będzie oparta o przyjemną dla oka grafikę, 4 udostępnione światy oraz prosty, intyicyjny system sterowania, którego prostotę przyrównać można choćby do sterowania w grze Flappy Bird.
Ta.. papryczka chili (?), latająca w hełmie, wydaje się być całkiem ciekawym pomysłem na bohatera, a jej przygody będą wpisywać się w ten znany wszystkim kanon typowych przeszkód i przeciwników, tak mocno charakterystycznych dla gier platformowych. Póki co jednak nie znam większej ilości szczegółów, ale sam pomysł może się już spodobać. Gdzieś też napotkałem na świetne pytanie związane z taką ideą przeprowadzenia gry – „czy gra będzie z poziomu na poziom stawać się coraz łatwiejsza?”. To by dopiero była innowacja! No i muszę dodać, że jeśli muzyka na przestrzeni całej gry będzie tak dobra, jak dobra jest w trailerze, to będzie to moje „must have” zaspokajające te bardziej dziwne potrzeby mojego growego i muzycznego zarazem ego. A teraz coś dla typowego dusigrosza - gra ma być kompletnie darmowa!