Jak Yasiu Amigę posiadał - yasiu - 29 czerwca 2011

Jak Yasiu Amigę posiadał

Tematy dotyczące łamiących joysticki gier z ośmiobitowców wpadają mi do głowy i od razu z niej wylatują, słowem, czekam na wenę, albo aż przyśni mi się jakiś ekstra tytuł na którym skatowałem niejednego joya. Tymczasem jednak chciałbym się przenieść w czasie do kolejnej ery mojego komputerowego rozwoju. Miałem może 12, 13 lat, kiedy w wyniku różnych okoliczności przyrody związanych głównie z męczeniem rodzicielki, w moim pokoju pojawiło się pudło z Amigą. I się zaczęło...

Czyż nie piękna?

Model który do mnie trafił nosił numer 600, był stanem pośrednim, między klasyczną Amigą 500 a jej następczynią z oznaczeniem 1200. Jeden megabajt ramu, brak klawiatury numerycznej i nieco nowszy niż w 500 Kickstart (coś w rodzaju biosu) czyniły ją sprzętem... nieco innym niż posiadane przez wszystkich klasyczne Amigi. Niektóre gry na tym sprzęcie nie chodziły, niektóre tytuły wymagały - jak na złość - klawiatury numerycznej, ale ogólnie rzecz biorąc dało się grać, co też często i gęsto czyniłem. Z czasem mój sprzęt stał się unikalny na skalę wtedy chyba światową. Kolejne męczenie rodzicielki zaowocowało kupnem twardego dysku o oszałamiającej pojemności 420 megabajtów (dziś za tą samą cenę można kupić 1,5TB) który, o zgrozo, nie działał z moim sprzętem. Zła wersja Kickstartu, dysk 3,5 a nie 2,5 cala, niemożność zamontowania go w środku, ogólnie tragedia. Na szczęście już wtedy dość prężnie działałem na Amigowej scenie (w grupie Obsession jako swapper) i tym sposobem dotarłem do człowieka - elektronika samouka - który dokonał rzeczy wydawało by się niemożliwej. Nie tylko rozbudował pamięć mojej Amigi o kolejny megabajt, nie tylko zainstalował w niej Kickstart w wersji prawie najnowszej, on jeszcze upchnął w bebechach małego przecież komputerka cały dysk - i to działało!

Wtedy zaczęła się druga oprócz grania pasja. Programowanie i modemowanie. O ile to pierwsze było nieszkodliwe, a do dziś w archiwach Aminetu można znaleźć mój plugin do jednego z systemów BBSowych, to drugie kosztowało mnie, a raczej moją rodzicielkę (bo moje zarobki wielkie nie były) trochę siwych włosów i całe mnóstwo pieniędzy. Stało się, to już przeszłość, a ja mogę powiedzieć, że nie tylko prowadziłem BBS, ale też udzielałem się w podobnych intytucjach na całym świecie, niejednokrotnie były to zamknięte BBSy tylko dla wtajemniczonych. Dużo pomógł w tym dostęp do Internetu, który tylnimi drzwiami za pośrednictwem wdzwanianego numeru Politechniki Wrocławskiej udało mi się uzyskać. Z wieloma scenowcami z całego świata co dzień rozmawiałem na IRCu, nawet razem spędziliśmy jednego sylwestra. A ja jednym słowem mówiąc, bawiłem się wyśmienicie. Teraz, pisząc, przypomniałem sobie na przykład, jak moja mała Amiga przysłużyła się scenie. Wracając z jakiegoś party w Warszawie, jako jedyny miałem przy sobie komputer - bo wielkością ustępował chyba dzisiejszym laptopom - po znalezieniu jedynego działającego gniazdka w pociągu, podłączeniu telewizorka - który też ze sobą targałem - mogliśmy pooglądać i posłuchać najnowszych produkcji które każdy miał na jakiś dyskietkach.

Scenowcy wyciskali z komputerów efekty o których twórcom sprzętu się nie śniło. Dalej to robią, nie tylko na Amigach.

Niestety, co dobre się skończyło, skończył się między innymi modem i dostęp do Internetu. Nie skończyła się jednak przygoda z Amigą. Robienie muzyki, tworzenie grafiki, granie zajmowały mnóstwo czasu. Wyobraźcie sobie, że wtedy nie było jeszcze mp3, a pliki JPG potrafiły otwierać się kilkanaście sekund. Ale ograniczenia sprzętu jeszcze długo mi nie przeszkadzały. W końcu jednak - z wielkim bólem serca - sprzedałem swoją A600 turbomegaplus na giełdzie komputerowej i kupiłem sobie PC, ale to już całkiem inna para kaloszy.

Pytanie i prośba do Was, o jakich Amigowych grach chcielibyście przeczytać? Jakie chcielibyście zobaczyć na filmikach? Nic nie obiecuję, ale zobaczę co da się zrobić.

yasiu
29 czerwca 2011 - 12:34