Kiedyś gry były dużo tańsze. Właściwie każdą premierową produkcję można było kupić za stówkę. Nie przypominam sobie produkcji, które przekroczyłyby tą granice. Niestety czasy się zmieniły, a gry zdrożały. Teraz na grę AAA trzeba przeznaczyć co najmniej 120zł. Nic więc dziwnego, że gracze przeliczają wydane pieniądze na czas spędzony przy zabawie. Sprawdźmy zatem jak to wygląda na moim przykładzie (ceny i godziny zaokrąglam dla prostoty liczenia).
League of Legends
Liczba godzin: 1200h
Cena: 0zł (no dobra, na skórki wydałem sporo kasy) 100zł
1200/100=12
(12*60=720)
A więc
720min (12h) rozgrywki LoL-a kosztowało mnie zaledwie 1zł
God of War (seria)
Liczba godzin: 120h
Cena: 800zł
120/800=0,15
(0,15*60=9)
Za złotówkę mogę grać tylko 9min
Left 4 dead 2
Liczba godzin: 280
Cena: 100zł
280/100=2,8
(2,8*60=168min)
Za 1zł mogłem grać blisko 168min
Widać gołym okiem, która gra ma najbardziej opłacalny stosunek, a która niezbyt. Na pewno? Nie dla mnie. Uważam, że nie da się tego porównać w uczciwy sposób. Każda gra ma sposób na siebie, nie koniecznie zmuszając gracza na przesiadywanie długich godzin. Zestawmy serię God of War z Lol-em. Na pierwszą z nich wydałem 8 razy więcej pieniędzy niż na produkcję Riot Games. Czy uważam to za kiepski zakup? Wręcz przeciwnie. Dla mnie to jedna z najlepszych gier w jakie przyszło mi grać. Nie żałuje absolutnie żadnej złotówki wydaną na tę grę. Paradoksalnie kwoty wydanej na League of Legends czasem żałuje, głównie przez nietrafiony zakup skórki, z której nie byłem specjalnie zadowolony.
Jak już napisałem, paradoksalnie przygoda Kratosa były bardziej opłacalnym zakupem. Wciągnął mnie ten grecki klimat, niezwykle brutalny, acz satysfakcjonujący system walki oraz charakterystyczny bohater, który choć wydaje się bezduszny, w głębi serca ma poczucie odpowiedzialności. Tak samo nie zapomnę podanego powyżej L4D2, który pokazał mi jak powinno tworzyć się gry z trybem kooperacji. A gdy przestanę grać w LoL-a co zapamiętam? Że była to gra, przy której spędziłem najwięcej czasu podczas swojej growej historii oraz niezbyt przyjemną społeczność. To wszystko
Jest jeszcze jeden przykład, o którym nie wspomniałem. Chodzi mi o produkcje, które mają coś więcej do zaoferowania niż sam gameplay. Mam na myśli tu takie gry jak Journey, Datura czy Flower. To nie tylko gra, ale również przeżycie, które zapada głęboko w pamięć, nie przez dynamiczną akcję czy ładne widoki, tylko w wyniku panującej w niej atmosfery i treści, które chcieli przekazać nam twórcy. Czegoś takiego nie sposób porównać do bardziej konwencjonalnych gier, a już na pewno nie da się o tym zapomnieć.
Choć gier wychodzi cała masa i każda zajmuję inną półkę cenową to nie da się ich tak po prostu porównać. Każda z nich przekazuje nam pewne emocje, frajdę, którą nie zawsze da się wycenić. To nie sport gdzie ułamki sekund zdecydują kto był lepszy. Tutaj ocena gry to kwestia bardzo indywidualna, więc nie kierowałbym się wyłącznie stosunkiem ceny do długości podczas wyboru gry. Może okazać się to bardzo mylne.