E3 zbliża się wielkimi krokami i znowu wszyscy żyjemy nadchodzącą imprezą, trzymając kciuki za wymarzone zapowiedzi, interesujące prezentacje i warte poświęconych godzin eventy poszczególnych firm. Wiele się w tej kwestii zmieniło w ciągu jednej dekady, bo dziesięć lat temu wydarzenie szukało swojej tożsamości i idealnego formatu, stanowiąc ledwie cień wcześniejszych, organizowanych z pompą targów. Zainteresowani powrotem do przeszłości? To zapraszam na pokład, będzie subiektywnie i wygodnie, bo powspominamy E3 2008…. w 15 tweetach.
Im dłużej gram w Watch Dogs, tym większą mam ochotę na powrót do GTA V. Jako że jednak nie mam pod ręką konsoli, z tęsknotą za Los Santos musiałem sobie radzić innymi sposobami - między innymi czytając o sekretach, które gracze przez spory już czas od premiery zdołali w grze odkryć. Przeklikując się przez fora dotarłem jednak do rzeczy potężnej. Gość mieszkający w Los Angeles postanowił udokumentować wszelkie podobieństwa miasta do Los Santos. Jak postanowił - tak zrobił. Zadbał nawet o fotografowanie obiektów z odpowiedniej perspektywy.
Szczerze powiedziawszy, zaniemówiłem. Podziwiajcie.
Przy okazji - nie jestem zwolennikiem pokazu slajdów, którego uskuteczniać trzeba w galerii, ale połowa grafik musiała się tam znaleźć z powodów praktycznych. Galeria i tak jest ogromna, więc jeśli odwiedzasz stronę mobilnie i nie masz pod ręką Wi-fi, lepiej uciekaj, zanim całość zdąży się wczytać ;)
Kiedy w październiku zeszłego roku doceniłem Grawitację słowami „Kto kocha kino efektowne, ten nie powinien zwlekać” nie sądziłem, że amerykańska akademia również podąży podobnym tropem i rozpieści Alfonso Cuarona 10 nominacjami, także w najważniejszych kategoriach. Jutro nad ranem przekonam się, czy mój osobisty faworyt zgarnie więcej niż 2 nagrody (umówmy się, że zdjęcia i efekty specjalne to czysta formalność).
Aby ukoić emocje postanowiłem podejść do wydarzeń w Kodak Theatre od trochę innej strony. I tak w mojej głowie zrodziło się 5 pytań, o których jeszcze kilka miesięcy temu nie pomyślałbym, że w ogóle będą aktualne.
Będąc w Santa Monica, na finałach drugiego sezonu League of Legends (która zrodziła m.in. obfitą relację), spotkałem swojego idola z dzieciństwa Jaretta Cale i jego brata Geoffa Lapaire. Pierwszy z wymienionych, znany szerzej jako Jeremy z PurePwnage, został ikoną graczy na całym świecie i internetowym celebrytą na wiele lat przed fenomenem YouTube’a. Nie przeprowadziłem z nim wywiadu w dosłownym znaczeniu tego słowa, ale dowiedziałem się wielu interesujących i frapujących fanów na całym świecie rzeczy.
Zastanawiałem się „co z tym zrobić?. Nie spreparuję przecież jego wypowiedzi, żeby ułożyły się w wywiad sensu stricte. Wiem, że również w Polsce PurePwnage jest/było popularne, głupio więc żeby taka wiedza poszła na zmarnowanie. Postanowiłem ułożyć więc FAQ, czyli krótko mówiąc odpowiedzieć na najczęściej zadawane pytania, dotyczące Jaretta, jego osoby i jego show. Jeżeli macie jakieś dodatkowe pytania, to zadawajcie je w komentarzach. Postaram się odpowiedzieć, w miarę swojej wiedzy i możliwości.
Na ten tytuł ostrzyłem sobie zęby od dawna i do zakupu nie zniechęciły mnie negatywne głosy na temat jakości rozgrywki dzieła Team Bondi. Skorzystałem przy okazji z promocji na Steamie, zainstalowałem i...jest ok. Naprawdę, bez fałszywego mrugnięcia mogę napisać, że L.A. Noire bardzo mi przypadło do gustu. Do ukończenia jeszcze daleka droga (wedle licznika, jestem gdzieś w 1/3 głównej fabuły), ale to co zobaczyłem w zupełności zaspokoiło moje oczekiwania.
O historii nie będę się rozpisywać bo gry nie przeszedłem. Skupię się natomiast na aspekcie krytyki ze strony graczy. Tytułowi zarzuca się przede wszystkim schematyczność, liniowość i mało rozwinięte opcje detektywistyczne. Ja mimo wszystko będę wstrzemięźliwy. Praca w wydziale zabójstw, czy też jako krawężnik najeżona jest właśnie monotonią. To co przez pierwsze miesiące wciąga, fascynuje, po latach staje się rutyną. L.A. Noire, celowo lub nie, oddaje ducha fuchy detektywa jak mało która gra wcześniej. Podkreśla to również wywiad ze Skipem Bauchmanem, byłym detektywem z Los Angeles, który w zawodzie pracował ponad 30 lat. Rozumiem jednak negatywne głosy, gdyż w miarę realistyczne ukazanie czynności faceta w krawacie i maczającego palce przy denatach może nie być porywające (i nie jest – kto by się tam chciał zadawać z trupami?).