Wyobrażam sobie trawiaste zbocza gór skąpane w porannej mgle. Z mgły wyłaniają się niewielkie drewniane chatki, usytułowane nie nazbyt blisko siebie. Wydeptane w trawie ścieżki prowadzą od domu do domku. Gdzieniegdzie wyrasta samotne drzewo. W to miejsce nie dotrze się samochodem, trzeba wspiąć się o własnych siłach. Tak właśnie wyobrażam sobie Žítkovą – miejsce w Białych Karpatach, na pograniczu Moraw i Słowacji, w którym można spotkać ostatnie kobiety, zajmujące się bogowaniem. To tam właśnie rozgrywa się akcja powieści Kateřiny Tučkovej - Boginie z Žítkovej.