Rewelacja czy wpadka? - recenzja trybu wieloosobowego z Call of Duty Advanced Warfare - SpY - 18 listopada 2014

Rewelacja czy wpadka? - recenzja trybu wieloosobowego z Call of Duty Advanced Warfare

Tryb wieloosobowy w serii Call of Duty zawsze stanowił wartość szczególną, dlatego bardzo ciężko było się w końcu ogarnąć i napisać coś sensownego. O Ile kampanie bardzo szybko można ocenić (oddzielna recenzja tutaj) o tyle zabawę w sieci trzeba poznać bardzo dobrze i przede wszystkim spędzić w niej mnóstwo, naprawdę mnóstwo godzin. Tak też zrobiłem i wiem, że Multiplayer w Call of Duty już nigdy nie będzie taki sam.  

Nie odkryje Ameryki pisząc, że to zaraz po Modern Warfare najbardziej „brutalna” zmiana rozgrywki online. Studio Sledgehammer Games zapoczątkowało coś, co chyba już bardzo trudno będzie cofnąć. Jak wypadł debiut 3-letniej produkcji w trybie dla wielu graczy? Zapraszam na recenzję!


Wstęp

Przypominam, że ze względu na dużą przepaść między trybem dla jednego gracza, a trybem wieloosobowym recenzję kampanii napisałem oddzielnie i gorąco zachęcam do lektury. To dwa różne oblicza tej samej gry, których według mnie nie możemy wrzucać do jednego worka.

Przyznam szczerze, że już dawno żadna gra nie wzbudziła we mnie takiego zainteresowania jak Call of Duty Advanced Warfare. Po części pewnie dlatego, że jestem bardzo mocno z tą grą „związany”, a po części, że twórcy bardzo sprytnie budowali przedpremierowe napięcie i dawkowali przepływ informacji. Oczekiwania po wtopie jaką z pewnością był „Ghosts” były ogromne. Lecz był też strach, że przez całą tą futurystyczną otoczkę gra straci swój urok, który przez długie lata budowała. Call of Duty to – czy chcemy tego czy nie – marka światowa, rozpoznawalna i ceniona. Tutaj absolutnie nie ma miejsca na „spróbujmy czegoś nowego MOŻE się przyjmie”. Activision ma zbyt wiele do stracenia. Każde innowacyjne rozwiązanie jest wnikliwie analizowane. Patrząc na Advanced Warfare widać wyraźnie, że próbowano zmienić wiele, jednocześnie zmieniając jak najmniej.


Zrób sobie sima

Kastomizacja postaci była co prawda dostępna w jakimś stopniu w "Ghosts", jednak tutaj bardzo mocno się rozwinęła. Mamy do wyboru płeć, pochodzenie, kolor skóry i mnóstwo, naprawdę mnóstwo elementów stroju, które zrzucane są w tzw. zrzutach, bądź pojawiają się po zaliczaniu kolejnych wyzwań i wbijaniu wyższych leweli. To wszystko spowodowało, że nie zobaczymy dwóch identycznych postaci na jednej arenie.

I chociaż ten element bardzo grę urozmaica i daje możliwość w jakimś stopniu zżyć się z naszą postacią to jednocześnie... przeszkadza. Na polu walki ciężko czasami na szybko stwierdzić czy do danego osobnika należy strzelać czy się przytulić. Dwie drużyny ubrane w sposób jednolity absolutnie mi nie przeszkadzały.

Nie potrafię zrozumieć dlaczego personalizacja postaci w Advanced Warfare jest tak wychwalana. To, jak ubierzemy naszego żołnierza kompletnie nie wpływa na jego umiejętności czy wytrzymałość, a jaskrawe egzo-szkielety czy zielone koszulki raczej nie pomagają w kamuflażu.  W lobby przed grą, każdy z graczy może na nas i na nasze uzbrojenie rzucić okiem i tylko tutaj dostrzegam sens jakiejkolwiek zmiany wyglądu - wzbudzenie u innych zachwytu. Kwestia kastomizacji z pewnością fajnie rozwinięta i przemyślana, niemniej jednak całkowicie zbędna.


Zrób sobie klasę

Nie dziwię się ludziom, którzy nazywają tę część Call of Duty kontynuacją Black Opsa. Fakt, bardzo dużo rozwiązań zostało zapożyczone, jednak są to rozwiązania, które się sprawdziły i sprawdzają, więc czy warto to zmieniać?

Tworzenie klasy wygląda niemal identycznie jak w Black Ops 2 z tym, że zamiast 10 slotów dostajemy 13, do których wliczane są wybrane serie punktów. Wybór zaczynamy oczywiście od broni i tutaj pojawia się pierwszy, bardzo poważny zgrzyt. Prócz 3 - 4 pukawek wszystko inne odstawiłem na bok, a później przekonywałem się tylko, że bardzo dobrze zrobiłem. Podział jest klasyczny - pistolety maszynowe, karabiny szturmowe, snajperki, broń ciężka, strzelby i broń specjalna. Nie wiem kto odpowiedzialny był za wybór i tworzenie broni, ale powinien zostać w trybie natychmiastowym wypieprzony z roboty i zawieszony na 25 lat w zawodzie, dla pewności, że swoich pomysłów nie będzie chciał umieścić gdzieś indziej.

Broń specjalna to tak naprawdę dwie pozycje - granatnik i kusza. Z pewnością przydadzą się wam nie raz. Strzelby natomiast przypominają shotguny. Przypominają ponieważ kompletnie brakuje im mocy. Jeśli ktoś przyzwyczaił się, że swoją "pompą" musi strzelić jedynie raz, w wyjątkowych sytuacjach dwa razy by zabić, to tutaj bardzo mocno się rozczaruje.  Fajne rozwiązanie jakim jest zastąpienie typowych nabojów, pociskami energetycznymi gdzieś niknie w obliczu tak niskiej efektywności. Szkoda.

Karabiny snajperskie to coś na co osobiście bardzo mocno liczyłem. Od pierwszej części Call of Duty grałem nimi setki tysięcy razy. Równie długo, nie wiedzieć czemu, twórcy starają się je ograniczyć i uprzykrzyć używanie tzw. quick scope'ów. W Advanced Warfare znajdziemy cztery snajperki, z czego tylko jedna jako tako pełni swoją rolę. W dodatku trzeba się ostro napocić aby zdjąć kogoś jednym strzałem. To bardzo dziwne, że w tak futurystycznej odsłonie i tak dalekiej przyszłości nikt nie pomyślał o tym, żeby ulepszyć naboje w karabinie snajperskim. Tak czy inaczej, gdy nadejdzie część w której tej broni zabraknie, dla mnie będzie oznaczało to koniec Call of Duty.

Jeśli chodzi o broń ciężką to tak długo jak gram tylko raz widziałem jak ktoś odważył się ją użyć, chyba przez pomyłkę. Dynamiczność rozgrywki w tej części niemal eliminuje możliwość grania "czymś większym".  Wyposażenie innych graczy doskonale pokazuje, że z pistoletów maszynowych i karabinów szturmowych wybierane są stałe, trzy pozycje, ponieważ reszta jest zwyczajnie niewygodna i mało grywalna. Szkoda, że ten, jeden z najważniejszych aspektów gier FPS został zaniedbany.


Mapy

Pierwszy raz w historii tej serii gier, po tak długim czasie spędzonym online nie podzieliłem map na te lepsze i na te gorsze. To co prawda, zależy od gustu i upodobań, ale każda z nich ma w sobie "to coś". Oczywiste jest, że dostosowane zostały do naszych nowych umiejętności i miejsca, które normalnie byłyby niedostępne, teraz są na wyciągnięcie ręki. Możliwość bardzo szybkiego przemieszczania się dzięki egzo-ruchom sprawiła, że nawet te trochę większe areny nie są zbyt uciążliwe i łatwe jest dotarcie z jednego końca na drugi. Trzeba przyznać, że twórcy w tej kwestii stanęli na wysokości zadania i mapy są doskonale zaprojektowane.Co prawda należy poświęcić mnóstwo czasu na dokładną ich analizę i poznanie wszystkich zakamarków, ale to tak naprawdę działa na plus, ponieważ cały czas coś potrafi nas zaskoczyć.

Szkoda, że tak mocno ograniczona została możliwość wpływania na otoczenie. Prócz wybijania szyb i zabawy z piłką niewiele tutaj możemy zdziałać. Mając do dyspozycji egzoszkielet dzięki któremu teoretycznie jesteśmy w stanie sami podnieść samochód, bezproblemowe powinno być roztrzaskanie na wiór drewnianej palety. Powinno...

Jedyna rzecz, która bardzo mocno irytuje, na szczęście tylko na początku to "niewidzialne bariery". O ile same granice map są widoczne i dobrze rozwiązane o tyle niektóre miejsca są niedostępne, ot tak, niewiedzieć dlaczego. Napis "poza mapą" potrafi pojawić się w naprawdę absurdalnych miejscach. Łatwo się jednak do tego przyzwyczaić i po jakimś czasie można zapamiętać do jakich miejsc doskoczymy, a do jakich nie.

Rozgrywka

Sledgehammer Games na szczęście nie zdecydowało się na zbyt dużą rewolucję w trybach gier. Nowy "Uplink", przypominający koszykówkę na polu minowym i "Impet", który jest hybrydą "dominacji" i "umocnionego punktu" rewolucji nie zrobią i chyba na dłużej w serii nie zagoszczą.Ciężko zresztą w tej kwestii wymyślić coś nowego i oryginalnego. Są też tryby pozbawione egzo-zabawek, dla osób, którym nie do końca się to podoba. Jeśli jednak chcielibyście spróbować w nie zagrać, to uprzedzam, że bardzo ciężko będzie się wam przestawić na walkę "przyziemną".

Sama rozgrywka jest niesamowicie szybka i nieprzewidywalna. Nigdy nie wiadomo skąd wyskoczy na ciebie przeciwnik i co zrobi w powietrzu. A zrobić może niemal wszystko. To natomiast powoduje, że zabicie takiego delikwenta jest mocno utrudnione. Mimo tego całego dynamizmu, gwarantuje wam, że spotkacie się z osobami, które za wszelką cenę będą próbowały popsuć wam grę swoim kamperstwem. Po godzinie grania stwierdziłem, że przy tym tempie jest to po prostu niemożliwe, ale szybko sprowadzono mnie na ziemię. Tak - nawet tutaj znajdzie się osoba, która przyczai się w ciemnym zaułku i przez 15 minut będzie czekała, aż ktoś pojawi się w zasięgu wzroku, aby bohatersko strzelić w plecy. Szkoda, że takich graczy nie banuje się równie stanowczo jak cziterów.

W advanced warfare po raz kolejny mamy możliwość wbijania prestiżu i odblokowywania kamuflaży.  Po dotarciu na ostatni poziom z chęcią zabrałbym się za zaliczanie wyzwań dla każdej broni, jednak tym razem chyba sobie daruję. Tak jak wspomniałem wcześniej, o ile w Black Ops 2 można było to zrobić, o tyle tutaj większość pukawek jest mierna i granie nimi byłoby prawdziwą męczarnią. Tak czy inaczej, cieszę się, że powrócono do tego systemu. Osobiście sprawia mi to dużo frajdy i z pewnością urozmaica rozgrywkę.

Co jakiś czas otrzymujemy tzw. zrzuty zaopatrzenia, które uzupełniają naszą zbrojownie m.in w podrasowane pukawki czy części garderoby. A jeżeli coś z tych "podarunków" nam nie przypasuje, to większość z nich posiada możliwość wymiany na punkty doświadczenia. Pomysł jak najbardziej dobry, jednak chyba trochę niedopieszczony.

Bardzo dobrym pomysłem jest możliwość ulepszenia serii punktów. Każda z nich ma swoje dodatkowe opcje, które możemy sobie włączyć. Jedynym wymogiem jest po prostu większy próg punktowy do uzbierania. Przy wyborze mamy więc twardy orzech do zgryzienia czy ulepszyć sobie gorszą serie punktów o jakiś ciekawy bajer, czy po prostu wybrać coś "droższego".


Futurystycznie i dobrze, ale wystarczy. Kilka słów podsumowania.

Zaraz po premierze Advanced Warfare pojawiły się głosy od samych twórców, że myślą nad przywróceniem serii w czasy II wojny światowej. Gracze domagają się tego od dawna i według mnie jest to bardzo dobry pomysł, ale nierealny z jednego banalnego powodu - multiplayer. Nie ma możliwości osadzenia trybu dla jednego gracza i trybu wieloosobowego w dwóch różnych światach. Poza tym, Sledgehammer Games zaczęło coś co bardzo trudno będzie cofnąć, niestety. Dziwnie byłoby zapomnieć o egzoszkieletach i udawać, że nigdy tego nie było. Z drugiej jednak strony serię Call of Duty tworzą już trzy studia, które dostały wolną rękę i które teoretycznie stworzyć mogą trzy zupełnie inne historie.

Problem z tym uniwersum jest taki, że tak naprawdę nie ma już silnej konkurencji. Początkowa rywalizacja z Medal of Honor i późniejsza z Battlefieldem to przeszłość. Między innymi z tego powodu każdego roku miliony graczy przewija się przez tryb wieloosobowy, a dziesiątki tysięcy z nich gra systematycznie.

Advanced Warfare w trybie wieloosobowym to z pewnością bardzo udana produkcja. Dobre rozwiązania, ciekawa i dynamiczna rozgrywka, idealnie wykreowane areny i ogromna nieprzewidywalność. Wszystko przeplatane jest drobnymi błędami, które (prócz strasznych broni) nie przeszkadzają w rozgrywce, a chwilami nawet ją upiększają. Jeszcze przed premierą myślałem, że ta recenzja będzie czystą formalnością. Że będę wychwalał ją pod niebiosa i nie dam powiedzieć złego słowa. Rzeczywistość jednak trochę skorygowała to podejście. Czy się rozczarowałem? Nie, absolutnie nie. Z pewnością będę ją molestował jeszcze długo, ale jednocześnie chciałbym, aby przyszłoroczne Call of Duty powróciło do korzeni. Dobra, może nie do korzeni, ale przynajmniej do "normalności". Było fajnie - poskakaliśmy sobie, pobawiliśmy się futurystycznymi zabawkami, ale już starczy. Advanced Warfare dobiegło do granicy, która dla mnie jest nieprzekraczalna. Odrobina więcej science-fiction spowoduje, że poważnie zastanowię się nad kupnem kolejnej części.

Mapy - 9,5/10
Arsenał - 4/10
Wygląd - 8,5/10
Grywalność - 8/10
Ocena ogólna: 7,5/10

~SpY Gaming

facebook.com/SpYGaminGPL


SpY
18 listopada 2014 - 11:50