Jestem już starym człowiekiem. Łupie mnie w kościach, kręgosłup nie ten i nie mogę jeść nic po północy, bo zamienię się w toaletowego potwora. Z powodu mojego podeszłego wieku pamiętam dawne czasy, gdy granie na konsoli było proste i przyjemne. Wystarczyło włożyć płytkę do czytnika i katować przez całą noc. Teraz sytuacja jest kompletnie inna.
Tym razem nie będę psioczył na day 1 patch, jakieś aktualizacje i inne bajery sprawiające, że mogę sobie urządzać drzemkę pomiędzy włożeniem płyty do napędu a odpaleniem gry. Wkurza mnie coś innego. Moim zdaniem znacznie gorszego od faktu Chodzi mi o przeklęte logowania i zakładanie durnych kont.
W ostatnich dniach zdecydowałem się sprawdzić Multiversus. W końcu lubię Smash Bros i fajne zobaczyć całkiem udany klon hitu Nintendo. Na PlayStation Sony dorzuciło jakieś bzdety do gry w ramach dodatków dla PlayStation Plus. Nic wielkiego, ale sprawiło to, że zainstalowałem tytuł na moim PlayStation 5. Odpalam grę i wyskakuje mi informacja o koncie Warner Bros i tym, że muszę je połączyć z moim profilem. W tym momencie wyłączyłem konsolę i poszedłem poczytać coś na zewnątrz.
Jednak jestem frajerem i sknerą. Skoro zmarnowałem czas i poświeciłem miejsce na dysku konsoli, to zagram w Multiversus. Założyłem przeklęte konto, żeby zagrać w ten całkiem dobry tytuł. Oczywiście pojawia się pytanie, po co mi konto Warner Bros? Co zyskuję, posiadając takie konto?
Odpowiedź jest prosta i niezwykle oczywista. Wielkie, grube i odpychające nic. Moją jedyną korzyścią z założenia konta WB jest to, że kolejna lipna korporacja ma dostęp do mojego maila i moich danych. Będę mógł być zaśmiecany bezużytecznymi mailami i innymi bzdetami, bez których niebyłym w stanie żyć. No bo przecież jak grać w gierkę na konsoli bez maili, które będą lądowały u mnie w spamie.
Żeby było śmieszniej. Okazuje się, że moje nowiuśkie konto WB powiązane z Multiversus, to mój czwarty cyrograf zawarty z Warner Bros. Już trzy raz wcześniej zakładałem takie konta na inne, fikcyjne maile po to, by odpalić ich inne gierki. To chyba dobry dowód na to, jak przydatne są te wszystkie bajeranckie konta.
Niestety Multiversus to nie moja jedyna przygoda z super kontami. Ostatnio zdecydowałem się na szalony krok i zakup jednej z najgorszych gier wydanych w tym roku. Tak, kupiłem Babylon’s Fall, czyli crap nad crapy i kolejną wpadkę Square-Enix. Znudzony partyjkami w Multiversus, postanowiłem zagrać w najnowszy niewypał od Platinum Games.
Gra zebrała tragiczne noty, nikt w nią nie gra, więc mowa o totalnej porażce. Okazuje się, że bycie usługą nie jest takie proste, jak się Square wydaje i dlatego ciągle zaliczają wtopy. Oczywiście do gry potrzeba posiadać konto Square-Enix.
Jakoś przemęczyłem się przez tworzenie tego konta. Nie było łatwo, bo zamiast znośnego interfejsu musiałem grzebać w dziwnie dopasowanej do ekranu stronie Square do tworzenia konta. Przeszedłem przez cały durny proces, po czym zostało mi tylko czekać na mail weryfikacyjny.
Mail do mnie przyszedł, ale zamiast jakiegoś kodu czy linku dostałem informację, że już posiadam konto Square-Enix. Bajer! Nie dało się mnie o tym poinformować np. Podczas wklepywania maila do zakładania kont?
Uzbrojony w tę wiedzę odnalazłem dane do logowania na moje cudowne konto Square. Po zalogowaniu się i połączeniu konta z moim kontem PlayStation byłem tak usatysfakcjonowany, że poszedłem spać.
Ostatnim przykładem tej powalonej sytuacji jest moja męka z Warhammer 40,000: Inquisitor - Martyr. Tytuł był jakiś czas temu dodawany do Games with Gold w ramach Xbox Live. Pamiętam, że ileś lat temu grałem w pecetową wersję tego tytułu i nie była zła. Do tego miałem ochotę na odrobinę hack and slash, więc zdecydowałem się odpalić tę gierkę. Oczywiście przywitał mnie ekran z zakładaniem konta. Konto Neocore oferuje takie wspaniałe benefity jak możliwość grania w ich gierkę. Złamałem się i zdecydowałem się założyć to konto. Oczywiście coś szło nie tak i dopiero za trzecim razem udało się przejść przez kroki. Zostało tylko czekanie na mail weryfikacyjny. Mail, który nigdy nie przyszedł, bo cudowne Neocore miało problemy techniczne.
Dowiedziałem się, o tym odwiedzając forum tej firmy, gdzie inni użalali się na ten sam problem. Jakby tego było mało częste problemy z serwerami czy innymi ustawieniami w tej firmie sprawiały, że w ich Warhammer 40,000: Inquisitor - Martyr można grac tylko w tych momentach, gdy firma nie nawali. Poezja i bardzo spoko usługą.
Zdecydowałem się na najrozsądniejsze rozwiązanie. Gra wyleciała z dysku, a ja dopisałem kolejną firmę na listę moich „wrogów”. Smutne, że ta lista obejmuje jakieś 90% korporacji stojących za gierkami. Oby Activision i Blizzard, nigdy nie zrobili nic złego i zawsze super traktowali graczy. Inaczej nie wiem, co z sobą zrobię.
Ogólnie tworzenie lipnych kont to chwilka i w rankingu uciążliwości taki proces nie zabiera wiele czasu. Jednak to kolejna korpo cegiełka niszcząca gry wideo. Coraz więcej utrudnień i przeszkód przed odpaleniem gry sprawia, że mam coraz mniejszą ochotę na granie. Stan branżuni skutecznie mnie dobija. Może pora przerzucić się na inną tematykę? Słyszałem, że ogrodnictwo jest spoko.
Może jestem jakimś dziwakiem i staruchem. Jednak rola narzegracza zobowiązuje i wkurza mnie to zakładanie kont, zapominanie loginów i zabawa z przedzieraniem się przez kolejne wspaniałe usługi nim mogę zagrać w gierkę. Zwłaszcza w sytuacji, gdy te wszystkie konta są obowiązkowe, bezużyteczne i nie oferują mi nic godnego mojego czasu. To po prostu paranoja i śmiech na sali. Z tego właśnie powodu nigdy więcej nie zagram w Warhammer 40,000: Inquisitor - Martyr, a Neocore może się wypchać ze swoim durnym kontem.