Dawniej było prościej. Nie mówię, że lepiej. Ale na pewno łatwiej. Ludzie przez lata dążyli do tego, by mieć wybór, by nie być zmuszonym do „wybrania” jedynej dostępnej opcji. Obecnie wszystko, o czym pomyślimy ma jakąś alternatywę (i żeby tylko jedną) – tak samo jest z kupowaniem muzyki. Mamy dziś tysiące sklepów, aukcji i miejsc, gdzie możemy nabyć interesujący nas album. A gdzie, tak naprawdę, najlepiej kupować? Gdzie jest najtaniej, a gdzie najlepiej? Których miejsc lepiej unikać, a które odwiedzać najczęściej jak się da? Zapraszam na artykuł, gdzie spojrzę bliżej na możliwości zakupu płyty mieszkając w dużym polskim mieście.
Empik to w gruncie rzeczy jedna z najpopularniejszych sieci handlowych w Polsce. Trudno się temu dziwić, ten jakże wszechstronny sklep oferuje właściwie najbardziej pożądane przez nas multimedia. Mowa o książkach, grach, płytach muzycznych, filmach, a dochodzą do tego jeszcze przecież różnej maści zabawki, gadżety, dekoracje. Jednym słowem – wszystko, czego dusza zapragnie. To dobrze.
W polskiej branży(uwielbiam to słowo) mocno zahuczało z powodu cichego wejścia sieci Empik w obrót używanymi grami na konsole. Osobiście mam mieszane odczucia – z jednej strony fajnie, że ktoś „duży” chce się w tym babrać, z drugiej strony znając postawę Empiku co do gier na konsole można przyjąć za pewnik, że będzie sporo zabawnych sytuacji i wcale nie koniecznie to klientowi będzie do śmiechu. Szybko zwołane spontaniczne zebranie przedstawicieli 3 wrocławskich sklepów konsolowych i burza mózgów wspomagana czynnikiem chłodzącym z pianką na dwa palce rozwiała wątpliwości – w nas to nie uderzy. Do rzeczy.
Empik jaki jest – każdy widzi. Wiele osób psioczy: że ceny wysokie, że obsługa nie zawsze fachowa, że ciężko dostać niektóre pozycje. Jednak każdy chyba od czasu do czasu zawita do salonu tej sieci. Siłą tej marki jest przede wszystkim wszechobecność. Ot, taki nasz polski HMV, czający się na każdym rogu większego miasteczka. Graczy ucieszy, że„na górze” zapadły chyba decyzje, że Empik w niedługim czasie ma się stać także polskim GameStopem.
Każdy, kto choć raz w życiu dokonał upragnionego zakupu doskonale wie, że proces ten zawsze przebiega podobnie. Najpierw skrupulatnie zbieramy fundusze, wrzucamy je do skarbonki, ciułamy na koncie, odkładamy do skarpety lub chowamy do portfela. Gdy dysponujemy odpowiednimi zasobami gotówki bądź wirtualnych pieniędzy nadchodzi wreszcie moment by wybrać się na zakupy. Na pozór nie ma w tym żadnej filozofii. W czasach gospodarki rynkowej nie brakuje wszak ani centrów handlowych, ani małych specjalistycznych sklepików. Jeśli chcemy kupić grę sprawa jest banalnie prosta. Mamy do wyboru salony z multimediami, hipermarkety, aukcje, dystrybucję elektroniczną, sklepy internetowe i jeszcze kilka innych opcji. Co jednak, gdy zamierzamy nabyć produkt trudnodostępny? Co, gdy chcemy kupić książkę, której nie znajdziemy na półce w księgarni na rogu. Ba! Co jeśli nie znajdziemy jej nawet w największych sieciach, bo tytuł, nie ma polskiego dystrybutora i w związku z tym nigdy oficjalnie nie zagości w nadwiślańskim kraju? Czy skazani jesteśmy na oglądanie tych tytułów zza wystawowej szyby i zaspokajanie naszej ciekawości poprzez lekturę kolejnych recenzji w zagranicznych mediach? Odpowiem krótko – nie! Książki o grach da się kupić bez wydawania fortuny i zagranicznych wycieczek. Jak to zrobić? Dowiecie się tego z niniejszego tekstu.