Gdy młody chłopak spotyka dawną koleżankę, z którą łączyły go pierwsze pocałunki, szybko postanawia sprawdzić jak daleko mogą się razem posunąć w obecnym wieku. Zasłona pruderii pęka w całej rozciągłości. Nieśmiała propozycja przeradza się w namiętne, ogniste zbliżenie.
Dziwne rzeczy dzieją się w świecie gier wideo. Świąteczny komiks, zdradzający orientację seksualną jednej z bohaterek Overwatch, spotkał się z niezrozumiałą, potężną falą nienawiści wśród odbiorców. Z drugiej strony, dziennikarz New York Times stwierdza, że nie pozwoli córce zagrać w Super Mario Run na iOS, bo to seksistowska gra. Czy mi się wydaje, czy graczom zaczyna się przewracać w głowach?
Często słyszy się o przedmiotowym ukazywaniu postaci kobiecych w grach, o nadmiernej seksualizacji, zbyt skąpych mundurach itp., a damskie wersje „pełnych” zbroi z gier MMO są tak często przypominane, że już nawet żarty o nich przestały bawić. Zanim przejdziemy do rozmyślań nad samymi postaciami w grach, może warto przyjrzeć się ich okładkom? Zastanawialiście się kiedyś, czemu tak często bohaterka musi pozować tyłem do „kamery”?
Prawie 83 procent osób, które wzięły udział w ankiecie pod tekstem o kobiecym sporcie w grach zaznaczyło odpowiedź, że interesuje ich tylko siatkówka plażowa w wykonaniu hojnie obdarzonych, zgrabnych i pociągających wirtualnych zawodniczek. Czyli coś w stylu Xtreme Beach Volleyball, które zrobiło kilka lat temu furorę w gronie męskiej publiczności na Xboxie.
Zakładam, że spora część ankietowanych mogła tak odpowiedzieć dla żartu, a duża grupa osób, którą interesowałoby inne ujęcie żeńskiego sportu, mogła w ogóle nie trafić na ten artykuł i nie wziąć udziału w głosowaniu. Nie można więc tych wyników uznać za reprezentatywne. Temat „gracza-świntucha” aż pcha się jednak w tej sytuacji na pierwszy plan.