Co słychać w świecie Call of Duty? W zeszłym tygodniu zakończyła się zamknięta beta sieciowego trybu rywalizacyjnego Black Ops 4, do tego wreszcie ograłem dodatek United Front do WWII (DLC 3), stąd podzielę się wrażeniami z obu pól walki, z perspektywy olbrzymiego fana serii.
Zacznijmy do tegorocznego dziecka Treyarch, które w pełnej wersji zadebiutuje już 12 października. Podtytuł Black Ops pobudza wyobraźnię każdego fana serii, gdyż wszystkie poprzednie gry nim firmowane były gwarancją jakości. Po ograniu bety niestety nie mogę tego powiedzieć, wszystko zależy, jak podjęte zmiany zostaną przedstawione w finalnej wersji.
Bo Black Ops 4 próbuję być grą taktyczną i zupełnie mu to nie wychodzi! Zmieniono wiele rzeczy w podstawowych założeniach Call of Duty, niestety nieumiejętnie.
Call of Duty: WWII to odsłona, która podzieliła społeczność fanów serii. Jedni widzą ją jako udany powrót do nieco wolniejszej, bardziej militarnej rozgrywki, drudzy jako źle zbalansowany i nużący produkt. Osobiście uważam ubiegłoroczny tytuł od Sledgehammer Games za bardzo dobry i gdybym opublikował jego recenzję, to wystawiłbym 90/100, mimo irytujących problemów, jak słabo rozwiązany system levelowania, czy przeciętny gameplay zombie. W ogólnym jednak rozrachunku twórcy zaoferowali nam w większości wspaniałe rzeczy - świetny tryb sieciowy, który udanie połączył rozwiązania ze starszych odsłon, z tymi wprost zaczerpniętymi od futurystycznych, do tego dobrze napisaną kampanię, nie bojącą się odważnych tematów. Niech jednak najlepszą rekomendacją dla omawianej gry będzie to, że jest ona moim głównym miejscem bojów online od dnia premiery, poprzedni tytuł z serii, Infinite Warfare od Infinity Ward, częściej ustępował na tym polu innym odsłonom Call of Duty.
Ostatnią grą z serii Call of Duty, w którą mogłem wgryźć się nieco głębiej, była pierwsza część Black Ops. Na jej podstawie przygotowałem również stosowny tekst. Dopiero zakup sprzętu ósmej generacji pozwolił, a właściwie podsunął mi pod nos, albowiem gra była już zainstalowana i gotowa do użytku, zapoznać się z najnowszą propozycją od studia Sledgehammer Games – Call of Duty: Advanced Warfare.
Tryb wieloosobowy w serii Call of Duty zawsze stanowił wartość szczególną, dlatego bardzo ciężko było się w końcu ogarnąć i napisać coś sensownego. O Ile kampanie bardzo szybko można ocenić (oddzielna recenzja tutaj) o tyle zabawę w sieci trzeba poznać bardzo dobrze i przede wszystkim spędzić w niej mnóstwo, naprawdę mnóstwo godzin. Tak też zrobiłem i wiem, że Multiplayer w Call of Duty już nigdy nie będzie taki sam.
Nie odkryje Ameryki pisząc, że to zaraz po Modern Warfare najbardziej „brutalna” zmiana rozgrywki online. Studio Sledgehammer Games zapoczątkowało coś, co chyba już bardzo trudno będzie cofnąć. Jak wypadł debiut 3-letniej produkcji w trybie dla wielu graczy? Zapraszam na recenzję!
11 lat minęło od premiery pierwszej części Call of Duty. Przez ten czas gra przeszła niesamowite zmiany. Activision po raz kolejny przewraca serie do góry nogami zlecając pracę trzem różnym studiom. Każde z nich ma 3 lata na stworzenie swojej produkcji. Na pierwszy ogień idzie studio SLEDGEHAMMER GAMES i od razu tworzy przełom na miarę MODERN WARFARE, jednocześnie pozostawiając trudny orzech do zgryzienia swoim kontynuatorom.
Muszę przyznać – nie przepadam za recenzjami. Nie lubię wypowiadać się o grach o których wiem niewiele bądź nie znam ich historii. W tym przypadku jest jednak nieco inaczej. Z Call of Duty jestem praktycznie od początku. Setki, jeśli nie tysiące godzin rozegranych w trybie sieciowym. Kampanie ukończone kilka razy. Mam więc pewne oczekiwania do każdej kolejnej odsłony i wydaje mi się, że mam też prawo głosu. Zapraszam do obszernej i szczegółowej recenzji trybu dla jednego gracza z Call of Duty Advanced Warfare!
Sami na pewno to przeżyliście - kiedy niczego nie spodziewający się, siedzieliście przed monitorem, nadając Waszemu życiu monotonny puls wyznaczany przez kliknięcia myszki, aż tu nagle przed oczami ujrzeliście elektryzującą wiadomość. Oto seria, którą kiedyś tak lubiliście, ale z powodu braku jej jakiejkolwiek aktywności zdążyliście o niej zapomnieć, powraca. Starzy bohaterowie, nowa fabuła, szansa na to, by wsiąknąć w fascynującą historię, która na długie lata zapisze się w świadomości. Entuzjazm wobec perspektywy obcowania z niespodziewanym. Uczucie zupełnie przeciwne wobec tego, co czuję, gdy rokrocznie widzę zapowiedź "nowego" Call of Duty.