Tracer lesbijka i seksistowski Mario – świat graczy zwariował - Antares - 24 grudnia 2016

Tracer lesbijka i seksistowski Mario – świat graczy zwariował

Społeczność tworzy takie fanarty, a ma pretensję o świąteczny komiks Blizzarda

Dziwne rzeczy dzieją się w świecie gier wideo. Świąteczny komiks, zdradzający orientację seksualną jednej z bohaterek Overwatch, spotkał się z niezrozumiałą, potężną falą nienawiści wśród odbiorców. Z drugiej strony, dziennikarz New York Times stwierdza, że nie pozwoli córce zagrać w Super Mario Run na iOS, bo to seksistowska gra. Czy mi się wydaje, czy graczom zaczyna się przewracać w głowach?

Wiosną pisałem na blogu, że doprowadzona do absurdu poprawność polityczna będzie zniekształcać gry wideo. W całkiem słusznej z założenia walce o równość wszystkich ludzi, dochodzi bowiem przez to do przekoloryzowania rzeczywistości. W efekcie mamy przez to choćby czarnoskórych żołnierzy na frontach europejskich pierwszej wojny światowej w Battlefield 1. Trochę przesada, ale nie przeszkadzało mi to w czerpaniu przyjemności z rozgrywki. Podobnie jak absolutnie nie przeszkadzała mi homoseksualna symbolika w San Francisco w Watch Dogs 2, o czym pisałem w recenzji.

Niektórzy traktują jednak sprawę bardzo poważnie. Moja ulubiona gra 2016 roku, czyli Overwatch, doczekała się wielkiej i zaangażowanej społeczności. Nic więc dziwnego, że Blizzard ciągle rozwija swoje uniwersum, publikując kolejne filmy animowane i komiksy. Świąteczna odsłona spotkała się jednak z internetową „gównoburzą”, ponieważ okazało się, że najbardziej rozpoznawalna bohaterka gry, czyli Tracer (w Polsce znana jako Smuga) jest lesbijką, bądź osobą biseksualną – w jednym z kadrów całuje się po prostu z dziewczyną. Tak niepozorna sprawa spotkała się potężną, nienaturalną wręcz falą histerycznej krytyki.

Gracze pisali m.in. o zrujnowaniu wizerunku ich ulubionej postaci i o nachalnej homoseksualnej propagandzie. Co ciekawe, wśród tysięcy fanartów powstających wokół Overwatch (fani gry są pod tym względem bardzo płodni, także pod względem tworzonych obrazków erotycznych) nie brakowało również takich, które przedstawiały bohaterki jako lesbijki. I nikomu to wtedy nie przeszkadzało. Najzabawniejsze są jednak komentarze graczy piszących o „utracie nadziei” – wiecie, coś w stylu podkochiwania się w koleżance ze szkoły, która okazuje się preferować dziewczyny. Mam wrażenie, że niektórzy zapomnieli, że to tylko bohaterka gry. Sam uważam, ze Blizzard bardzo dojrzale potraktował temat - bohaterowie Overwatch są bardzo ludzcy i różnorodni. W grze mamy osoby o różnej narodowości i kolorze skóry, umiejętnościach oraz odmiennej budowie ciała. Od seksownej nastolatki w obcisłym kombinezionie, po nieco zaokrągloną okularnicę, która nadal pozostaje atrakcyjną kobietą. Tym bardziej jestem zażenowany tą falą nienawiści skierowaną w stronę twórców gry.

Mario? Okropna rzecz. Nie dałbym w to zagrać dziecku.

Po drugiej stronie barykady mamy natomiast niezrównoważonych bojowników o poprawność polityczną. Dołączył do nich Chris Suellentrop, jeden z dziennikarzy New York Times, który tak pisał o nowym hicie Nintendo dostępnym na iOS, czyli Super Mario Run:

„Unfortunately, despite Nintendo’s history and reputation, Super Mario Run is not a family-friendly game — or at least not one my wife and I will be letting our 6-year-old daughter play. The game is rife with stale, retrograde gender stereotypes — elements that were perhaps expected in 1985, when the first Super Mario Bros. was released in the United States, but that today are just embarrassing.”

Mario. Ta sympatyczna, pozbawiona przemocy gra od firmy z tradycjami, której produkcje można polecić w ciemno dzieciom w każdym wieku. Wąsaty bohater, na którym wychowały się pokolenia graczy. A teraz obrzydliwy seksista. Dlaczego? Postaram się przedstawić sposób myślenia autora w punktach:

  • Mario ratuje księżniczkę Peach z opresji – źle, bo utrwala stereotypy, że kobiety są słabe
  • Księżniczka zaprasza Mario na upieczony przez siebie tort, zanim zostaje porwana – znowu stereotypy
  • W grze można odblokować Peach jako grywalną postać – hurr durr, przedmiotowe traktowanie kobiet!

Wiecie co jest najlepsze? To, że Nintendo to ostatnia firma, której można zarzucić niepoprawność. W potężnej bibliotece gier z Mario mieliśmy wiele produkcji, w których wcielaliśmy się w Peach. Nie raz to właśnie niepozorna księżniczka ratowała z opresji słynnego wąsatego hydraulika. Dziennikarz z New York Times oczywiście o tym nie wie, bo jest po prostu ignorantem. Polecam przeczytać cały artykuł i zawarte pod nim komentarze – pojawia się oczywiście wątek polityczny i zwycięstwo Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich. Ja mam tylko jedno życzenie – żeby twórcy nadal robili fajne gry, zgodnie z własną wizją artystyczną i potrzebami graczy. Bez uginania się pod naciskami którejkolwiek ze stron ideologicznego konfliktu.

Antares
24 grudnia 2016 - 23:56