Urodziny - jedyny "Nasz" szczególny dzień, który każdy zwykł obchodzić na swój własny sposób. Jedni się bawią oraz wprowadzają do swojego organizmu różne bajeczne substancje, drudzy szukają azylu i świętego spokoju, a jeszcze inni, nie robią zupełnie nic konkretnego. Z resztą, jedno nie wyklucza drugiego (i trzeciego). W każdym razie, bez względu na to gdzie się jest i co się robi, czekamy…podświadomie czekamy, aż ktoś zadzwoni do nas i złoży nam życzenia. W momencie usłyszenia dźwięku oczekiwanego telefonu podchodzimy do niego ze spokojem, po czym udając zaskoczenie podnosimy słuchawkę a nasze uszy uraczone zostają urodzinową wiązanką życzeń. Wszystkiego oczywiście wysłuchujemy udając, że kompletnie nie spodziewaliśmy się tego od akurat dzwoniącej osoby. No i później to ciepłe uczucie, ta mała satysfakcja, że jednak poza rodziną ktoś o nas pamięta na tyle, żeby zadzwonić - toż to przecież pewien wyraz szacunku. Sytuacja brzmi znajomo nieprawdaż? Każdy z nas z pewnością odczuł to kiedyś na własnej skórze. Dlaczego o tym mówię? Otóż magia urodzinowych życzeń pryska jak bańka w dobie Internetu i przeróżnych portali społecznościowych.
Normalnie wtorek jest czasem, gdy zajmuję się debilną stroną muzyki. Lady Gaga, Gunther czy Bieber mają wtedy swój czas w moich tekstach, lecz tym razem, z uwagi na powagę czasu, postanowiłem krótko napisać o swoich planach na przyszłość i złożyć Wam, czytelnikom gameplay’a świąteczne życzenia.
Trochę ponad miesiąc temu, z okazji dnia dziecka, w mediach dość wyraźnie zaznaczyła swą obecność kampania społeczna pod hasłem "Zabawa zamiast zabawki". Idea bardzo mądra - dzieciom o wiele większą frajdę sprawi dzień z rodzicami niż kolejny transformer, zestaw lego czy inna barbie. Ale przywołało mi to na myśl jeszcze jedną rzecz, która sprawdza mi się od najwcześniejszego dzieciństwa i przenosi się na obecne czasy, kiedy jestem już dzieciakiem ponad trzydziestoletnim. Mianowicie: każda zabawa zyskuje dziesięciokrotnie na fajności, jeżeli mamy z kim ją dzielić. Wspaniała kolekcja resoraków zbiera kurz na półce, dopóki nie przyjdzie do nas kolega, z którym można je puszczać po dywanie. Tłuczenie o siebie ludzikami G.I. Joe znudzi się w pięć minut, jeżeli sami trzymamy oba ludziki. A najwspanialsza nawet gra wideo dostaje największych rumieńców, jeśli przeżywa się ją wspólnie.
Czekałem z tym "wpisem" do ostatniej chwili, w założeniu, że któryś z kolegów blogerów zamieści jakąś bardziej rozbudowaną rozkminę, jednak skoro dzień ma się już ku końcowi, wrzucam mój mikro-tekst. Życzę wszystkiego jak-najlepszego ojcom-graczom w dniu ich święta. By Wasze pociechy zawsze Was bawiły, rozumiały Wasze hobby, a najlepiej, by zechciały do niego dołączyć. Mnie do ojcostwa jeszcze daleka droga, jednak uważam, że tego typu okazje zasługują na jakieś swoje zaznaczenie. Ciekaw jestem, jak dzieci ojców-graczy postrzegają ulubioną rozrywkę swoich rodzicieli? Grają z Wami, czy mają inne zajęcia? Jednak jakby na to nie patrzyły, mam nadzieję, że pamiętały o tym wyjątkowym dniu.
P.S.: jaki tata poza Eli Vance'm Wam się kojarzy z ojców występujących w grach komputerowych? Chyba mam jakąś zaćmę, bo poza nim na tę chwilę przypomina mi się tylko ojciec Eliki z Prince of Persia (2008), ojciec Księcia z Piasków Czasu, Giovanni Auditore i Zeus z God of War...