Po przeczytaniu przeszło 300 komiksów przedstawiam 10-kę tych, które zrobiły na mnie największe wrażenie. Konstruując topkę kierowałem się nowościami na polskim rynku, stąd w zestawieniu obecność chociażby "Perramusa" z lat '80. Tym samym pomijam wiele wspaniałych wznowień, jak choćby wyczekiwany "Szninkiel", "Skarga Utraconych Ziem" czy "Potwór" Bilala. Nie załapały się również znakomite serie, które zaczęły się ukazywać wcześniej, a ich odsłony nie stanowią samodzielnych całości. Tu choćby "The Goon", "Azymut", "Donżon", "Invincible", "Usagi Yojimbo Saga", "Promethea" czy wspaniałe kolekcje disneyowskich komiksów Carla Barksa i Dona Rosy.
Muzyczne podsumowanie mojego autorstwa dostaliście przed świętami, zapraszam zatem na podsumowanie filmowe. Bo tak każe tradycja. Oczywiście z racji nienormalności roku 2020 to podsumowanie musi być nieco inne, bo na dobrą sprawę swobodne chodzenie do kina skończyło się na początku marca, potem albo kino domowe, albo maseczki.
Zatem w tym roku do zwykłej listy najlepszych filmów dodam też listę seriali. Z przyczyn oczywistych filmy pochodzą zarówno z dystrybucji kinowej, jak i VOD. Ograniczyłem się do 10 najlepszych pozycji w każdej kategorii, ale nie byłbym sobą, gdybym nie dorzucił czegoś w nawiasie. Kolejność nie ma większego znaczenia, ale wniosek może być taki - nie był to najlepszy rok dla filmów, zaś całkiem niezły dla seriali. Zapraszam!
Witam wszystkich graczy. To jest ten czas, gdy robimy wszelkie podsumowania ubiegłego roku, o którym chcemy jak najszybciej zapomnieć, podejmujemy jakieś postanowienia, których nigdy nie zrealizujemy i zaczynamy sobie wmawiać, że wszystko się ułoży, bo ten rok musi być przecież lepszy od poprzedniego. Gracze też tak oczywiście robią, a później kończy się na tym, że wzdychają z rozrzewnieniem do starszych produkcji. Nie inaczej jest ze mną. Po więcej zapraszam do dalszej części tekstu.
"Obyś żył w ciekawych czasach" mówi stare porzekadło. 2020 to ciekawy rok, bez dwóch zdań. Na polu muzyki oznaczał głównie odwołane koncerty (i ogromne strat w branży) oraz wzmożoną kreatywność muzyków wypływających z siebie kolejne single i albumy. Jak co roku zamierzam podsumować - subiektywne jak nie wiem! - mijające 12 miesięcy pod kątem najciekawszych muzycznych premier. Ale skoro rok był dziwny, to moje zestawienie też będzie inne niż poprzednimi razami.
Miałem problem z wybraniem tego jednego jedynego albumu roku. Nie dlatego, że wyszły same słabe płyty, ale dlatego, że żadna nie wyróżniła się na plus na tyle, by wyraźnie wyprzedziła pozostałe (choć gdybym absolutnie musiał wskazać zwycięzcę, byłby to albo Greg Puciato albo chłopaki z Bring Me The Horizon). Z tego powodu podzieliłem finalistów na 6 kategorii, a w każdej mogło znaleźć maksymalnie 5 albumów, a jeden został określony jako ten najlepszy. Kategorie są płynne i to, że jakiś zespół czy wykonawca wylądował tu, a nie tam, jest kwestią mojego widzimisię i nie oznacza, że nie pasowałby gdzie indziej. Więc miejcie otwartą głowę. Zapraszam!