Najgorsze zakończenie - EVER! - yasiu - 31 maja 2011

Najgorsze zakończenie - EVER!

Telewizyjne seriale kończą się w różny sposób. Jeśli scenarzyści wiedzą, że kolejnego sezonu nie będzie, czasem otrzymujemy zamkniętą całość. Czasem serial przerywany jest w połowie, wtedy ciągłości już brak. Jeszcze w innym przypadku z serialu zaplanowanego na kilka sezonów, zakończonego po dwóch robi się dzieło którego zakończenie warto pamiętać. Najgorsze serialowe zakończenie jakie kiedykolwiek widziałem przypada w chwili obecnej Stargate Universe. Uwaga, tekst zawiera spoilery nie psujące oglądania ostatnich odcinków.

Fajna ekipa była, szkoda, że się skończyła.

Serial zaczął się idiotycznie, ale kiepskie zawiązanie akcji wynagrodziła całkiem ciekawie opowiedziana historia, ciekawi bohaterowie - dla odróżnienia od pozostałych seriali w tym uniwersum, wcale nie czarno biali - i względny spokój z jakim wszystko się rozgrywało. O ile pierwszy sezon denerwował mnie straszliwie sposobem pracy kamery - maniera z BSG - to już drugi oglądało się jak najbardziej przyjemnie. Otworzyło się kilka ciekawych wątków, bohaterów się poznało i w tym momencie okazało się, że serial w USA się nie przyjął i historia zaplanowana na pięć sezonów kończy się po dwóch. Co zrobili scenarzyści? Zakończyli serial wysyłając Destiny w długą podróż, wsadzając wszystkich do kabin hibernacyjnych i zostawiając jednego z bohaterów odmrożonego, co by przypilnował całej procedury. Statek odlatuje w siną dal i już... Nie postarano się nawet o zakończenie rozpoczętych wątków, po prostu ucięto historię w idiotyczny sposób zostawiając sobie szeroko otwartą furtkę do ewentualnej kontynuacji - której jak na razie na horyzoncie nie widać i nic na nią nie wskazuje. Długo z małżonką nie mogliśmy się pozbierać po tym co zobaczyliśmy. Naprawdę, wystarczyło nieco się wysilić.

Znamy przecież przykłady świetnych seriali zakończonych nie tam, gdzie planowano. Firefly przerwany po kilku odcinkach doczekał się pełnometrażowego filmu wyjaśniającego wiele kwestii. Farscape przerwany po czterech sezonach domknięto filmem którego zakończenie jest dla mnie osobiście jednym z najbardziej epickich jakie kiedykolwiek widziałem, co ważne, zamykającym dokładnie całą historię. Mały ukłon w stronę fanów SGU nikomu by nie zaszkodził, jego brak za to bardzo widać.

Ale, stało się jak się stało. W ogóle teraz jest czas zakończeń, największe serie zaliczają przerwy, a w tą lukę wchodzą inne które zaczynamy z żoną oglądać. Zobaczymy co się spodoba, wczoraj na tapecie pojawiły się pierwsze odcinki Bedlam i CHAOS - dla mnie ten drugi zapowiada się całkiem zabawnie. Może coś o nim napiszę, a może znajdziemy coś innego? Zresztą, mamy plan oglądnąć cały Stargate SG-1 bo małżonka jeszcze tego nie przeżyła.

yasiu
31 maja 2011 - 13:40