Już niedługo dni staną się coraz krótsze a deszczowa aura, przesłoni mocno grzejące słońce. Będzie to doskonały czas na to, aby rozsiąść się wygodnie w fotelu z kubkiem gorącej herbaty w jednej dłoni i dobrym kryminałem w drugiej. W tej roli doskonale powinien sprawdzić się Klub Domino, dzieło może niewybitne, ale zapewniające sporą dawkę rozrywki.
Tekst jest mroczny nawet jak na moje standardy.
Postanowiłem obejrzeć The Fall (serial bardzo dobry i warty obejrzenia), który poleciła Klaudyna w swoim tekście. Po seansie pierwszego odcinka naszło mnie dziwne uczucie. Gdzieś to już widziałem, ale było to o wiele bardziej szalone i złowieszcze niż fikcja. Natrafiamy też na problem natury moralnej. Czy warto pisać o takich śmieciach, jak seryjni mordercy? Nikt nie pamięta imion ofiar ani nie wspomina z rozrzewnieniem leniwych niedzielnych południ, podczas których cieszyły się one z życia wraz ze swoją rodziną, zanim jakiś karaluch pozbawił ich wszystkiego. Fascynacja seryjnymi mordercami okazała się kolektywnym hobby dla wielu ludzi w przemyśle rozrywkowym, ale o tym kiedy indziej. Siła charakteru, obcość, pogarda dla zasad moralnych, to wszystko ładnie wpisuje się w ciekawy scenariusz, który można przemienić w lukratywne przedsięwzięcie. Wszyscy jednak taplamy się w moralnym relatywizmie czyż nie? Kogo na co dzień najdzie myśl, że wojna w Afganistanie i Iraku trwa ponad 10 lat, że nasz kraj wspiera ten konflikt naszymi podatkami, gdy Dick Cheney umiera ze śmiechu w egzotycznym plenerze na tarasie zrobionym z pieniędzy (polecam list). Nie mówiąc już o tanich produktach z Azji? Przeto chyba w taki sposób chciałem usprawiedliwić się, że poświęcę wpis seryjnemu mordercy przy którym Paul Spector jest tylko nieporadnym dzieckiem bez żadnej dyscypliny.
Zastanawialiście się kiedyś co skłania ludzi do popełnienia zbrodni? Interesuje was może świat handlu ludźmi? A może jesteście ciekawi jak od środka wygląda handel narkotykami? Na te i inne pytania postaram się odpowiedzieć w nowej serii tekstów, które przybliżą świat zbrodni z dwóch stron medalu - przestępców i policjantów. Jak się często okazuje, ci ostatni rzadko kiedy mają z prawem coś wspólnego. Każdy z wpisów oparty będzie na książce opisującej konkretny aspekt przestępczości lub walki z nią, tak więc osoba zainteresowana będzie mogła sięgnąć po więcej informacji. Nie chciałbym jednak aby była to zwyczajna recenzja, tak więc postaram się przedstawić najciekawsze fragmenty książki czy wnioski jakie stara się przekazać nam autor.
Dzisiaj przedstawię książkę, od której nazwę zaczerpnęła cała seria, a mianowicie „Na tropie zła: Raporty profilera”, autorstwa Axela Petermanna. Jest on analitykiem kryminalnym i pracownikiem niemieckiej policji od ponad 30 lat. W swojej karierze zajmował się tysiącami spraw, utworzył dziesiątki tysięcy profili sprawców i przyczynił się do złapania setek przestępców.
We Wrocławiu od wczoraj czuć, że idzie jesień. Jest szaro i ponuro, co jakiś czas pada deszcz. Typowo brytyjska aura sprzyja siedzeniu w domu. Nic tylko zaszyć się w pokoju i obejrzeć kolejny odcinek ulubionego serialu. Jeżeli macie ochotę na coś nowego, to ja z czystym sumieniem mogę polecić Broadchurch. Idealnie wpasowujący się w nastrój chłodniejszych sierpniowych dni brytyjski dramat to prawdziwy majstersztyk pod wieloma względami. Już sam jego pilot był dobry, a historia przedstawiona we wszystkich ośmiu epizodach stawia go w czołówce moich ulubionych cykli telewizyjnych.