Nowa gra studia DICE urzeczywistniła sny z dzieciństwa o wzięciu udziału w bitwie na Hoth, towarzyszące oglądaniu dziesiątki razy Imperium Kontratakuje z wymęczonej do granic możliwości kasety VHS. To produkcja pięknie wykonana, grywalna i bardzo dobrze przemyślana, niestety także pod względem sprzedażowym…
Rynek gier przeżywa wzloty i upadki. Tak było, jest i będzie. Obecny czas jest okresem upadku gdy zachłanni wydawcy starają się wycisnąć z każdego tytułu jak najwięcej pieniędzy. W ten oto sposób kuszą nas i mamią przekolorowanymi zwiastunami. Nie mającymi w gruncie rzeczy wiele wspólnego z finalnym produktem. Masą zawartości DLC, która zostaje wycięta, bądź zablokowana w podstawowej wersji gry. Czy ogólnym niedopracowaniem produktu.
Jeszcze kilka lat temu byłem święcie przekonany, że zakup platformówki na konsolę w dniu premiery jest wyrzuceniem pieniędzy w błoto. Takie produkcje miały fatalny stosunek czasu zabawy do ceny i choć oferowały wysoką jakość, to często nie wystarczyły nawet na tydzień. Tym samym wyglądały dużo mniej atrakcyjnie dla przeciętnego polskiego konsumenta niż dowolny jRPG, wyścigówka, sportówka lub gra TPP. Dopiero spotkanie po latach z Crashem Bandicootem przekonało mnie, jak bardzo się myliłem.
Kiedyś gry były dużo tańsze. Właściwie każdą premierową produkcję można było kupić za stówkę. Nie przypominam sobie produkcji, które przekroczyłyby tą granice. Niestety czasy się zmieniły, a gry zdrożały. Teraz na grę AAA trzeba przeznaczyć co najmniej 120zł. Nic więc dziwnego, że gracze przeliczają wydane pieniądze na czas spędzony przy zabawie. Sprawdźmy zatem jak to wygląda na moim przykładzie (ceny i godziny zaokrąglam dla prostoty liczenia).
Posiadaczy iPhone’ów i iPadów spotkała nie lada gratka. Rockstar obniżył cenę swojej genialnej produkcji z Nintendo DS i PlayStation Portable, GTA: Chinatown Wars do niecałych trzech dolarów.