Niemal równo dekada minęła od dnia, gdy na pecetach pojawiła się ostatnia godna uwagi fabularna gra akcji umieszczona w świecie Gwiezdnych wojen. The Force Unleashed to porządny kawałek kodu (choć z pewnymi technicznymi problemami), który zapewnił mi sporo zabawy. Zabawa trwała przy okazji kontynuacji, ale ta wyglądała jak gra nieukończona, więc od tego momentu czekałem. I jak się okazało kilka tygodni temu, czekałem na Fallen Order. Nową produkcję ze świata Star Wars ukończyłem wczoraj, po 16 godzinach gry i okazało się to być bardzo satysfakcjonującym doświadczeniem.
Z Titanfallem nie wiąże mnie żadna przeszłość - pierwsza część swoimi materiałami promocyjnymi nie wywarła na mnie aż takiego wrażenia, by sięgnąć po myszkę i kupić egzemplarz debiutanckiego dzieła studia Respawn Entertainment. Mimo to sposobność na darmowe sprawdzenie jaj kontynuacji, Titanfalla 2, skutecznie przykuła moją uwagę (może warto byłoby zastosować taki patent w 2014 roku?). Właśnie zakończyły się weekendowe testy techniczne nowego dzieła ojców serii Call of Duty, a ja wyszedłem z nich z pre-orderem tej gry.
Od premiery Titanfalla minęło już prawie 2 lata, więc coraz częściej trafiają się plotki i spekulacje dotyczące kontynuacji. Może już nastał czas, by ogarnąć co tak naprawdę się działo fabularnie w tej typowo sieciowej produkcji, która historię próbowała nam opowiedzieć między fragowaniem kolejnych graczy.
Kolejny rok, kolejne Call of Duty. Ile to było spekulacji, dywagacji i wszelakich rozważań na temat właśnie nieskończoności tej serii. I to zresztą całkiem słusznie, bo Activision zwyczajnie się pogrąża co rusz chwaląc się nowymi elementami rozgrywki w kolejnej odsłonie, które wśród normalnych gier są małoznaczącymi, drobnymi pierdółkami. Nawet sytuacja na rynku i coraz większy wzrost popularności Battlefielda, nie są wstanie zatrzymać przybierającego na wadze tasiemca.
Po zapowiedzi Titanfall podchodziłem z umiarkowanym optymizmem do najnowszej produkcji Respawn Entertainment. Nawet pomimo faktu, że ekipa tworząca składa się z doświadczonych ludzi, a pierwsze materiały wyglądały bardzo zachęcająco. Teraz, na niecały miesiąc przed premierą, dane mi było wziąć udział w zamkniętych testach, które trwają od kilku dni. Muszę przyznać, że jestem usatysfakcjonowany tym, co zobaczyłem.
Od jakiegoś czasu myślałem o powołaniu do życia cyklu felietonów, w których mógłbym skoncentrować się na nadchodzących grach, do zakupu których się przymierzam. W ten oto sposób narodził się pomysł na Będę Grał w Grę, a więc zwięzłe zestawienie plusów i minusów oraz nadziei i obaw związanych z daną produkcją. W pierwszym felietonie postanowiłem przedstawić mój punkt widzenia na temat Titanfall.