Bez Michaela Baya może być lepiej! - recenzja filmu Bumblebee
Pierwsze oceny Transformers: Ostatniego Rycerza zwiastują najgorszą część cyklu
Anthony Hopkins w obsadzie Transformers: The Last Knight
The Last Knight oficjalnym podtytułem piątej części Transformers
10 złych filmowych scen w sam raz na piątek trzynastego
Moje TOP 10 najlepszych filmowych eksplozji
Tranformers bez wielkich wybuchów, sprośnych dowcipów i idiotycznych bohaterów. Czy to w ogóle możliwe? Twórcy Bumblebee chcieli tym filmem (będącym spinoffem, a może...prequelem?) wyraźnie odciąć się od „dokonań” Michaela Baya. Efekt ich wysiłków jest tak bardzo inny od pozostałych odsłon, że zestawienie nowej przygody z poprzednikami może wprowadzić w osłupienie niejednego fana. Okazuje się, że coraz bardziej efekciarskie walki i sceny zagłady nie muszą być daniem głównym. W tej produkcji kluczowym pierwiastkiem jest ten najbardziej nam znany – ludzki.
Ale od początku – film wjeżdża sceną wojny na Cybertronie i robi to z klasą. Jest to dokładnie to, czego osoby wychowane na kultowych zabawkach oczekują, przede wszystkim pod względem wizualnym. Jest ładnie, ale nie efekciarsko. Roboty wyglądają świetnie, ale nie tak przekombinowanie jak w produkcjach Baya (miłe uszanowanie klasycznego wyglądu Optimusa!). Kolejne minuty dają namiastkę również tego, co będzie się działo dalej, a jest to...wyjątkowo spokojna narracja okraszona świetnymi efektami specjalnymi oraz bohaterami, których można po prostu polubić. Jeżeli w tym momencie z Bumblebee wyłania się Wam obraz kina rozrywkowego, wydestylowanego ze stylu Michaela Baya to jesteście baaardzo blisko. Sikających psów, skaczących po toalecie Chińczyków oraz wygłupiających się przed kamerą wielkich nazwisk nie stwierdzono.
Już w ten piątek na ekranach polskich kin zadebiutuje piąta odsłona reżyserowanego przez Michaela Baya cyklu Transformers. Film od środy dostępny jest natomiast w amerykańskich kinach, dzięki czemu sieć zalała fala recenzji najnowszego obrazu o odwiecznej walce dwóch grup potężnych robotów. Zaskoczenia większego nie ma – film nie przypadł do gustu krytykom, którzy niemal jednomyślnie uznali Ostatniego Rycerza mocno nieudanym.
Choć do premiery piątej części filmowej serii traktującej o odwiecznym konflikcie Autobotów i Decepticonów pozostał jeszcze ponad rok, zdecydowanie nie możemy narzekać na brak nowych wieści na jej temat. W ostatnich dniach dowiedzieliśmy, że do obsady Transformers: The Last Knight dołączył Anthony Hopkins, a reżyser Michael Bay ujawnił, że ważną rolę w historii odegra ponownie Bumblebee, który będzie hasać po ekranie w odświeżonej wersji (stworzonej na bazie tegorocznej odsłony Chevroleta Camaro).
Wytwórnia Paramount Pictures ujawniła za pośrednictwem oficjalnego konta marki Transformers na Instagramie, że piąta odsłona filmowej serii traktującego o odwiecznym konflikcie Autobotów i Decepticonów trafi do kin pod tytułem Transformers: The Last Knight. Przy okazji dowiedzieliśmy się, że zdjęcia do filmu wystartują w przyszłym miesiącu.
Niedługo zacznie się drugi w tym roku piątek trzynastego. Dzień ten kojarzy się z pechem, złą aurą, złośliwymi mocami. Jakiego pecha musieli mieć twórcy, których dzieła we fragmentach będę zaraz piętnował? Z kim zadarli, że los pozwolił im wypuścić na kinowe wody takie oto kreatury? Aby uczcić ten (wcale nie tak) wyjątkowy dzień, zapraszam na arcy-subiektywne zestawienie 10 złych, bardzo złych i trochę złych scen ze znanych filmów lub od znanych reżyserów. Bo to, że mało zdolni ludzie produkują potworki, nikogo nie dziwi. Ale gdy powinie się noga jakiemuś prymusowi, to wtedy robi się ciekawie.
Aby nie faworyzować tylko zdolnych albo nie wytykać palcami tylko nieudaczników, wymieszałem poniżej różne różności. Co powiecie na spędzenie kilkunastu minut w towarzystwie znanych twarzy radzących sobie z fatalnymi dialogami, efektami i reżyserią? Zapraszam i przepraszam.
Filmowa, kontrolowana eksplozja to rzecz fantastyczna i wspaniała. To przepiękna, niszcząca siła, która dodaje +7 do fajności każdego filmu i +28 do męskości każdego widza (niezależnie od płci). Wszyscy lubią wybuchy, nie ma się co oszukiwać. Dlatego też postanowiłem zgromadzić w tym tu oto wpisie 10 wybuchów (eksplozji, pierdzielnięć, kaboomów i łupsów), które z różnych względów uważam za najlepsze.
Wpis został zainspirowany niedawnym seansem arcy-durnego filmu o hackerze (Kod dostępu), który jednak może pochwalić się wyjątkowo pomysłową i efektowną eksplozją na samym początku. Mimo wszystko jednak udało mi się znaleźć lepsze. Kolejność bez znaczenia. Liczy się tylko duże BUM!