Od kilku lat Żołnierze kosmosu czy jak kto woli Starship Troopers powracają do łask. Mieliśmy kilka solidnych produkcji na bazie tego IP, a także pewną strzelankę, która przypomina mocno o tym uniwersum. Teraz nadchodzi pora kolejnej gry o rozwalaniu kosmicznych robali. Czy Starship Troopers: Extermination to kolejna perełka?
Sporo narzekam na gry wideo i tęsknię za dawnymi czasami, które wspominam z gigantyczną nostalgią. Jednak prawda jest taka, że nie jest źle. Mamy dostęp do klasyków i cudownych produkcji z dawnych lat, sporo fajnych nowych gier i niekończące się pokłady mniejszych produkcji, gdzie jest tona perełek i fajnych produkcji. Czy jedna z nich jest strzelanka Exophobia?
Jestem dzieckiem epoki VHS. Jednym z najmocniejszych wspomnień z mojego dzieciństwa są podróże do mojego wujka i cioci, którzy mieszkali pod Wrocławiem. Wujek miał całą kolekcję kiepskich filmów na VHS. Dosłownie całe dwie ściany kaset z klasykami takimi jak Amerykański Ninja czy Delta Force. Wspominam o tym głownie ze względu na to, że Crime Boss: Rockay City przypomniało mi oglądanie tych różnych filmów wątpliwej jakości. Może nie były one dobre i miały budżet wysokości mojego kieszonkowego, ale dawały sporo frajdy. Czy tak samo jest w wypadku Crime Boss: Rockay City?
Nie jestem specem od mody. Powiem nawet więcej. Jestem kompletnie nie w klimatach i do pokazów i modelingu jest mi tak daleko jak do słońca. Ostatnio dowiedziałem się nawet, że mój styl można określić mianem gimnazjum. Dlatego wiem, ze w świecie Fashion Police Squad na pewno zostałbym aresztowany.
Ostatni boom na retro strzelanki FPP cieszy mnie niezmiernie. Gatunek, na którym się wychowałem i który uwielbiam, na długi czas wyparował i został zastąpiony przez klony call of Duty czy strzelanki z DNA Halo. Od kilku lat jednak fani doomowców i klasycznych FPS mają w co grać. Czy Rule No.1 to jedna z tych naprawdę genialnych produkcji uderzających w klimaty retro?
Gry rytmiczna są nie dla mnie. Wynika to z tego, że mój słuch i poczucie rytmu są bardzo znikome. Dlatego produkcje liczące na dobre ucho z automatu stają się moim wrogiem i granie w nie jest bardziej męczące niż katowanie w elektryczne bierki pod wodą. Jednak na mojej kupce wstydu znalazłem rytmiczną grę FPS. Nie oparłem się ciekawości i odpaliłem BPM: Bullets Per Minute. Czy była to dobra decyzja?
W tym roku grałem w całkiem sporo nieudanych gier. Trafiło mi się trochę niewypałów, tandetnych projektów i cała masa asset flipów i innych form skoku na portfele graczy. Dopiero w grudniu trafiłem na najgorsze coś, co trudno dobrze opisać. Dlatego aż musiałem się wysilić i naskrobać kilka zdań o 41 Hours.
Powoli brzmię jak zdarta płyta, ale wszystko stare powraca. Ostatnio miałem okazję zagrać w sporo starszych gier, które ponownie zostały wydane na komputery i konsole. Legendarne tytuły wracają, niszowe produkcje mają okazję zabłysnąć drugi raz i dziwadełka próbują przebić się do większego grona odbiorców. Ciekawe, do której z tych grup należy Chasm: The Rift?
Cześć. Dziś będzie króciutko. W co gracie tym razem? Ostatnio pograłem trochę na swoim PC, który ni stąd, ni zowąd odżył sam z siebie po dwóch-trzech tygodniach przerwy, ale nie potrwało to zbyt długo. Wymiana zasilacza to mus, inaczej nic z tego chyba nie będzie.
Witajcie gracze. W co gracie tym razem? U mnie wszystko po staremu. Chciałem oczywiście kontynuować zabawę z FFXIV: Endwaker. Skończyła mi się jednak subskrypcja. Odnowię ją dopiero za kilka dni. Postanowiłem więc wrócić do tytułów, z którymi mam niedokończone sprawy. Wreszcie udało mi się ukończyć japońską powieść wizualną pt. Air.