W polskiej branży(uwielbiam to słowo) mocno zahuczało z powodu cichego wejścia sieci Empik w obrót używanymi grami na konsole. Osobiście mam mieszane odczucia – z jednej strony fajnie, że ktoś „duży” chce się w tym babrać, z drugiej strony znając postawę Empiku co do gier na konsole można przyjąć za pewnik, że będzie sporo zabawnych sytuacji i wcale nie koniecznie to klientowi będzie do śmiechu. Szybko zwołane spontaniczne zebranie przedstawicieli 3 wrocławskich sklepów konsolowych i burza mózgów wspomagana czynnikiem chłodzącym z pianką na dwa palce rozwiała wątpliwości – w nas to nie uderzy. Do rzeczy.
Po pierwsze nie ten target. Kto rozsądny chodzi kupować gry na konsole do Empiku? Nikt, chyba że 15 latek który dostał hajs na urodziny i jest dobra bragga przed kuplami z gimnazjum, bo 249zł wydaje na gierkę(elo, szacun na dzielni) wartą w najlepszym wypadku ¾ tej ceny. Poza tym są jeszcze zagubieni rodzice którzy wiedzą że kupili coś, co się nazywa konsola i na jakąś okazję najlepszy prezent na odwal się będzie „da pan gierkę na tego xboka i zapakuje ładnie”. Poza tym nikt, kto ma nieco więcej oleju w głowie nie zaprząta sobie empikiem głowy – wszyscy mają taniej, łącznie z sieciówkami hiper/elektromarketowymi. Oczywiście, czasami jakaś dobra okazja na empik.com się trafi, i nie mówię tutaj o błędzie który przeceniał wszystkie sprzęty na 49,90zł, ale mimo wszystko jest drogo. Klienci małych sklepów nie zaglądają do empiku i vice versa
Po drugie ceny. Nie wiem kto ustalał ceny skupu/sprzedaży, ale już wiem że gdy tylko używki ruszą na dobre, salony zatowarują się pod korek. 38zł za Infamous? Deal stulecia, bo gra w „normalnym” skupie stoi 20-25zł. Założę się, że na tej magicznej liście z wypisanymi tytułami które brać i za ile znajduje się znacznie więcej takich kwiatków i przez co bardziej przedsiębiorczych zawodników empik będzie traktowany jako punkt zrzutu nic nie wartych pozycji. Ceny używek do kupienia nie są aż tak złe jak gier nowych, ale ponownie – gdy spora część ludzi woli przejechać pół miasta komunikacją miejską, by wydać 10zł mniej na używkę, 20-30zł różnicy w stosunku do konkurencji będzie dla nich nie do przełknięcia.
Po trzecie brak „prawdziwych” wymian. Lwia część obrotu używkami to najzwyklejsze wymiany, typu 3za2 + dopłata, 2za1 itp. kombinacje. Im więcej gier wchodzi w rachubę, tym więcej można utargować, a stali klienci dostają preferencyjne ceny, prawie po kosztach. Tego w empiku zabraknie – ewidentny minus sklepu sterowanego centralnie. Touche.
Ogólnie rzecz biorąc – małe sklepy nie mają się czego obawiać. W związku z tym zakończyliśmy naszą dyskusję i oddaliśmy się degustacji kolejnych porcji żółtego napoju, oglądając jak pan Zyga mistrz polski w demo wygrywa wrocławski turniej Mortal Kombat odwalając niesmaczną kapustę Mileeną. Gloria Victis niekapuścianym.