Puyo Puyo Champions - Danteveli - 14 maja 2019

Puyo Puyo Champions

Od jakiegoś czasu panuje moda na eSport. Co druga gra na rynku ma ambicje stania się kolejnym tytułem, który zdominuje rozgrywkę online. Ma to sens w końcu turnieje, tysiące godzin streamów to dobra reklama danego produktu, która zapewnia mu dłuższą żywotność. W większości wypadków plany podboju eSportu kończą się fiaskiem i dany tytuł zostaje zapomniany zanim ktoś zdąży wymówić na głos jego nazwę trzy razy. Każdy jednak próbuje swoich sił. Dlatego nie zdziwiło mnie specjalnie pojawienie się na rynku Puyo Puyo Champions. W końcu Switch może okazać się podatnym gruntem do wszelkiej maści eSportów. Tylko czy najnowsza gra o kolorowych żelkach ma szanse przyciągnąć do siebie graczy na dłużej?

Najnowsze Puyo Puyo skierowane jest głównie dla graczy pragnących toczyć pojedynki online. Nie oznacza to jednak, ze gra jest kompletnie pozbawiona trybów skierowanych dla pojedynczego gracza. W nasze ręce oddano możliwość pojedynkowania się z AI w dwóch wariantach rozgrywki dostępnych również online.

Pierwszym jest Puyo Puyo 2, czyli podstawowa wersja zabawy. Mamy tutaj swego rodzaju wariację na temat gier takich jak Tetris czy Dr. Mario. Z góry ekranu spadają kolorowe żelki. Naszym zadaniem jest łączenie kulek o tym samym kolorze w czwórki tak żeby zniknęły one z naszej planszy. Musimy jeszcze martwić się o przeciwnika, który stara się robić to samo co my. Wygra ten kto wytrwa dłużej. Żeby zabawa była ciekawsza to wykonywanie łańcuchów rozwalania żelków powoduje że na planszę wroga spadają szare odpady, czyli żelki które utrudniają łączenie kolorków. Kluczem do zwycięstwa wydaje się przygotowanie odpowiednio długiej kombinacji kolorów tak aby na pole przeciwnika wpadło naraz jak najwięcej odpadów.

Puyo Puyo Fever to z kolei niezwykle popularna wersja gry gdzie do zabawy dochodzi jeszcze dodatkowy aspekt. Produkowanie ciągów żelków powstrzymuje odpady od spadania na naszą planszę. Dodatkowo zdobywam tutaj punkty Fever, które pozwalają na odpalenie trybu Fever Time, gdzie rozwalamy konkretne układy żelków budując combo. Fever to bardziej skomplikowany i zakręcony wariant rozgrywki. Trochę szkoda że by cokolwiek z niego zrozumieć musiałem posiłkować się informacjami w internecie bo sama gra nie tłumaczy nam żadnego elementu. Nawet tego że rożne postacie mają przypisane do siebie konkretne typy łańcuchów. O ile Puyo Puyo 2 jest jeszcze do ogarnięcia dla osoby zielonej w temacie tak tutaj wiedza i umiejętności są niezbędne do tego by móc zawalczyć z AI, nie mówię już nic o żywych przeciwnikach.

Champions jest stworzone głównie pod rozgrywkę online. Dlatego nie ma tu zbyt wielu trybów dla pojedynczego gracza. Poza rundkami z AI mamy jeszcze bitwy dla 2 do 4 graczy i testy wytrzymałości. Zero samouczków czy kampanii. Nie ma więc sposobu by w łatwy i przyjemny sposób nauczyć się jak należy grac w ten tytuł. Teoretycznie możemy trenować z komputerem ustawionym na najniższym poziomie trudności, ale nie jest to idealne rozwiązanie. Zwłaszcza jeśli nie wiemy co mamy robić by wygrać lub jak należy budować combo niezbędne do pokonania rywala.

W przypadku rozgrywki online mamy mecze rankingowe i zwykłe starcia. Na ten moment w tytuł nie gra zbyt wiele osób i po kilkunastu meczykach możemy zauważyć, ze gramy z tymi samymi ludźmi. Gra stara się dopasować nas do graczy o tym samym poziomie doświadczenia, ale mam wrażenie że bez pewnej podstawowej wiedzy na temat rozgrywki i tego jak robić kombinacje nie ma co nawet próbować grac online. Zwłaszcza, że gracze w Japonii katują w ten tytuł już od jakiegoś czasu.

Największym problemem Puyo Puyo Champions jest to, że tytuł ten stworzono tylko i wyłącznie pod hardkorowych fanów serii. Nie byłoby w tym nic przerażającego gdyby nie fakt, że Puyo Puyo nie należy do bardzo rozpoznawalnych serii z wielką ilością fanów. Mamy więc tytuł, który odstraszy nowicjuszy co jest moim zdaniem kontr produktywne. Zwłaszcza w sytuacji, gdzie wielu graczy online gwarantuje dłuższą żywotność tytułu. Żeby pograć w Champions trzeba być fanem cyklu o słodkich żelkach. Inaczej nie będziemy wiedzieć o co w tej grze chodzi. Na dokładkę mało trybów dla pojedynczego gracza oznacza, ze trzeba być niezłym w te klocki. No chyba że nie przeszkadza nam przegrywanie starć z wyjadaczami, którzy potrafią rozwalić nas w kilkanaście sekund. To oczywiście spory problem dla żółtodzioba takiego jak ja. No bo mimo szczerych chęci nie byłem w stanie nauczyć grac się na tyle dobrze by wygrać jakikolwiek z meczy.

Jeśli chodzi o oprawę wizualną to Puyo Puyo Champions wypada naprawdę dobrze. Pogodne i miłe dla oka kolory połączone ze słodkim designem stworków i postaci sprawiają, że człowiek chce się uśmiechać. Podobnie jest z melodyjkami, które są po prostu fajne. Myślę nawet czy ta słodziutka oprawa audiowizualna to nie pułapka na niedoświadczonych graczy. W końcu taka ładna gra nie może być bardzo trudna?

Puyo Puyo Champions to fajna produkcja dla fanów serii lubiących pojedynki z innymi graczami. Otrzymują oni bardzo ładną grę stawiającą na eSport (pod takim tytułem gra została wydana w Japonii). Niestety osoby szukające czegoś innego niż rozgrywka online i ci, którzy pragną nauczyć się grac w Puyo Puyo nie znajda tutaj nic dla siebie. Mamy więc produkt skierowany do konkretnej grupy graczy i nikogo innego. Troszkę szkoda, że tak jest. Z drugiej strony fajnie, że najwięksi fani żelków będą mieli w co katować.

Danteveli
14 maja 2019 - 02:57