Ta recenzja ciąży na mnie już od jakiś dwóch tygodni i ciągle nie potrafię jej napisać. Dlaczego? Po prostu gra, która jest jej przedmiotem załamała mnie. Genialny wprost pomysł, bazujący na odrobinę rozwiniętym temacie. Dostaliśmy rzadko spotykany klimat quasipostapokaliptyczny, gdzie można było zrobić wiele. A otrzymaliśmy niedokończoną, smutną grę z ceną jak za triple A. Przejdźmy więc do recenzji Technomancera, gdzie po kolei wytłumaczę Wam, co poszło nie tak.
Skoro już zostało tylko kilka dni do najlepszych świąt w roku, na dworze wciąż nie ma śniegu, a w mieszkaniu jeszcze nie pachnie choinką, trzeba inaczej wprawić się w świąteczny nastrój. Najlepsze rozwiązanie dla mnie? Lista rzeczy, które są idealnymi prezentami dla mnie.
Kończy się pewna epoka w dziejach komputerowej rozrywki, a wraz z nią powoli lecz stanowczo odchodzą w niebyt gry pudełkowe. Kto by pomyślał, że tak szybko? Mimo to jeszcze wiele wody w Wiśle upłynie, nim całkowicie zrezygnujemy z fizycznych nośników. Tak czy inaczej pewnym ukłonem dla „wyznawców pudełkowej religii” były Giermasze największego niegdyś wydawcy na polskim rynku, CD-Projekt. I nie chodzi mi tu o sam fakt dostania zalegających w magazynie gier w okazyjnych cenach. Chodzi o samą ideę i ciekawie spędzony czas.
CD-Projekt, firma, którą zna każdy polski gracz, kojarzona zazwyczaj w bardzo pozytywnie tonie. Wydali setki, jeśli nie tysiące tytułów i to wydali nie byle jak. Złote czasy edycji pudełkowych, jeszcze do niedawna, zaszczyciły nas pięknymi, bogatymi wydaniami gier, które z dumą stawiałem na półce. RPG z obszernymi poradnikami, pudełka zbiorcze, making-off i sountracki – to wszystko było w edycjach premierowych, po normalnej, premierowej cenie (często nie przekraczała 99 zł), a dziś niektóre edycje „kolekcjonerskie” mogłyby pozazdrościć takiej zawartości… że o cenie nie wspomnę. Te czasy jednak bezpowrotnie mijają, pewna epoka zdaje się odchodzić w niebyt. I widać to na przykładzie CD-Projektu, który w ostatnich latach również zdaje się zanikać. Choć czy to właściwe słowo? Coś jest jednak z tą firmą nie tak. Tylko co?