Dziesięć lat w produkcji. Początkowo jako demake GTA3 na NES-a, potem jako gra o sporych ambicjach. Zbyt wielkich jak na dzieło jednego człowieka. I nareszcie doczekaliśmy się premiery tego 8-bitowego GTA. Jak przedstawiają się wrażenia po kilku godzinach gry?
"Gejming, jaki pamiętam" nie jest serią z punktu widzenia każdego gracza. To tylko krótki rzut okiem na to, co spędzało mi sen z powiek w przeszłości. Ale nie przeszłości, która ma stanowić 2 czy 3 lata wstecz. Myślimy o późnych latach 90' oraz początku nowego milenium. Na ten właśnie okres przypadały wydarzenia, które ukształtowały moją kulturę grania i rozumienia gier. Na tapetę rzucamy dziś coś bardzo oczywistego. Gra, a nawet seria gier, która chyba na dobre wpisała w kanon gier zabijanie, potem prostytucję i narkotyki, czyli Grand Theft Auto 2!
Czy zastanawialiście się kiedyś jak może wyglądać GTA 2 w trówymiarowym środowisku? Ja tak. Wiele razy próbowałem sobie taki widok wyobrazić i wielce ubolewałem nad tym, że nie jest mi dane ujrzeć go na ekranie mojego monitora. Jak się okazuje, kilku zapalonych modderów również poczuło taką potrzebę, a efekty ich działań możecie przetestować na własną rękę.
Niespełna 10 minut temu do sieci trafiły nowe screeny z GTA V. Motocrossy, tennis i skoki na spadochronie - hobby jak się patrzy!
Bezludna wyspa. To na niej walczyło o przetrwanie wielu filmowych i serialowych śmiałków. Jedni szukali sposobu, aby się z niej wydostać i podpalali znaleziony rum, inni tworzyli sobie przyjaciół z piłki do siatkówki. A co by się stało, gdyby na taką pozbawioną innych ludzi wyspę mieli trafić autorzy gameplaya i mogli zabrać ze sobą jedną konkretną grę? Czy lepszym wyborem byłaby w takiej sytuacji pozbawiona „zakończenia” gra sportowa lub klasyczna zręcznościówka, czy może jednak tytuł z fabułą, który w pewnym momencie kończą napisy końcowe?
Uwaga: tekst może zepsuć zabawę tym, którzy jeszcze nie grali w Red Dead Redemption. Spoiler Zone!
W końcu Rockstar, to znaczy jakość. Lecz nie pora jeszcze na nową misję. Mam ochotę trochę się powygłupiać. Wybieram lasso – najdoskonalsze narzędzie tortur, urokliwe jak szkło powiększające w rękach dziecka przy niewielkim mrowisku. Z przyzwoitości nie podam odczytów dystansu przeciągania liną nieszczęsnych mieszkańców stanu New Austin. Zabawa trwa dobrą chwilę, a kiedy w końcu zaczyna mi się nudzić, zmieniam temat próbując zestrzelić z głów kilka kapeluszy. Raz, dwa, za trzecim razem czyjaś głowa eksploduje fontanną cyfrowej krwi. To ich wina, za szybko uciekali. Może to nawet lepiej, rozpoczyna się nowa zabawa. Z odsieczą już biegną nieustępliwi strażnicy porządku. Właściwie skąd tu ich aż tyle? Dead Eye i autocelowanie dają mi ogromną przewagę. Kule świszczą wokół, a trup ściele się gęsto. Potrzebuję trochę mobilności, więc gwiżdżę na wierzchowca. Mustang zjawia się błyskawicznie w potrzebie - bardziej pokemon, niż symulowany zwierz. I znowu wyprowadzam w pole te żałosne nieodrajdy. Za moją głowę wyznaczają już sporą sumkę. To wszystko stanowi katartyczną przyjemność, ale pora już wracać do prawdziwej gry. Zgubiłem pościg - niedobrze. Wracam do miasta i wszczynam jeszcze jedną awanturę, tym razem zupełnie nie ruszając się z miejsca. Szeryfki w końcu zaczynają trafiać. Po chwili spoglądam na czerwono-czarny ekran śmierci, ładując ostatnio zapisany stan gry.
Rockstar Games – marka sama w sobie, swoisty znaczek jakości gier nowej generacji. Studio to zasłynęło przede wszystkim z serii GTA, w której to z każdą kolejną częścią oferowali nowe podejście do wymyślonego pomysłu na rozgrywkę. Otwarty, tętniący życiem świat z perspektywy TPP, w którym możemy swobodnie się przemieszczać, zmieniać pojazdy według własnego uznania i ranić wszystkich w połączeniu z przemyślaną fabułą i hollywoodzkimi cut-scenkami okazywał się zawsze strzałem w dziesiątkę. Nawet jeśli nie byli z tym pierwsi, okazali się najskuteczniejsi, czego dowodem jest nazywanie większości gier przedstawionych w ten sposób „klonami GTA”. Zaczęli na dobre od trzeciej części, pobawili się różnymi historiami o gangsterce w mieście, a po drodze zorientowali się, że można z powodzeniem na takim patencie zmieniać realia. Tak powstało Bully: Canis Canem Edit oraz Red Dead Redemption, czyli kolejno „GTA w szkole” i „GTA na Dzikim Zachodzie” – w obu przypadkach wyszło rewelacyjnie. Z jakimi jeszcze innymi realiami mogliby spróbować się zmierzyć?
Grand Theft Auto jest z nami od 15 lat! Przez ten czas twórcy, czyli Rockstar Games wydali kilka większych jak i mniejszych produkcji sygnowanych tą kontrowersyjną marką. Ja zajmę się jedynie pecetowymi wydaniami z tego względu, iż tylko je miałem okazję ukończyć, bądź odpowiednio się z nimi zapoznać. Powodem takiego stanu rzeczy jest brak innych platform do gier. Mimo to nie mam co narzekać, ponieważ na pececie ukazały się najważniejsze odsłony tej serii. Poniżej przedstawię te, które osobiście poznałem, a na koniec niniejszego artykułu wybiorę ulubione przygody w otwartym i niezwykle krwawym świecie przestępczym. Jesteście na to gotowi? Ja tak!
W sieci znajdziemy praktycznie wszystko - znajdzie się też coś ciekawego dla pasjonatów gier wideo. Oglądacie gameplaye? Podobają się Wam trailery? Lubicie wideorecenzje? Jeśli odpowiedź jest twierdząca to bądźcie świadomi tego, iż nie znajdziecie tu żadnego z tych materiałów - Znalezisko z sieci to coś znacznie ciekawszego.
The Saboteur to bardzo zręczne wymieszanie charakterystycznych elementów z kilku gier. Najbardziej zauważalnymi są cechy pochodzące z serii Grand Theft Auto oraz Assassin’s Creed. Jak to mówią: jeśli uczyć się, to od najlepszych. Tak oto Sabotażysta idzie w myśl tej zasady. Dopowiedzmy – bardzo zręcznie!
Jak wiele studiów stara się na siłę wsadzić rozwiązania z innych tytułów, wiemy i wygląda to szkaradnie. W dziele Pandemic Studios czuć ogrom otwartego świata, widać kocie ruchy bohatera podczas wspinania się na dachy kamienic, mechanizmy tak dobrze znane. Fach w rękach deweloperów sprawił, że z przyjemnością gra się w ich produkt, nie bacząc na to, z jakich gier zaczerpnęli inspirację!