Spostrzeżeń kilka starego shinka #3 - shinek - 27 maja 2011

Spostrzeżeń kilka starego shinka #3

W polskiej branży(uwielbiam to słowo) mocno zahuczało z powodu cichego wejścia sieci Empik w obrót używanymi grami na konsole. Osobiście mam mieszane odczucia – z jednej strony fajnie, że ktoś „duży” chce się w tym babrać, z drugiej strony znając postawę Empiku co do gier na konsole można przyjąć za pewnik, że będzie sporo zabawnych sytuacji i wcale nie koniecznie to klientowi będzie do śmiechu. Szybko zwołane spontaniczne zebranie przedstawicieli 3 wrocławskich sklepów konsolowych i burza mózgów wspomagana czynnikiem chłodzącym z pianką na dwa palce rozwiała wątpliwości – w nas to nie uderzy. Do rzeczy.

Mariola, gdzie są te używki?

Po pierwsze nie ten target. Kto rozsądny chodzi kupować gry na konsole do Empiku? Nikt, chyba że 15 latek który dostał hajs na urodziny i jest dobra bragga przed kuplami z gimnazjum, bo 249zł wydaje na gierkę(elo, szacun na dzielni) wartą w najlepszym wypadku ¾ tej ceny. Poza tym są jeszcze zagubieni rodzice którzy wiedzą że kupili coś, co się nazywa konsola i na jakąś okazję najlepszy prezent na odwal się będzie „da pan gierkę na tego xboka i zapakuje ładnie”. Poza tym nikt, kto ma nieco więcej oleju w głowie nie zaprząta sobie empikiem głowy – wszyscy mają taniej, łącznie z sieciówkami hiper/elektromarketowymi. Oczywiście, czasami jakaś dobra okazja na empik.com się trafi, i nie mówię tutaj o błędzie który przeceniał wszystkie sprzęty na 49,90zł, ale mimo wszystko jest drogo. Klienci małych sklepów nie zaglądają do empiku i vice versa

Po drugie ceny. Nie wiem kto ustalał ceny skupu/sprzedaży, ale już wiem że gdy tylko używki ruszą na dobre, salony zatowarują się pod korek. 38zł za Infamous? Deal stulecia, bo gra w „normalnym” skupie stoi 20-25zł. Założę się, że na tej magicznej liście z wypisanymi tytułami które brać i za ile znajduje się znacznie więcej takich kwiatków i przez co bardziej przedsiębiorczych zawodników empik będzie traktowany jako punkt zrzutu nic nie wartych pozycji. Ceny używek do kupienia nie są aż tak złe jak gier nowych, ale ponownie – gdy spora część ludzi woli przejechać pół miasta komunikacją miejską, by wydać 10zł mniej na używkę, 20-30zł różnicy w stosunku do konkurencji będzie dla nich nie do przełknięcia.

Po trzecie brak „prawdziwych” wymian. Lwia część obrotu używkami to najzwyklejsze wymiany, typu 3za2 + dopłata, 2za1 itp. kombinacje. Im więcej gier wchodzi w rachubę, tym więcej można utargować, a stali klienci dostają preferencyjne ceny, prawie po kosztach. Tego w empiku zabraknie – ewidentny minus sklepu sterowanego centralnie. Touche.

Ogólnie rzecz biorąc – małe sklepy nie mają się czego obawiać. W związku z tym zakończyliśmy naszą dyskusję i oddaliśmy się degustacji kolejnych porcji żółtego napoju, oglądając jak pan Zyga mistrz polski w demo wygrywa wrocławski turniej Mortal Kombat odwalając niesmaczną kapustę Mileeną. Gloria Victis niekapuścianym.

shinek
27 maja 2011 - 15:24